Wspominanie i opowiadanie tamtego wydarzenia nigdy nie mogła nazwać przyjemnością i na wieki pozostanie jej kajaniem się — pokuta po wieki. To była tylko jej wina za to, że matki nie było z nimi, nawet jeśli znacznie po czasie zorientowała się, w kogo kreatura tak w zasadzie celowała. W tamtej chwili umysł musiał być otumaniony od adrenaliny i strachu, dalej trudno było jej to jasno i precyzyjnie określić. A jednak znowu znajdowała się w objęciach ojca, który w milczeniu ją pocieszał i starał się pomóc w łataniu rozwalonej po raz kolejny psychiki biednego dziewczęcia, Chmureczka podobnie. A ona? Przecież nie zasługiwała na to wsparcie, nie po tym, jak dowiedzieli się kluczowego szczegółu z porwania. Jakim cudem i dlaczego u licha traktowali ją jak ofiarę? Przecież to była tylko jej wina!
- Myślę, że oni coś kombinują! - Dopiero te słowa niejako sprowadziły ją na ziemię, gdyż znowu myślami błądziła we własnym umyśle. Ach, musieli rozmawiać o przybyszach i ich intencjach. Nic dziwnego, że rozmowa przekształciła się w niejaką naradę rodziny.
- A ty, Chmureczko? - Kolejne pytanie ojciec skierował w stronę najstarszej z trójki dzieci.
- Sama nie wiem. Może powinniśmy się przynajmniej dowiedzieć, o co chodzi z porwaniem Sini, dlaczego zamiast tego, mama została porwana?
- A ty, Sini? Co o tym myślisz?
Najmłodsza dobrą chwilę nie odzywała się, przez co Shori nieco nachyliła się w celu zobaczenia czy druga z sióstr przypadkiem nie usnęła w ramionach ojca od nadmiaru emocji, co ostatnimi czasami zdarzało się jej w postaci nagłego odpłynięcia.
- Część faktów się zgadza, część nie została wyjaśniona. - Mruknęła cicho bez ponoszenia głowy. - Jak dla mnie mówią prawdę i są na tyle zdesperowani, że podzielą się innymi ważnymi szczegółami całkiem szybko.
- Skąd ta pewność? - Zapytała się Shori. Być może nieco niepewnie, chociaż Nen w swoich osądach nigdy się nie myliła.
- Samo charakterystyczne umaszczenie jest dobrym dowodem. Znają też sporo szczegółów — odparła bez zmieniania tonacji głosu. Nabrała więcej powietrza w płuca, nim ponownie zabrała głos. Tym razem skierowała je do głowy rodziny. - Wygląda to mocno podejrzanie, wiem. To wygląda na zbyt chory przypadek losu i czasu.
- Czyli wszyscy jesteśmy zgodni, by dowiedzieć się więcej. Wolę nie zgłębiać się w ich plan nagłego przybycia i wyciągnięcia nas w ich tereny. Zwłaszcza was — dodał, spoglądając na siostry.
- Ale o co im chodziło z nami? - Zapytała się Shori, aż było słychać, jak nieco unosi brwi podczas zadawania pytania.
- Spoglądali głównie na skrzydła — odpowiedziała Nen w trakcie odsuwania się od ojca. Dopiero wtedy podniosła wzrok znad ziemi w kierunku starszej siostry. - Ma to jakiś związek, skoro tak bardzo potrzebują obecności którejś z nas, możliwie nawet obu.
- Prawie że tylko was — potwierdził Naharys. Zaraz zmarszczył brwi. - Ani na jotę mi się to nie podoba. Jako ojciec, wolałbym zamknąć ten temat i pogonić intruzów. Niestety, jako kapitan nie mogę tego tak zostawić.
- Konfrontacja? - Shori i Ereden zapytali się chórem. Największy wzrostem i rangą potwierdził to ruchem głowy.
- Pójdę z tobą — odezwała się nagle Sininen, co było rzadkością, żeby dobrowolnie przejmowała stery.
- Co? Nie! Tato, Sini zostaje — powiedziała nieco zdenerwowana Shori. Młodsza pokręciła głową.
- To najsensowniejsze rozwiązanie — odpowiedziała jej młodsza. - Ich najmłodszy kompan nie odważy się zaatakować ponownie, raz. Cała trójka wyraźnie jest zainteresowana w nas i skrzydłami, to dwa. A trzy, wygląda na to, że nie zamierzają nas w ogóle zranić. Poznali nas najszybciej i przekonali się, że nie warto z nami zadzierać. Powinniście zostać w jaskini, będziesz miała zapewnioną ochronę siostro. Wybacz, ale z wojennego punktu widzenia jesteś najsłabsza z naszego grona — głos Nen był, prawie że chłodny w kalkulacjach i niestety trzeba było przyznać jej rację. Ach te wyraźne sygnały bycia jedynym strategiem w watasze.
Shori wyraźnie próbowała się wykłócać, ale nie mogła przebić żelaznej logiki najmłodszej z rodziny, przez co zaraz westchnęła pokonana.
- Nie wątpię, że nie umiesz się bronić kochanie. - Odezwał się ciepło ojciec. - Ale Sini ma rację, Ereden zapewni ci bezpieczeństwo w razie kryzysu.
- Dlaczego się ot tak zgodziłeś na to, żebyście poszli sami do nich? - Teraz wtrącił się jedyny syn. Biały spojrzał na niego.
- Sprawa w znaczącej mierze dotyczy Sininen, która wykorzystując swój umysł, jasno wskazała kierunek celu przybyłych. Poza tym widziałem ją w akcji i nie w sposób nie uznać ją za wojownika. Dodatkowo nie wiem, czy zauważyłeś, ale to głównie ona ich interesowała od początku. Jak bardzo bym chciał temu zaprzeczyć, Sini jest solidną kartą przetargową w działaniu.
- Mówiąc kolokwialnie, do wykorzystania?
- Wolałbym tego tak nie nazywać — westchnął ciężko ojciec. Zaraz zwrócił się ku błękitnej. - Ruszamy moja droga?
- Chodźmy — kiwnęła głową. Obaj mieli rację: Sini zdawała się być świetnym materiałem do wyciągnięcia ważnych informacji przed podjęciem ogólnej decyzji w domostwie.
- Nie jesteś zła za to określenie? - Zapytał ojciec znaczny kawałek od opuszczenia jaskini. Pokręciła głową, gdyż miał tam rację. A nawet jeśli, zabranie ze sobą Nen było najrozsądniejszym wyborem pośród jego dzieci: była najspokojniejsza, z chłodnym opanowaniem badała sytuacje i potrafiła z nich wyjść prawie bez szkód, do tego faktycznie była świetna w walce, a także niemal bez słów rozumiała się z ojcem, także na linii zawodowej. Nagle westchnął. - Nawet nie wiesz, jak mi jest przykro, że tak potoczyło się twoje wolne.
