Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Quest 4. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Quest 4. Pokaż wszystkie posty

środa, 9 grudnia 2020

Od Raquel - Quest 4

"Tylko tego nie schrzań" - pomyślała Raquel.

Powoli skradała się do sarny, którą miała przed sobą. Zwierzę było obrócone do niej tyłem, właśnie piło wodę z Lac Doré. Raquel czekała, aż jej przyszła ofiara odsunie się od wody, żeby skoczyć i zaatakować. Nie chciała przez przypadek wylądować w jeziorze. Sarna w końcu podniosła łeb. Raquel spodziewała się, że spokojnie odejdzie i będzie łatwym celem. Zwierzę jednak zaczęło mieć drgawki. Stało cały czas w tym samym miejscu. Obróciło się bokiem do wadery, która mogła dostrzec, że z pyska sarny wylatuje piana.

"Co jest?!" - wilczyca poważnie się zaniepokoiła.

Sarna wydała z siebie dziki ryk i popędziła w stronę lasu. Zszokowana Raquel nie miała nawet czasu zaatakować niedoszły obiad. Widziała tylko, jak zwierzę znika między drzewami. Kierowało się w stronę jaskini Renesmee.

Raquel ze skrzywioną miną ruszyła za sarną. Pozostała trochę w tyle i skryła się na skraju lasu. Obserwowała polanę, na której znajdowała się jaskinia Alfy i Douce Cascade. Właśnie tam znajdowała się sarna, jednak alchemiczka nie spodziewała się tego, czego chwilę później była świadkiem. Przed swoją jaskinią przebywała akurat Res, wyraźnie zdziwiona tym, że podchodzi do niej zwierzyna łowna. Sarna rzuciła się w jej stronę. Na szczęście tuż obok była Ice Queen, która (zgodnie z jej stanowiskiem) obroniła Alfę przed rozszalałą sarną. Dla pewności zabiła zwierzę, przegryzając jej szyję. Biała samica została ranna.

- Ta sarna mnie ugryzła! - krzyknęła.

Raquel pobiegła w stronę wader.

- Co się właśnie stało?! Od kiedy sarny są takie agresywne? - Renesmee próbowała dojść do siebie.

- Goniłam za nią od Lac Doré. - włączyła się Raquel. - Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale niepokoi mnie ta piana.

Nagle ciało Ice Queen zaczęło drgać. Oczy wadery zaszły mgłą.

- Ice? Ice! - Rene próbowała nawiązać z obrończynią kontakt.

- Zachowuje się jak ta sarna... Renesmee, udaj się po pomoc medyków albo kogoś z potężniejszą mocą. Trzeba na chwilę dać jej coś na sen, bo może zacząć nas atakować. Muszę coś zbadać. - Raquel mówiła szybko z poważnym wyrazem pyska.

Normalnie czułaby się głupio, rozkazując własnej Alfie, jednak tym razem czuła, że powinna. Res nie wydawała się urażona, wręcz przeciwnie, przejęła się. Kiwnęła głową i poleciała po pomoc Tarou.

Raquel nie zwlekając rzuciła się biegiem w stronę jeziora. Nie miała pojęcia, czy jej hipoteza jest słuszna, ale wydawało jej się, że to od momentu napicia się tej wody sarna dostała drgawek. Możliwe, że jako alchemiczka odkryje przyczynę tego napadu agresji. W końcu dobiegła na miejsce. Ostrożnie podeszła nad taflę jeziora i powąchała wodę. Miała dziwny, ziołowy zapach. Coś było nie tak. Zaczęła się rozglądać i wtedy spostrzegła dziwną roślinę rosnącą na brzegu, jej część znajdowała się w wodzie. Podbiegła do niej. Ziołowy zapach nasilił się. To zdecydowanie źródło zapachu, ale czy ma to związek z pianą wyciekającą z pyska? Zbliżyła się jeszcze bardziej, żeby zidentyfikować zioło. Coś podpowiadało jej, że jest to roślina, o której czytała w swoich księgach, lecz nigdy jej nie widziała. Nosiła nazwę "Rosół Brzozowskiego". Dziwna nazwa, dziwne zioło. Jego działaniem była piana tocząca się z pyska i napady agresji. Wystarczyło, że sok znajdujący się w jej liściach znalazł się w organizmie. Alchemiczka połączyła fakty. Roślina wydzieliła soki do jeziora, z którego napiła się sarna. Zwierzę ugryzło Ice, która tym samym również została "zarażona". Z wiedzy Raquel wynikało też, że mikstura, która była właśnie tym sokiem, działała, dopóki roślina, z której pochodzi, była żywa. Wystarczyło więc zabić zioło. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Raquel mogła, dotykając liści, również się "zarazić". Na szczęście przyszedł jej do głowy pewien pomysł.

