Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

środa, 27 lipca 2022

Od Sininen do Naharys'a ~ "Zapomniana melodia"

Słońce zbliżało się do osiągnięcia najwyższego punktu na niebie w ciągu dnia, podczas gdy Sininen kończyła segregację niezbędnych dokumentów, które na bieżąco aktualizowała w oparciu o własne informacje i zdobywane od innych. Ponieważ od rana ojciec miał na nią oko, czyli zrobił jej przymusowe wolne, waderze pozostawała tylko papierkowa robota, że coś w ogóle móc działać. Naharys zresztą przynajmniej raz w miesiącu pilnował ją przez dzień, żeby miała odpocząć, ostrzegał ją o tym od początku tylko bez podawania konkretnej daty wdrożenia tegoż planu. Tak teraz rysowała po piasku wysuniętym pazurem przedniej łapy drobne punkty terenów watahy i mając na uwadze rozmieszczenie różnych punktów, w milczeniu analizowała losowe warianty i najlepsze rozwiązania, później pewnie zabawi się w układanie kamieni albo też drobnych patyków.
Oczywiście, nie radowało to jej ojca, który właśnie ciężko westchnął.
- Nie miałabyś ochoty na spacer, moja droga? - Zapytał się w końcu po kilkunastu minutach obserwacji najmłodszej. - Wybacz mi, ale nie mogę patrzeć na twój wariant odpoczynku.
Ścisnęło ją w żołądku. Czy nawet odpoczywać nie umiała poprawnie?
- Gdzie byś chciał? - Zapytała się podczas podnoszenia do pozycji siedzącej, jednocześnie bardziej składając skrzydła. Poprzedniego wieczora bowiem rozmawiała z Kuki, którą też zaskoczyła kwestia tych silnych bólów przy przymusowej transformacji wyglądu i obie doszły do trudnego wniosku, jakim było na razie utrzymywanie się w prawdziwej formie.
Starszy posłał jej uśmiech na jej reakcję związaną ze zmianą pozycji ciała.
- Nasza tradycyjna trasa?
Musisz czytelniku wiedzieć pewną kwestię: Naharys już dawno zauważył, że jego młodsza z córek nie zapuszcza się na jedną polanę i nigdy z własnej woli tam nie postawiła łapy, niby blokada nie do zdarcia. Pewnie się zastanawiasz czemu i o jakie miejsce chodzi, prawda? Spieszę z wyjaśnieniem — to była dokładnie ta polana, gdzie doszło do uprowadzenia Piny oraz Tsumi. Wilki, które wiedziały o tym zachowaniu Sininen, zakładały, że to musi być sprawa ciężkiej traumy, gdyż udało się ją ściągnąć jedynie na granicę zieleniny tam i jedynie w ramionach ojca na silnych środkach uspokajających. Sama z siebie nigdy tam nie wróciła, prawdopodobnie nigdy do tego nie dojdzie.
Nie przeszkadzało to ojcu przy wybieraniu się na spacery z córką po odosobnionych częściach watahy, którą zawsze skrycie cieszyło wspólne spędzanie czasu z rodzicem. Nawet jeśli nie rozmawiali za dużo podczas chodzenia, zwyczajnie cenili swoje towarzystwo, mogli poruszać różne tematy również. W dużej mierze było to prawdopodobnie spowodowane, że Nen było daleko do słodkiej i niewinnej wadery, którą trzeba bronić na każdym kroku. Wiele czynników wskazywało na to, że raczej faktycznie była zimna, a jej serce pozostało skute grubym lodem, czyniąc ją wojenną chłopczycą.
W chwili wspominania imienia starszej siostry, którą raczej spotkają podczas spacerowania z uwagi na dzisiejszą wartę, z rozmowy wyrwał ich niespodziewany hałas dobiegający zza krzaków po częściowo skrywanym zboczu terenu, by w kolejnej chwili wypadł z niego obcy wilk wprost na Naharysa. Zaskoczenie było całkiem duże, ponieważ ojciec z córką dali radę jedynie się obrócić ku źródłowi, Sini jeszcze zrobić krok w bok, a i tak biały został częściowo zepchnięty do podłoża. Obcy po gwałtownym zetknięciu się z innym wilkiem, zaraz przyjął pozę oznajmiającą gotowość do starcia. Nie było mu dane jednak zaatakować Naharysa, gdyż momentalnie został w sposób brutalny zepchnięty z niego przez Sininen, która sama tym ruchem dała jasny sygnał o trzymaniu się z daleka.