- Nie przejmuj się ojcze. Sprawy watahy i rodzinne są ważniejsze — odparła, w myślach za to dodała "niż prywatnie odpoczynek". Najwyraźniej ojciec to wychwycił, gdyż zestrzygł uszami mimo braku zmiany wiatru i odgłosach dobiegających zewsząd. Oj, zdecydowanie wiele jeszcze minie nim uda się przemówić do rozsądku Sininen o odpowiednim odpoczynku, a nie dalszym popadaniu w skrajny pracoholizm.
Po bliżej nieokreślonym czasie do wyostrzonych uszu wadery dotarły odgłosy rozmowy trzech wilków. Zaraz podążyła głową w tamtym kierunku.
- Tam są — wskazała ruchem skrzydła w konkretną stronę. Faktycznie, zamierzali nocować na granicy w taki sposób, że miało to nie wzbudzać żadnego niepokoju w innych członkach watahy, którzy chyba nawet nie wiedzieli o ich nagłym przybyciu i obecności.
- Załatwmy to sprawnie — rzekł ku niej ojciec, po czym oboje ruszyli tamtym na ponowne spotkanie, tym razem w celu zdobycia informacji.
- Nie myślałem, że wyjdziecie nam na spotkanie, nawet jeśli w duchu na to liczyłem — odezwał się brązowy wilk. Adgur odezwał się po zauważeniu nadciągającej dwójki zza głazu. Mimo spokojnej figury ciała i spojrzenia, Sini niejako czuła pewnego rodzaju błysk w jego aurze. Letho i Saariel spojrzeli w ich kierunku, by zaraz zmienić zajmowane pozycje na siedzące. Definitywnie wyglądało na to, że wszelkie sprawy przybycia były załatwianie przez młodszego z braci, zdawał się odgrywać tę samą rolę, co ona sama.
- Przejdźmy do konkretów — odparł chłodno Naharys po zatrzymaniu się w komfortowej odległości między nimi, która wynosiła cztery metry. Adgur nie skomentował tego, najpewniej również badał grunt, na jakim się znalazł z przybyłymi. - Podajcie mi sensowne powody, by wierzyć, że jesteście spokrewnieni z Piną.
- Masz jej po swojej prawicy — odpowiedział mu Adgur, spoglądając na Sininen. - Identyczne rozłożenie umaszczenia jak u niej. Iskrzące się oczy jak u innych wader z naszej rodziny.
- Nie wierzę, że nie powiedziała chociaż raz, że twoja córka jest uderzająco podobna do naszej przodkini — dodał od siebie Letho po zbliżeniu się do brata. Obaj cały czas patrzyli na jedyną samicę w towarzystwie i najwyraźniej ich siostrzenicę. Nagle byli jeszcze metr bliżej. - Kropka w kropkę. Nie mówiąc już o tym, jak bardzo fizycznie przypomina matkę.
- Pina nie miała skrzydeł — zauważył sensownie ojciec wadery. Tamci pokręcili głowami.
- Prawda, ale zakładamy, że pojawiają się co drugie pokolenie u wader, jak w przypadku reszty rodzin w naszych stronach, ewentualnie skala mocy miesza w tym swoje palce. Nigdy nie ukrywała, że nie ma imponującego zasobu magicznego.
Chociaż ojciec nie wydawał się wzruszony, stojąca przy nim córka wychwyciła drobną zmianę w jego aurze. Kojarzyła, że słyszała żartowanie mamy odnośnie do jej mocy, gdzie Sini już za szczeniaka miała znacznie większe niż ona. Kolejne rzeczy, które przechylały szalę sprawy na korzyść przybyłej trójki.
- Załóżmy, że zaczynam wierzyć, że jesteście jej braćmi — odezwał się po chwili Naharys. Wbił wzrok w tamtych, prawie bezlitośnie ich lustrował. - Powiedzcie, o co chodzi z waszym przybyciem i koniecznością zabrania mojej rodziny do was?
- Tato, nie ma sensu zwlekać — żachnął się Saariel w trakcie dźwigania się do nich. - Chcą konkretów, aż za nadto to widać.
Mimo słów opisujących i skierowanych pod adresem tutejszego kapitana, cały czas obserwował Sininen. Trzy pary oczu na niej nie wzbudzały szczególnej zachęty do bratania się, absolutnie nic z tych rzeczy.
- Skoro tak — powiedział Adgur dobitnie, gdyż najmłodszy z nich najwyraźniej zburzył jego zbudowany sens sytuacyjny. Młodszy nieco się wzdrygnął. - Potrzebujemy waszej pomocy, zwłaszcza córek. Jesteśmy na skraju wojny z inną watahą, a potrzebujemy, by wadera czystej krwi wiatru wykonała rytuał uświęcający. Moja córka nie może temu podołać z uwagi na brak mocy oraz brzemienność.
- Skąd wiedzieliście o nas? - Nen w końcu zabrała głos od momentu przybycia.
- Twoja matka wysłała szept wiatrem, że założyła własną rodzinę — odparł jej Letho. - Ilość i płeć szczeniąt również.
- Czegoś nie rozumiem. - Wtrącił Naharys. - Nie możecie wrobić w to zadanie kogoś od was?
- Niestety nie. Naszą nadzieją była Pina i jej córki.
- Dlaczego? - Naciskał biały basior.
- Ponieważ Pina była naszą uświęconą kapłanką żywiołu, któremu wataha jest poświęcona. Wiatru — odparł Adgur.
Cdn.
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1479
Ilość zdobytych PD: 739 + 200% (1478)
Obecny stan: 4098
Newsy
:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości
:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022
Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak
~Serdecznie zapraszamy♥~
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą "Zapomniana melodia". Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą "Zapomniana melodia". Pokaż wszystkie posty
środa, 30 listopada 2022
niedziela, 9 października 2022
Od Naharys'a c.d Sininen~ "Zapomniana melodia"
Jemu też nie był na rękę słuchać dokładnej opowieści o porwaniu. Wiedział, że dla Sini to wydarzenie było niemal nie do przeżycia - z tego też powodu chciał zaprotestować. Nie chciał, aby z powodu jakichś trzech obcych typków, podających się za braci jego jedynej miłości, Sini musiała rozdrapywać rany, które ledwo się zasklepiły, lecz nadal krwawiły przy najmniejszym dotknięciu.