Pognała w stronę Forêt de Vie. Użyła swojej mocy, żeby wykryć wilki. Wyczuła jednego i pobiegła do niego, jednak okazała się do być Attano. Nie jej szukała Raquel. Pobiegła dalej, aż natrafiła na Kuroi Hone.

- Kuroi! - krzyknęła, dysząc. - Proszę, chodź za mną! Chodzi o życie Ice Queen!

Samiec zrobił wyraźnie nierozumiejącą minę, ale zapewnienie, że może uratować życie członków watahy, chyba go przekonało. Raquel zaprowadziła Hone do Rosołu Brzozowskiego.

- Proszę, zabij tę roślinę - poprosiła.

- Co? - czarny samiec był bardzo zdezorientowany.

- Proszę! - alchemiczka ponaglała go.

Kuroi westchnął i zamknął oczy. Wykonał gest podobny do tego, który Raquel robiła przy "doładowywaniu" roślin. Basior jednak zamiast przyspieszyć jej wzrost sprawił, że zioło obumarło. Raquel odetchnęła.

- Dziękuję - powiedziała.

- A... O co chodziło? - zapytał Hone.

Quest zaliczony! 

czwartek, 12 listopada 2020

Od Keneven'a - Quest 4

 Keneven... Nie muszę dokańczać... Podeszła do niego Delta i zagadała:

- Widziałeś nowego członka? Jest taki przystojny!

- On? Nie cierpię go!

- Nikogo nie cierpisz. Powinieneś z nim porozmawiać! Też jest Płatnym Mordercą

- I co z tego? Nie obchodzi mnie to! - Ken wstał i poszedł gdzie indziej. Cay spojrzała na swoje łapy i wzdychnęła. Niespodziewanie podbiegła do niej Renesmee.

- Widziałaś Ken'a? - spytała się Alfa

- Tak. Poszedł... Gdzieś - przywódczyni poszła "gdzieś" i akurat na niego wpadła. Powiedziała mu o dzisiejszym polowaniu, na które wybrała się z Kuroim - nowym członkiem. Opowiedziała mu, że zaatakowała ich Zagubiona Dusza. One nie żyły na tamtych terenach. Wyciekała jej piana z pyska. Rozkazała Ken'owi to zbadać. Niv zabrał ze sobą Raquel. Niepotrzebnie. Cały czas radowała się ze swojej nowej mikstury.

- Zamkniesz się wreszcie, czy sam mam cię zamknąć?! - warknął czarny basior

- Zamknę się - odrzekła wadera. Szli długo i gdyby nie ostrzeżenie alchemiczki, dawno by zginęli. Na ich drodze stanął Leśny Byk. Miał pełno piany w pysku i wyglądał na wrogo nastawionego. Raquel była przerażona, a Ken myślał, że to żart. Byk zaczął na nich biec. Samica wzięła nogi w zapas, ale Niv stał tam dalej, póki zwierzę nie uderzyło w niego rogami.