To byłoby stanowczo zbyt piękne, żeby się skończyło. Jak to zatem wyglądało? W sposób całkiem prosty: obcy i Sininen natychmiast wpadli w żarliwy i szalony wir walki przeciwko sobie. Miała tylko jeden cel, niedopuszczenie do zranienia ojca. To było powodem, dla którego szybko i bez żadnej litości atakowała nieznajomego. Zwyczajnie nie miał szans przeciwko jej prędkości.
- SAARIEL! W TEJ CHWILI PRZESTAŃ! - Ryknęły chórem dwa głosy, znowu obce. Miało to miejsce w momencie, gdy wadera porządnym ruchem pozbawiła tamtego oddechu.
- Przychodzimy w pokoju! - Dodał gorączkowym tonem jeden z dwóch głosów, którzy właśnie wypadli zza gęstwiny. - Nie chcemy wojny, młody popełnił właśnie błąd! Saariel, w tej chwili się wycofaj! Mówię to jako twój przełożony!
Sininen wówczas zastanawiała się nad kwestią zlikwidowania agresora, który w tamtej chwili był bardziej zszokowany i walczył sztywniejszymi ruchami, ale się nie poddawał. Przez myśl przemknęło jej podobieństwo do starszej siostry i ich wspólnych treningów. Zamiast tego, wykorzystała siłę skrzydła i powaliła go na łopatki, nie dając mu szansy na dalszą walkę, gdyż przygniatała go nim.
- Sininen, przestań walczyć — wydał polecenie Naharys takim tonem, że brzmiało jak rozkaz niż prośba ojca.
Wadera posłusznie znieruchomiała i zaprzestała wykonywania kolejnych ciosów, jednak nie zwolniła nacisku skrzydła. Wpatrywała się lodowato i ostrzegawczo w przygwożdżonego samca, jak się okazało.
- Co tu robicie? Kim jesteście?- Zapytał spokojnie ze zmieszanym echo chłodu i złości pozostałej dwójki. Ten ciemny wydawał się co najmniej nie być zachwycony sposobem ich wejścia, za to brązowy nie pokazywał żadnych emocji na pysku.
- Szukamy pomocy i naszej młodszej siostry. Czy możesz przekonać swojego towarzysza, by zwolnił naszego? Zapewniamy czysto pokojowe zamiary — odezwał się ten brązowy o całkowicie spokojnym głosie. Nen jednak zorientowała się o aurze ku temu, któremu przyszpilała, że raczej będzie miał od niego kłopoty. Ona jednak czekała na kolejne polecenie kapitana wojska. Już nawet nie myślała, że oto kolejne jednostki pomyliły jej płeć, tym razem na pewno było to spowodowane przyjmowaną pozycją jej ciała, która nie pokazywała jej żeńskich atutów.
- Sininen — powiedział tylko, ale w takiej tonacji, że zrozumiała przekaz. Bez słowa cofnęła skrzydło i złożyła oba, po czym wycofała się do stania po prawicy białego. Wilk o imieniu Saariel ciężko dźwignął się do pozycji siedzącej.
- Ach, towarzyszki. Wybaczcie, mój błąd — zaraz poprawił się jaśniejszy obcy wilk po zorientowaniu się o właściwej płci skrzydlatego wilka.
- Ale masz zamach — wysapał i spojrzał na nią z błyskiem w oku. Zaraz oberwał w głowę od najwyższego z trójki wilków. - Ej! Za co to?!
Zaraz jednak uspokoił się, widząc spojrzenie brązowego samca, o tym samym sposobie umaszczenia. Musieli jak nic być spokrewnieni. Z widoczną niechęcią zebrał się do pozycji starszych, będąc dalej pod ostrzałem zimnego spojrzenia jedynej wadery z całego ów zgromadzenia.
- Tak jak wspominałem, szukamy pomocy i naszej krewnej z tego powodu. - Ponownie to brązowy zabrał głos, jakby był mózgiem pośród tej trójki. Podobnie jak najwyższy, cały czas nie spuszczał wzroku z niej. - Czy pozwolisz, by to spotkanie nie zostało odebrane i zapamiętane jako wypowiedzenie wojny?
- Niech będzie. - Odparł po chwili biały samiec. Spojrzała na ojca szybkim zerknięciem kąta oka i wróciła do obserwacji nieznajomych. - Zatem przedstawcie się. Kogo konkretnie szukacie?
Kiedy zerknął na nią pytająco na córkę, ta niezauważalnie pokręciła głową. Wyczuła w tym nieme pytanie, czy jest gdzieś dalej ukryte towarzystwo, ponieważ wadera miała znacznie bardziej wyostrzony słuch niż on i od razu by wychwyciła inne wilki. Widząc jej przekazaną informacje, biały wydawał się być spokojniejszy co do ich pozycji. Z kolei dwa starsze wilki po drugiej stronie na krótko wymienili się spojrzeniami i kiedy już mieli się odezwać, usłyszeli z góry znajomy głos.