Jeszcze większej wściekłości dostał, kiedy Ci trzej poprosili... nie! Ton ich wskazywał, że nakazywał mu, aby wraz ze swoimi dziećmi, wyruszył z nimi do ich watahy. Obcej watahy, po której nie wiadomo, czego się spodziewać - w tej kwestii, Naharys wolał zachować nieufność. Jeśli ta wataha to zgraja żądnych krwi bandziorów, a Ci trzej podszywają się pod braci Piny, to nie zawaha się dokonać morderstwa, choćby w obronie Sininen, Shori i Ereden'a. Po tym, jak tych trzech opuściło ich jaskinię, Naharys rozluźnił się nieco, ale widząc załamaną Sininen - bardzo dobrze wiedział czym - zbliżył się do niej, otulił silnym ramieniem i przygarnął do siebie. Ereden wyglądał, jakby sam nie wiedział, co miał myśleć o tym zajściu, a Shori w zamyśleniu wpatrywała się w łapy swej przybranej najmłodszej siostry. Nie minęła jednak chwila, gdy cała trójka nagle wzięła pod wzrokowy ostrzał swego rodziciela, który, doprawdy sam nie wiedział, co myśleć o tym wszystkim.- Nie mamy pewności, czy Ci trzej mówią prawdę - powiedział po chwili Naharys, tonem pełnym podejrzeń i nieufności. Miał, co do tego pewien powód, gdyż rzadko kiedy się zdarza, że pewnego dnia spotykasz basiorów, podających się za braci twojej ukochanej. Oczywiście, Pina opowiadała mu kiedyś, że wychowywana była przez starszych braci, co też świadczyło o tym jej zadzierżysty charakter. Dla niego, jak i swoich dzieci, była mimo wszystko, upersonifikowanym ciepłem, synonimem słodyczy i opiekuńczości. Uwielbiała tulić się w futro Naharys'a, rozpieszczać ich szczeniaki, aczkolwiek bywały dni, kiedy wcielał się w nią dowódca, który ustawiałby wszystkich do pionu.
- Może pójdziemy do nich, na granicę, przyciśniemy ich, czego dokładnie chcą. Jeśli to tylko zawracanie głowy, damy sobie spokój - zaproponował Ereden, przekonująco kiwając głową w stronę ojca. - Jeśli jednak będzie to pułapka, rozwalimy ich na kawałki!
- Hej, hej, Rambo, nie zapędzaj się tak! - odezwał się Naharys - Wydają się być doświadczonymi wojownikami.
- Tato, proszę cię! - rzucił beztrosko Ereden - Tacy z nich wojownicy, jak ze mnie śnięty pstrąg! Sininen rzucała tym...Saarielem, czy jak mu tam, jak wypatroszoną wiewiórką.
Nieczęsto Ereden chwalił Sini za jej wyczyny w walce, co też sprawiało, że najmłodsza z rodzeństwa lekko unosiła głowę, z lekkim niedowierzaniem zerkała na brata, a potem Naharys widział, jak ponownie spuszcza smutno uszy, wtulając się jeszcze głębiej w płaszcze swego świata, do którego dostęp miała tylko ona. Miał rację, przyznał Naharys - Sini rozprawiła się z tym basiorem zawodowo.
- Musimy się dowiedzieć jednego od tych typków - odparł po chwili ojciec trójki wilków - O czym oni gadali? To nie Pina była celem porwania, tylko Sini? Jestem zagubiony, jak na razie. Co o tym myślisz, Ereden?
- Myślę, że oni coś kombinują! - powiedział syn, spoglądając podejrzliwie w stronę trzech punkcików, odchodzących w stronę granicy.
- A ty, Chmureczko? - zwrócił się Naharys do Shori.
- Sama nie wiem. Może powinniśmy się przynajmniej dowiedzieć, o co chodzi z porwaniem Sini, dlaczego zamiast tego, mama została porwana?
- A ty, Sini? - spojrzał na najmłodszą córkę - Co o tym myślisz?
<Sininen? Wiem, krótkie, ale to z powodu braku pomysłów na dalszy rozwój wydarzeń xD>
Ilość napisanych słów: 533
Ilość zdobytych PD: 266
Obecny stan: 4206 PD
środa, 27 lipca 2022
Od Sininen do Naharys'a ~ "Zapomniana melodia"
Słońce zbliżało się do osiągnięcia najwyższego punktu na niebie w ciągu dnia, podczas gdy Sininen kończyła segregację niezbędnych dokumentów, które na bieżąco aktualizowała w oparciu o własne informacje i zdobywane od innych. Ponieważ od rana ojciec miał na nią oko, czyli zrobił jej przymusowe wolne, waderze pozostawała tylko papierkowa robota, że coś w ogóle móc działać. Naharys zresztą przynajmniej raz w miesiącu pilnował ją przez dzień, żeby miała odpocząć, ostrzegał ją o tym od początku tylko bez podawania konkretnej daty wdrożenia tegoż planu. Tak teraz rysowała po piasku wysuniętym pazurem przedniej łapy drobne punkty terenów watahy i mając na uwadze rozmieszczenie różnych punktów, w milczeniu analizowała losowe warianty i najlepsze rozwiązania, później pewnie zabawi się w układanie kamieni albo też drobnych patyków.
Oczywiście, nie radowało to jej ojca, który właśnie ciężko westchnął.
- Nie miałabyś ochoty na spacer, moja droga? - Zapytał się w końcu po kilkunastu minutach obserwacji najmłodszej. - Wybacz mi, ale nie mogę patrzeć na twój wariant odpoczynku.
Ścisnęło ją w żołądku. Czy nawet odpoczywać nie umiała poprawnie?
- Gdzie byś chciał? - Zapytała się podczas podnoszenia do pozycji siedzącej, jednocześnie bardziej składając skrzydła. Poprzedniego wieczora bowiem rozmawiała z Kuki, którą też zaskoczyła kwestia tych silnych bólów przy przymusowej transformacji wyglądu i obie doszły do trudnego wniosku, jakim było na razie utrzymywanie się w prawdziwej formie.
Starszy posłał jej uśmiech na jej reakcję związaną ze zmianą pozycji ciała.
- Nasza tradycyjna trasa?
Musisz czytelniku wiedzieć pewną kwestię: Naharys już dawno zauważył, że jego młodsza z córek nie zapuszcza się na jedną polanę i nigdy z własnej woli tam nie postawiła łapy, niby blokada nie do zdarcia. Pewnie się zastanawiasz czemu i o jakie miejsce chodzi, prawda? Spieszę z wyjaśnieniem — to była dokładnie ta polana, gdzie doszło do uprowadzenia Piny oraz Tsumi. Wilki, które wiedziały o tym zachowaniu Sininen, zakładały, że to musi być sprawa ciężkiej traumy, gdyż udało się ją ściągnąć jedynie na granicę zieleniny tam i jedynie w ramionach ojca na silnych środkach uspokajających. Sama z siebie nigdy tam nie wróciła, prawdopodobnie nigdy do tego nie dojdzie.