- Ken?! Żyjesz? Musimy uciekać! - Ken wstał i otrzepał się. Stworzenie wydawało dziwne dźwięki. Znów pojawiło się pytanie: Leśne Byki tu nie występują. Wilki zaczęły uciekać. Niv widząc, że Raquel zwalnia, krzyczał do niej"

- Biegnij, Raquel! Biegnij!! - samica opadała już z sił. Nie była tak wytrzymała i szybka jak Keneven. Byk ścigał ich dalej i nie zamierzał się poddawać. Widząc, że alchemiczka bardzo zwolniła, Vese ją przegonił i samica została z tyłu. Gdy oddalił się bardzo, spojrzał za siebie (na Raquel) i na ścieżkę przed sobą. Musiał wybrać: albo wadera albo własne życie. Każdy by się spodziewał, że wybierze własne życie, ale nie. On wybrał życie Raquel. Pobiegł w jej stronę i wsadził ją na jego plecy. Była ciężka, ale nie zamierzał jej zostawiać na pastwę losu. Po chwili byli już bezpieczni. Wszystkie wilki patrzyły się z podziwem na Ken'a. Samica zeszła mu z grzbietu i powiedział do niego:

- Dziękuję - Niv nachylił się i szepnął jej do ucha:

- Nie ma za co - po czym podbiegła do niego Renesmee i zaczęła ich wypytywać:

- I co? Czy to prawda?

- Tak. Zaatakował nas Leśny Byk - wyrwała się Raquel

- Musimy znaleźć przyczynę! Ken! Jutro pójdziesz wraz z Kuroim zobaczyć co to powoduje. Dobrze? - Keneven'owi zabrakło języka w pysku i tylko było słychać: *Eeeeee...* - Uznam to za "tak" - dokończyła Rene i zwróciła się do Hone - A ty się zgadzasz?

- Ummmmm... Chyba tak - powiedział ponuro, ale zaraz po tych słowach zauważył ostry wzrok Ken'a przeszywający go do łap. Rano Niv zobaczył, że Kuroi na niego czeka. Basior myślał, że tylko skłamał, ale się mylił. Podszedł do niego i warknął aż tamten odskoczył:

- Nie zadzieraj ze mną i mi nie rozkazuj!! Nie waż się nawet przerywać tej nędznej misji!! - nawet Raquel to usłyszała i wyjrzała zza głazu. Poniżany samiec wybiegł za przewodnictwem Ken'a. Niv czuł, że Kuroi się go boi, bo Vese jest od niego dwa razy wyższy, ale jego wróg nie bał się go. Rozmyślania Vese'go przerwało wycie.

- Co to? - syknął Hone

- Nie przestrasznych mnie! - Niv odwrócił się do towarzysza. Nagle zza jego pleców wyskoczyła Zagubiona Dusza i przygwoździła Ken'a do ziemi. Unieruchomiony basior próbował się wyrwać, ale nie przynosiło to skutków. Tej Duszy też wyciekała piana z pyska. Kuroi oglądał przedstawienie i nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Chichrał się na cały głos, a Ken wyszemrał:

- Taaa... Bardzo śmieszne - następnie wypowiedział jakieś słowa. Chyba po... Nie wiadomo jakiemu i Zagubiona Dusza padła martwa. Kuroiemu zrzedła mina. Tym razem Ken się... Nie! Ken się nie uśmiechnął. Wilki się odwróciły, gdy atakujące stworzenie zamieniło się w proch, a na jego miejscu pojawił się bursztynowy klejnot. Gdy wracali do watahy, spotkali Leśne Byki, ale na swoim miejscu. Z ich pysków nie wyciekała ślina. To znaczyło, że ta Zagubiona Dusza była przywódcą wszystkich zwierząt. Stało się to, gdyż stworzenie połknęło zaczarowany kryształ. Po powrocie, Vese opowiedział o wszystkim Renesmee. Gdy Niv oddalił się od Alfy, zaczepił go Hone:

- Zostaniemy... Przyjaciółmi? - Ken spojrzał mu w oczy i lekko się uśmiechnął:

- Czy ty sobie żartujesz?

Quest zaliczony !
Nagroda: 35 pkt doświadczenia, 55 WD