Nie przeszkadzało to ojcu przy wybieraniu się na spacery z córką po odosobnionych częściach watahy, którą zawsze skrycie cieszyło wspólne spędzanie czasu z rodzicem. Nawet jeśli nie rozmawiali za dużo podczas chodzenia, zwyczajnie cenili swoje towarzystwo, mogli poruszać różne tematy również. W dużej mierze było to prawdopodobnie spowodowane, że Nen było daleko do słodkiej i niewinnej wadery, którą trzeba bronić na każdym kroku. Wiele czynników wskazywało na to, że raczej faktycznie była zimna, a jej serce pozostało skute grubym lodem, czyniąc ją wojenną chłopczycą.
W chwili wspominania imienia starszej siostry, którą raczej spotkają podczas spacerowania z uwagi na dzisiejszą wartę, z rozmowy wyrwał ich niespodziewany hałas dobiegający zza krzaków po częściowo skrywanym zboczu terenu, by w kolejnej chwili wypadł z niego obcy wilk wprost na Naharysa. Zaskoczenie było całkiem duże, ponieważ ojciec z córką dali radę jedynie się obrócić ku źródłowi, Sini jeszcze zrobić krok w bok, a i tak biały został częściowo zepchnięty do podłoża. Obcy po gwałtownym zetknięciu się z innym wilkiem, zaraz przyjął pozę oznajmiającą gotowość do starcia. Nie było mu dane jednak zaatakować Naharysa, gdyż momentalnie został w sposób brutalny zepchnięty z niego przez Sininen, która sama tym ruchem dała jasny sygnał o trzymaniu się z daleka.
To byłoby stanowczo zbyt piękne, żeby się skończyło. Jak to zatem wyglądało? W sposób całkiem prosty: obcy i Sininen natychmiast wpadli w żarliwy i szalony wir walki przeciwko sobie. Miała tylko jeden cel, niedopuszczenie do zranienia ojca. To było powodem, dla którego szybko i bez żadnej litości atakowała nieznajomego. Zwyczajnie nie miał szans przeciwko jej prędkości.
- SAARIEL! W TEJ CHWILI PRZESTAŃ! - Ryknęły chórem dwa głosy, znowu obce. Miało to miejsce w momencie, gdy wadera porządnym ruchem pozbawiła tamtego oddechu.
- Przychodzimy w pokoju! - Dodał gorączkowym tonem jeden z dwóch głosów, którzy właśnie wypadli zza gęstwiny. - Nie chcemy wojny, młody popełnił właśnie błąd! Saariel, w tej chwili się wycofaj! Mówię to jako twój przełożony!
Sininen wówczas zastanawiała się nad kwestią zlikwidowania agresora, który w tamtej chwili był bardziej zszokowany i walczył sztywniejszymi ruchami, ale się nie poddawał. Przez myśl przemknęło jej podobieństwo do starszej siostry i ich wspólnych treningów. Zamiast tego, wykorzystała siłę skrzydła i powaliła go na łopatki, nie dając mu szansy na dalszą walkę, gdyż przygniatała go nim.
- Sininen, przestań walczyć — wydał polecenie Naharys takim tonem, że brzmiało jak rozkaz niż prośba ojca.
Wadera posłusznie znieruchomiała i zaprzestała wykonywania kolejnych ciosów, jednak nie zwolniła nacisku skrzydła. Wpatrywała się lodowato i ostrzegawczo w przygwożdżonego samca, jak się okazało.
- Co tu robicie? Kim jesteście?- Zapytał spokojnie ze zmieszanym echo chłodu i złości pozostałej dwójki. Ten ciemny wydawał się co najmniej nie być zachwycony sposobem ich wejścia, za to brązowy nie pokazywał żadnych emocji na pysku.
- Szukamy pomocy i naszej młodszej siostry. Czy możesz przekonać swojego towarzysza, by zwolnił naszego? Zapewniamy czysto pokojowe zamiary — odezwał się ten brązowy o całkowicie spokojnym głosie. Nen jednak zorientowała się o aurze ku temu, któremu przyszpilała, że raczej będzie miał od niego kłopoty. Ona jednak czekała na kolejne polecenie kapitana wojska. Już nawet nie myślała, że oto kolejne jednostki pomyliły jej płeć, tym razem na pewno było to spowodowane przyjmowaną pozycją jej ciała, która nie pokazywała jej żeńskich atutów.
- Sininen — powiedział tylko, ale w takiej tonacji, że zrozumiała przekaz. Bez słowa cofnęła skrzydło i złożyła oba, po czym wycofała się do stania po prawicy białego. Wilk o imieniu Saariel ciężko dźwignął się do pozycji siedzącej.
- Ach, towarzyszki. Wybaczcie, mój błąd — zaraz poprawił się jaśniejszy obcy wilk po zorientowaniu się o właściwej płci skrzydlatego wilka.
- Ale masz zamach — wysapał i spojrzał na nią z błyskiem w oku. Zaraz oberwał w głowę od najwyższego z trójki wilków. - Ej! Za co to?!
Zaraz jednak uspokoił się, widząc spojrzenie brązowego samca, o tym samym sposobie umaszczenia. Musieli jak nic być spokrewnieni. Z widoczną niechęcią zebrał się do pozycji starszych, będąc dalej pod ostrzałem zimnego spojrzenia jedynej wadery z całego ów zgromadzenia.
- Tak jak wspominałem, szukamy pomocy i naszej krewnej z tego powodu. - Ponownie to brązowy zabrał głos, jakby był mózgiem pośród tej trójki. Podobnie jak najwyższy, cały czas nie spuszczał wzroku z niej. - Czy pozwolisz, by to spotkanie nie zostało odebrane i zapamiętane jako wypowiedzenie wojny?
- Niech będzie. - Odparł po chwili biały samiec. Spojrzała na ojca szybkim zerknięciem kąta oka i wróciła do obserwacji nieznajomych. - Zatem przedstawcie się. Kogo konkretnie szukacie?
Kiedy zerknął na nią pytająco na córkę, ta niezauważalnie pokręciła głową. Wyczuła w tym nieme pytanie, czy jest gdzieś dalej ukryte towarzystwo, ponieważ wadera miała znacznie bardziej wyostrzony słuch niż on i od razu by wychwyciła inne wilki. Widząc jej przekazaną informacje, biały wydawał się być spokojniejszy co do ich pozycji. Z kolei dwa starsze wilki po drugiej stronie na krótko wymienili się spojrzeniami i kiedy już mieli się odezwać, usłyszeli z góry znajomy głos.
- Co tu się dzieje? - Zapytała czujne Shori obcych w trakcie lądowania po drugiej stronie ojca.
- Jesteśmy w trakcie ustalania — odparł jej ojciec, na co teraz obie córki wpatrywały się w przybyłych.
Tylko jeszcze jego tu brakuje, pomyślała Sininen. Normalnie cyrk na kółkach. Co jeszcze, kogo tu jeszcze przywieje? Nawet jeśli to byłaby zwykła ciekawość, obcy mogą to odebrać jako alarmujące znaki o możliwym niebezpieczeństwie. Nawet jeśli sami nie zrobią czegoś durnego jak ten najmłodszy przed chwilą. No, ale w każdym razie...
Najstarszy czarny odchrząknął.
- Jestem Letho. To mój brat Adgur i jego syn Saariel.
- Jeszcze raz przepraszamy za jego wybryk — dodał brązowy bezemocjonalnym tonem głosu.
Ponownie wyczuła zmianę u ojca. Nie była pewna, ale czy przypadkiem nie wydawał się nieco poruszony? Dlaczego?
- ... Szukacie siostry, tak? Jak ma na imię? - Zapytał się uważnie.
- Pina. - Odparł Letho.
Momentalnie wszystkich jakby piorun trafił. To byłby zbyt duży zbieg okoliczności, żeby byłoby żartem. Zresztą, Nen kojarzyła od matki, że wychowywali ją dwójka starszych braci, gdyż kiedyś raz napomknęła w rozmowie. Nigdy jednak nie usłyszała ich imion, więc jedynie głowa rodziny mógłby potwierdzić bądź zaprzeczyć. Sądząc po jego reakcji, raczej skłaniało by się ku pierwszemu wariantowi.
*
- Dobrze rozumiem? Jesteście rodziną matki? - Zapytał się Ereden trojga przybyłych, zaraz po ich przedstawieniu się i ujawnieniu imion czwórki domowników jaskini, w której wszyscy obecnie przebywali. Samica alfa po usłyszeniu tego, co zaszło, zostawiła ich rodzinie, wierząc, że oni będą wiedzieć co zrobić.
Jedyny brązowy basior pokiwał głową.
- Sądząc po waszej reakcji, nie mówiła wam za dużo — stwierdził fakt. Młode pokolenie potwierdziło jego przypuszczenie. Świadczyło to o tym, że nigdy nie mieli okazji usłyszeć imion wujków.
- Kilka razy tylko wspomniała was w rozmowach — przytaknął Naharys. Tamci tylko westchnęli.
- Cała Pina...
- Naprawdę, jeszcze raz przepraszam za to wejście. - Bąknął Saariel. Zaraz zwrócił się do najniższej z uśmiechem. - Masz świetny prawy sierpowy, zwala z łap.
- Co się stało? - Zapytał się nagle Ereden, nie rozumiejąc sytuacji. Nic dziwnego, przebywał w jaskini i studiował zioła, zatem jako jedyny nie był w stanie zobaczyć więcej, niż samo przybycie gości.
- Pewien kretyn, - podkreślił Letho podczas spoglądania na najmłodszego towarzysza, - spadł ze stromego zejścia na twojego ojca i ze szczęścia go zaatakował. Twoja wojownicza siostra skopała mu tyłek w sposób pierwszorzędny.
- Wojownicza? - Zapytał Ereden.
- Że Sini? - Dodała aż nieco ogłupiona Shori. Wszyscy spojrzeli na nią, na co od razu uciekła wzrokiem, mocno niechętna do bycia w centrum uwagi.
- Świetny materiał na wojownika — dodał Adgur.
- Ale to strateg — powiedzieli chórem Naharys, Ereden i Shori. Tamci zdębieli.
- ... Ile macie lat? Przynajmniej trzy, prawda? - Zapytał słabo Saariel.
- Ereden i Sininen mają 2 lata, Shori jest starsza o pół roku — odpowiedział mu Naharys.
Kuzyn jęknął i zakrył pysk łapą, gdzie w tym samym momencie Letho wybuchnął głośnym śmiechem. Ponieważ nie uspokajał się, Adgur cierpliwie wyjaśnił, że jego syn to urodzony wojownik i takie stanowisko obrał w ich watasze, do tego ma trzy lata. To wystarczyło, żeby zrozumieć, jak właśnie jego najmłodsza kuzynka skutecznie zdeptała mu męskie ego.
Dopiero po uspokojeniu się, czyli po opływie kilku minut, Adgur ponownie zabrał głos.
- Zatem, gdzie możemy spotkać naszą młodszą siostrę? Wskażecie nam drogę? To pilna sprawa niecierpiąca zwłoki.
Na chwilę po drugiej stronie zapadła cisza. Dopiero ojciec ją przełamał.
- Obawiam się... To nie będzie możliwe -odezwał się nieco drętwym tonem głosu. Letho postawił uszy na widok, że żadne z jego siostrzeńców nie nawiązuje kontaktu wzrokowego.
- Dlaczego? - Zapytał się starszy z braci.
- Matka została porwana, dawno temu — mruknął Ereden. Letho wraz z Saarielem zrobili wielkie oczy po usłyszeniu tej wiadomości, gdzie Adgur tylko nieco otworzył szerzej oczy, ale nie dawał po sobie poznać głębszych emocji, które zapewne zawirowały w nim.
- Kto ją porwał? W jakim celu? - Zapytał się napięty Letho, nieco się pochylając do przodu przy tym w stronę tamtych.
- Nie wiemy — odparła cicho Shori. - To było nagłe i niespodziewane.
- Macie jakichś świadków tego wydarzenia? - Zapytał chłodnym tonem brązowy.
- Tylko jednego — odparł Naharys, po czym wraz z dwójką starszych dzieci spojrzał w kierunku najmłodszej, która wpatrywała się w swoje łapy.
Tamten incydent tak mocno wrył się w jej psychikę i odbił się dotkliwie na waderze, że aż ciężko było dobrać odpowiednie słowa, które ją opisywały. Wszystko pamiętała z przerażającą dokładnością, nawet o typ polnego kwiatu, na jakim osiadł się wówczas motyl, który przeleciał przed ówczesnym szczenięcym noskiem. Była zmuszona po raz kolejny szczegółowo opisać sceny, które prześladowały ją w koszmarach sennych oraz wizjach, kiedy nie mogła znaleźć sobie żadnego zajęcia do wykonywania. W momencie kończenia przerażającej historii, która była skuteczną traumą od dzieciństwa, poczuła, jak starsza siostra kładzie łapę na jej barku i patrzy na nią ze smutkiem, zapewne w geście pocieszenia. Jednak kiedy spojrzała na wujków, oni z kolei patrzyli na siebie z nutą strachu w oczach.
- Myślisz... - Zapytał Letho.
- Bez dwóch zdań. Jedno z dwóch. - Odparł mu młodszy brat. Po chwili spojrzeli na Sininen i brązowy wilk ponownie zabrał głos. - Zatem... Potwór od początku obrał za cel ciebie, ale to twoja matka została ostatecznie przypadkiem schwytana i zabrana, prawda?
- Tak — odparła cicho bez chwili zawahania się. To był szczegół, którego nawet ojcowi nie wspominała. W oczach błękitnej najważniejszą informacją było to, że to Pina została uprowadzona.
- Czyli nie ma mowy o pomyłce — westchnął ciężko Adgur. Po chwili zwrócił się do całej rodziny po drugiej stronie. - Obawiam się, że musimy was prosić, byście się udali z nami do naszej watahy, na miejscu wyjaśnilibyśmy wszystko o tym porwaniu. Skoro nie mamy Piny, jesteście naszą jedyną nadzieją. Szczególnie wasza dwójka — dodał, spoglądając na siostry. Zaraz wstał, w jego ślady poszedł starszy oraz syn. - Zostawimy was przez noc, musimy wyruszyć z samego rana. Odpocznijcie.
- Skąd ta pewność, że pójdę z moimi dziećmi z wami? - Zapytał się siedzący prosto Naharys. Letho lekko podniósł kącik ust.
- Dokonacie odpowiedniego wyboru. Pina byłaby tego samego zdania.
- Będziemy na granicy, gdzie się spotkaliśmy — dodał Saariel. To powiedziawszy, wyszli przy wcześniej poinformowaniu jednej z czujek nocnych.
Sininen przycisnęła do siebie mocniej swoje skrzydła, nie podnosząc wzroku z łap, teraz jedynie oparła się grzbietem o ścianę jaskini. Shori wcześniej pytała o powód tej formy, gdyż mało kiedy mogła ją widzieć, na co młodsza wyłgała się potrzebą przerwy od użytkowania tej konkretnej mocy.
- To, co zrobimy? - Zapytała się Chmureczka, która nie spuszczała łapy z barku siostry.
- Jaki plan? - Także i Ereden dodał swoje pytanie.
Najmłodsza milczała, nie chcąc się odezwać. Domyślała się, że ojciec zdawał sobie sprawę z położeniem sytuacyjnym. Była całkiem spora szansa, że wataha mocno odczuje nieobecność aż czworga wilków, ale z drugiej strony bracia rodzicielki musieli znać prawdę o tym incydencie i co do ciężkiego licha odebrało im matkę, jednak coś chcieli w zamian. Nawet jeśli cała trójka była dorosła, zostali dla wysłuchania opinii ojca na ten temat.
Naharys?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 2218
Ilość zdobytych PD: 1109 + 20% (221 PD)
Obecny stan: 2656
Oczywiście, nie radowało to jej ojca, który właśnie ciężko westchnął.
- Nie miałabyś ochoty na spacer, moja droga? - Zapytał się w końcu po kilkunastu minutach obserwacji najmłodszej. - Wybacz mi, ale nie mogę patrzeć na twój wariant odpoczynku.
Ścisnęło ją w żołądku. Czy nawet odpoczywać nie umiała poprawnie?
- Gdzie byś chciał? - Zapytała się podczas podnoszenia do pozycji siedzącej, jednocześnie bardziej składając skrzydła. Poprzedniego wieczora bowiem rozmawiała z Kuki, którą też zaskoczyła kwestia tych silnych bólów przy przymusowej transformacji wyglądu i obie doszły do trudnego wniosku, jakim było na razie utrzymywanie się w prawdziwej formie.
Starszy posłał jej uśmiech na jej reakcję związaną ze zmianą pozycji ciała.
- Nasza tradycyjna trasa?
Musisz czytelniku wiedzieć pewną kwestię: Naharys już dawno zauważył, że jego młodsza z córek nie zapuszcza się na jedną polanę i nigdy z własnej woli tam nie postawiła łapy, niby blokada nie do zdarcia. Pewnie się zastanawiasz czemu i o jakie miejsce chodzi, prawda? Spieszę z wyjaśnieniem — to była dokładnie ta polana, gdzie doszło do uprowadzenia Piny oraz Tsumi. Wilki, które wiedziały o tym zachowaniu Sininen, zakładały, że to musi być sprawa ciężkiej traumy, gdyż udało się ją ściągnąć jedynie na granicę zieleniny tam i jedynie w ramionach ojca na silnych środkach uspokajających. Sama z siebie nigdy tam nie wróciła, prawdopodobnie nigdy do tego nie dojdzie.
Nie przeszkadzało to ojcu przy wybieraniu się na spacery z córką po odosobnionych częściach watahy, którą zawsze skrycie cieszyło wspólne spędzanie czasu z rodzicem. Nawet jeśli nie rozmawiali za dużo podczas chodzenia, zwyczajnie cenili swoje towarzystwo, mogli poruszać różne tematy również. W dużej mierze było to prawdopodobnie spowodowane, że Nen było daleko do słodkiej i niewinnej wadery, którą trzeba bronić na każdym kroku. Wiele czynników wskazywało na to, że raczej faktycznie była zimna, a jej serce pozostało skute grubym lodem, czyniąc ją wojenną chłopczycą.
W chwili wspominania imienia starszej siostry, którą raczej spotkają podczas spacerowania z uwagi na dzisiejszą wartę, z rozmowy wyrwał ich niespodziewany hałas dobiegający zza krzaków po częściowo skrywanym zboczu terenu, by w kolejnej chwili wypadł z niego obcy wilk wprost na Naharysa. Zaskoczenie było całkiem duże, ponieważ ojciec z córką dali radę jedynie się obrócić ku źródłowi, Sini jeszcze zrobić krok w bok, a i tak biały został częściowo zepchnięty do podłoża. Obcy po gwałtownym zetknięciu się z innym wilkiem, zaraz przyjął pozę oznajmiającą gotowość do starcia. Nie było mu dane jednak zaatakować Naharysa, gdyż momentalnie został w sposób brutalny zepchnięty z niego przez Sininen, która sama tym ruchem dała jasny sygnał o trzymaniu się z daleka.
To byłoby stanowczo zbyt piękne, żeby się skończyło. Jak to zatem wyglądało? W sposób całkiem prosty: obcy i Sininen natychmiast wpadli w żarliwy i szalony wir walki przeciwko sobie. Miała tylko jeden cel, niedopuszczenie do zranienia ojca. To było powodem, dla którego szybko i bez żadnej litości atakowała nieznajomego. Zwyczajnie nie miał szans przeciwko jej prędkości.
- SAARIEL! W TEJ CHWILI PRZESTAŃ! - Ryknęły chórem dwa głosy, znowu obce. Miało to miejsce w momencie, gdy wadera porządnym ruchem pozbawiła tamtego oddechu.
- Przychodzimy w pokoju! - Dodał gorączkowym tonem jeden z dwóch głosów, którzy właśnie wypadli zza gęstwiny. - Nie chcemy wojny, młody popełnił właśnie błąd! Saariel, w tej chwili się wycofaj! Mówię to jako twój przełożony!
Sininen wówczas zastanawiała się nad kwestią zlikwidowania agresora, który w tamtej chwili był bardziej zszokowany i walczył sztywniejszymi ruchami, ale się nie poddawał. Przez myśl przemknęło jej podobieństwo do starszej siostry i ich wspólnych treningów. Zamiast tego, wykorzystała siłę skrzydła i powaliła go na łopatki, nie dając mu szansy na dalszą walkę, gdyż przygniatała go nim.
- Sininen, przestań walczyć — wydał polecenie Naharys takim tonem, że brzmiało jak rozkaz niż prośba ojca.
Wadera posłusznie znieruchomiała i zaprzestała wykonywania kolejnych ciosów, jednak nie zwolniła nacisku skrzydła. Wpatrywała się lodowato i ostrzegawczo w przygwożdżonego samca, jak się okazało.
- Co tu robicie? Kim jesteście?- Zapytał spokojnie ze zmieszanym echo chłodu i złości pozostałej dwójki. Ten ciemny wydawał się co najmniej nie być zachwycony sposobem ich wejścia, za to brązowy nie pokazywał żadnych emocji na pysku.
- Szukamy pomocy i naszej młodszej siostry. Czy możesz przekonać swojego towarzysza, by zwolnił naszego? Zapewniamy czysto pokojowe zamiary — odezwał się ten brązowy o całkowicie spokojnym głosie. Nen jednak zorientowała się o aurze ku temu, któremu przyszpilała, że raczej będzie miał od niego kłopoty. Ona jednak czekała na kolejne polecenie kapitana wojska. Już nawet nie myślała, że oto kolejne jednostki pomyliły jej płeć, tym razem na pewno było to spowodowane przyjmowaną pozycją jej ciała, która nie pokazywała jej żeńskich atutów.
- Sininen — powiedział tylko, ale w takiej tonacji, że zrozumiała przekaz. Bez słowa cofnęła skrzydło i złożyła oba, po czym wycofała się do stania po prawicy białego. Wilk o imieniu Saariel ciężko dźwignął się do pozycji siedzącej.
- Ach, towarzyszki. Wybaczcie, mój błąd — zaraz poprawił się jaśniejszy obcy wilk po zorientowaniu się o właściwej płci skrzydlatego wilka.
- Ale masz zamach — wysapał i spojrzał na nią z błyskiem w oku. Zaraz oberwał w głowę od najwyższego z trójki wilków. - Ej! Za co to?!
Zaraz jednak uspokoił się, widząc spojrzenie brązowego samca, o tym samym sposobie umaszczenia. Musieli jak nic być spokrewnieni. Z widoczną niechęcią zebrał się do pozycji starszych, będąc dalej pod ostrzałem zimnego spojrzenia jedynej wadery z całego ów zgromadzenia.
- Tak jak wspominałem, szukamy pomocy i naszej krewnej z tego powodu. - Ponownie to brązowy zabrał głos, jakby był mózgiem pośród tej trójki. Podobnie jak najwyższy, cały czas nie spuszczał wzroku z niej. - Czy pozwolisz, by to spotkanie nie zostało odebrane i zapamiętane jako wypowiedzenie wojny?
- Niech będzie. - Odparł po chwili biały samiec. Spojrzała na ojca szybkim zerknięciem kąta oka i wróciła do obserwacji nieznajomych. - Zatem przedstawcie się. Kogo konkretnie szukacie?
Kiedy zerknął na nią pytająco na córkę, ta niezauważalnie pokręciła głową. Wyczuła w tym nieme pytanie, czy jest gdzieś dalej ukryte towarzystwo, ponieważ wadera miała znacznie bardziej wyostrzony słuch niż on i od razu by wychwyciła inne wilki. Widząc jej przekazaną informacje, biały wydawał się być spokojniejszy co do ich pozycji. Z kolei dwa starsze wilki po drugiej stronie na krótko wymienili się spojrzeniami i kiedy już mieli się odezwać, usłyszeli z góry znajomy głos.
- Co tu się dzieje? - Zapytała czujne Shori obcych w trakcie lądowania po drugiej stronie ojca.
- Jesteśmy w trakcie ustalania — odparł jej ojciec, na co teraz obie córki wpatrywały się w przybyłych.
Tylko jeszcze jego tu brakuje, pomyślała Sininen. Normalnie cyrk na kółkach. Co jeszcze, kogo tu jeszcze przywieje? Nawet jeśli to byłaby zwykła ciekawość, obcy mogą to odebrać jako alarmujące znaki o możliwym niebezpieczeństwie. Nawet jeśli sami nie zrobią czegoś durnego jak ten najmłodszy przed chwilą. No, ale w każdym razie...
Najstarszy czarny odchrząknął.
- Jestem Letho. To mój brat Adgur i jego syn Saariel.
- Jeszcze raz przepraszamy za jego wybryk — dodał brązowy bezemocjonalnym tonem głosu.
Ponownie wyczuła zmianę u ojca. Nie była pewna, ale czy przypadkiem nie wydawał się nieco poruszony? Dlaczego?
- ... Szukacie siostry, tak? Jak ma na imię? - Zapytał się uważnie.
- Pina. - Odparł Letho.
Momentalnie wszystkich jakby piorun trafił. To byłby zbyt duży zbieg okoliczności, żeby byłoby żartem. Zresztą, Nen kojarzyła od matki, że wychowywali ją dwójka starszych braci, gdyż kiedyś raz napomknęła w rozmowie. Nigdy jednak nie usłyszała ich imion, więc jedynie głowa rodziny mógłby potwierdzić bądź zaprzeczyć. Sądząc po jego reakcji, raczej skłaniało by się ku pierwszemu wariantowi.
*
- Dobrze rozumiem? Jesteście rodziną matki? - Zapytał się Ereden trojga przybyłych, zaraz po ich przedstawieniu się i ujawnieniu imion czwórki domowników jaskini, w której wszyscy obecnie przebywali. Samica alfa po usłyszeniu tego, co zaszło, zostawiła ich rodzinie, wierząc, że oni będą wiedzieć co zrobić.
Jedyny brązowy basior pokiwał głową.
- Sądząc po waszej reakcji, nie mówiła wam za dużo — stwierdził fakt. Młode pokolenie potwierdziło jego przypuszczenie. Świadczyło to o tym, że nigdy nie mieli okazji usłyszeć imion wujków.
- Kilka razy tylko wspomniała was w rozmowach — przytaknął Naharys. Tamci tylko westchnęli.
- Cała Pina...
- Naprawdę, jeszcze raz przepraszam za to wejście. - Bąknął Saariel. Zaraz zwrócił się do najniższej z uśmiechem. - Masz świetny prawy sierpowy, zwala z łap.
- Co się stało? - Zapytał się nagle Ereden, nie rozumiejąc sytuacji. Nic dziwnego, przebywał w jaskini i studiował zioła, zatem jako jedyny nie był w stanie zobaczyć więcej, niż samo przybycie gości.
- Pewien kretyn, - podkreślił Letho podczas spoglądania na najmłodszego towarzysza, - spadł ze stromego zejścia na twojego ojca i ze szczęścia go zaatakował. Twoja wojownicza siostra skopała mu tyłek w sposób pierwszorzędny.
- Wojownicza? - Zapytał Ereden.
- Że Sini? - Dodała aż nieco ogłupiona Shori. Wszyscy spojrzeli na nią, na co od razu uciekła wzrokiem, mocno niechętna do bycia w centrum uwagi.
- Świetny materiał na wojownika — dodał Adgur.
- Ale to strateg — powiedzieli chórem Naharys, Ereden i Shori. Tamci zdębieli.
- ... Ile macie lat? Przynajmniej trzy, prawda? - Zapytał słabo Saariel.
- Ereden i Sininen mają 2 lata, Shori jest starsza o pół roku — odpowiedział mu Naharys.
Kuzyn jęknął i zakrył pysk łapą, gdzie w tym samym momencie Letho wybuchnął głośnym śmiechem. Ponieważ nie uspokajał się, Adgur cierpliwie wyjaśnił, że jego syn to urodzony wojownik i takie stanowisko obrał w ich watasze, do tego ma trzy lata. To wystarczyło, żeby zrozumieć, jak właśnie jego najmłodsza kuzynka skutecznie zdeptała mu męskie ego.
Dopiero po uspokojeniu się, czyli po opływie kilku minut, Adgur ponownie zabrał głos.
- Zatem, gdzie możemy spotkać naszą młodszą siostrę? Wskażecie nam drogę? To pilna sprawa niecierpiąca zwłoki.
Na chwilę po drugiej stronie zapadła cisza. Dopiero ojciec ją przełamał.
- Obawiam się... To nie będzie możliwe -odezwał się nieco drętwym tonem głosu. Letho postawił uszy na widok, że żadne z jego siostrzeńców nie nawiązuje kontaktu wzrokowego.
- Dlaczego? - Zapytał się starszy z braci.
- Matka została porwana, dawno temu — mruknął Ereden. Letho wraz z Saarielem zrobili wielkie oczy po usłyszeniu tej wiadomości, gdzie Adgur tylko nieco otworzył szerzej oczy, ale nie dawał po sobie poznać głębszych emocji, które zapewne zawirowały w nim.
- Kto ją porwał? W jakim celu? - Zapytał się napięty Letho, nieco się pochylając do przodu przy tym w stronę tamtych.
- Nie wiemy — odparła cicho Shori. - To było nagłe i niespodziewane.
- Macie jakichś świadków tego wydarzenia? - Zapytał chłodnym tonem brązowy.
- Tylko jednego — odparł Naharys, po czym wraz z dwójką starszych dzieci spojrzał w kierunku najmłodszej, która wpatrywała się w swoje łapy.
Tamten incydent tak mocno wrył się w jej psychikę i odbił się dotkliwie na waderze, że aż ciężko było dobrać odpowiednie słowa, które ją opisywały. Wszystko pamiętała z przerażającą dokładnością, nawet o typ polnego kwiatu, na jakim osiadł się wówczas motyl, który przeleciał przed ówczesnym szczenięcym noskiem. Była zmuszona po raz kolejny szczegółowo opisać sceny, które prześladowały ją w koszmarach sennych oraz wizjach, kiedy nie mogła znaleźć sobie żadnego zajęcia do wykonywania. W momencie kończenia przerażającej historii, która była skuteczną traumą od dzieciństwa, poczuła, jak starsza siostra kładzie łapę na jej barku i patrzy na nią ze smutkiem, zapewne w geście pocieszenia. Jednak kiedy spojrzała na wujków, oni z kolei patrzyli na siebie z nutą strachu w oczach.
- Myślisz... - Zapytał Letho.
- Bez dwóch zdań. Jedno z dwóch. - Odparł mu młodszy brat. Po chwili spojrzeli na Sininen i brązowy wilk ponownie zabrał głos. - Zatem... Potwór od początku obrał za cel ciebie, ale to twoja matka została ostatecznie przypadkiem schwytana i zabrana, prawda?
- Tak — odparła cicho bez chwili zawahania się. To był szczegół, którego nawet ojcowi nie wspominała. W oczach błękitnej najważniejszą informacją było to, że to Pina została uprowadzona.
- Czyli nie ma mowy o pomyłce — westchnął ciężko Adgur. Po chwili zwrócił się do całej rodziny po drugiej stronie. - Obawiam się, że musimy was prosić, byście się udali z nami do naszej watahy, na miejscu wyjaśnilibyśmy wszystko o tym porwaniu. Skoro nie mamy Piny, jesteście naszą jedyną nadzieją. Szczególnie wasza dwójka — dodał, spoglądając na siostry. Zaraz wstał, w jego ślady poszedł starszy oraz syn. - Zostawimy was przez noc, musimy wyruszyć z samego rana. Odpocznijcie.
- Skąd ta pewność, że pójdę z moimi dziećmi z wami? - Zapytał się siedzący prosto Naharys. Letho lekko podniósł kącik ust.
- Dokonacie odpowiedniego wyboru. Pina byłaby tego samego zdania.
- Będziemy na granicy, gdzie się spotkaliśmy — dodał Saariel. To powiedziawszy, wyszli przy wcześniej poinformowaniu jednej z czujek nocnych.
Sininen przycisnęła do siebie mocniej swoje skrzydła, nie podnosząc wzroku z łap, teraz jedynie oparła się grzbietem o ścianę jaskini. Shori wcześniej pytała o powód tej formy, gdyż mało kiedy mogła ją widzieć, na co młodsza wyłgała się potrzebą przerwy od użytkowania tej konkretnej mocy.
- To, co zrobimy? - Zapytała się Chmureczka, która nie spuszczała łapy z barku siostry.
- Jaki plan? - Także i Ereden dodał swoje pytanie.
Najmłodsza milczała, nie chcąc się odezwać. Domyślała się, że ojciec zdawał sobie sprawę z położeniem sytuacyjnym. Była całkiem spora szansa, że wataha mocno odczuje nieobecność aż czworga wilków, ale z drugiej strony bracia rodzicielki musieli znać prawdę o tym incydencie i co do ciężkiego licha odebrało im matkę, jednak coś chcieli w zamian. Nawet jeśli cała trójka była dorosła, zostali dla wysłuchania opinii ojca na ten temat.
Naharys?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 2218
Ilość zdobytych PD: 1109 + 20% (221 PD)
Obecny stan: 2656
Subskrybuj:
Posty (Atom)