- Co tu się dzieje? - Zapytała czujne Shori obcych w trakcie lądowania po drugiej stronie ojca.
- Jesteśmy w trakcie ustalania — odparł jej ojciec, na co teraz obie córki wpatrywały się w przybyłych.
Tylko jeszcze jego tu brakuje, pomyślała Sininen. Normalnie cyrk na kółkach. Co jeszcze, kogo tu jeszcze przywieje? Nawet jeśli to byłaby zwykła ciekawość, obcy mogą to odebrać jako alarmujące znaki o możliwym niebezpieczeństwie. Nawet jeśli sami nie zrobią czegoś durnego jak ten najmłodszy przed chwilą. No, ale w każdym razie...
Najstarszy czarny odchrząknął.
- Jestem Letho. To mój brat Adgur i jego syn Saariel.
- Jeszcze raz przepraszamy za jego wybryk — dodał brązowy bezemocjonalnym tonem głosu.
Ponownie wyczuła zmianę u ojca. Nie była pewna, ale czy przypadkiem nie wydawał się nieco poruszony? Dlaczego?
- ... Szukacie siostry, tak? Jak ma na imię? - Zapytał się uważnie.
- Pina. - Odparł Letho.
Momentalnie wszystkich jakby piorun trafił. To byłby zbyt duży zbieg okoliczności, żeby byłoby żartem. Zresztą, Nen kojarzyła od matki, że wychowywali ją dwójka starszych braci, gdyż kiedyś raz napomknęła w rozmowie. Nigdy jednak nie usłyszała ich imion, więc jedynie głowa rodziny mógłby potwierdzić bądź zaprzeczyć. Sądząc po jego reakcji, raczej skłaniało by się ku pierwszemu wariantowi.

*
- Dobrze rozumiem? Jesteście rodziną matki? - Zapytał się Ereden trojga przybyłych, zaraz po ich przedstawieniu się i ujawnieniu imion czwórki domowników jaskini, w której wszyscy obecnie przebywali. Samica alfa po usłyszeniu tego, co zaszło, zostawiła ich rodzinie, wierząc, że oni będą wiedzieć co zrobić.
Jedyny brązowy basior pokiwał głową.
- Sądząc po waszej reakcji, nie mówiła wam za dużo — stwierdził fakt. Młode pokolenie potwierdziło jego przypuszczenie. Świadczyło to o tym, że nigdy nie mieli okazji usłyszeć imion wujków.
- Kilka razy tylko wspomniała was w rozmowach — przytaknął Naharys. Tamci tylko westchnęli.
- Cała Pina...
- Naprawdę, jeszcze raz przepraszam za to wejście. - Bąknął Saariel. Zaraz zwrócił się do najniższej z uśmiechem. - Masz świetny prawy sierpowy, zwala z łap.
- Co się stało? - Zapytał się nagle Ereden, nie rozumiejąc sytuacji. Nic dziwnego, przebywał w jaskini i studiował zioła, zatem jako jedyny nie był w stanie zobaczyć więcej, niż samo przybycie gości.
- Pewien kretyn, - podkreślił Letho podczas spoglądania na najmłodszego towarzysza, - spadł ze stromego zejścia na twojego ojca i ze szczęścia go zaatakował. Twoja wojownicza siostra skopała mu tyłek w sposób pierwszorzędny.
- Wojownicza? - Zapytał Ereden.
- Że Sini? - Dodała aż nieco ogłupiona Shori. Wszyscy spojrzeli na nią, na co od razu uciekła wzrokiem, mocno niechętna do bycia w centrum uwagi.
- Świetny materiał na wojownika — dodał Adgur.
- Ale to strateg — powiedzieli chórem Naharys, Ereden i Shori. Tamci zdębieli.
- ... Ile macie lat? Przynajmniej trzy, prawda? - Zapytał słabo Saariel.
- Ereden i Sininen mają 2 lata, Shori jest starsza o pół roku — odpowiedział mu Naharys.
Kuzyn jęknął i zakrył pysk łapą, gdzie w tym samym momencie Letho wybuchnął głośnym śmiechem. Ponieważ nie uspokajał się, Adgur cierpliwie wyjaśnił, że jego syn to urodzony wojownik i takie stanowisko obrał w ich watasze, do tego ma trzy lata. To wystarczyło, żeby zrozumieć, jak właśnie jego najmłodsza kuzynka skutecznie zdeptała mu męskie ego.
Dopiero po uspokojeniu się, czyli po opływie kilku minut, Adgur ponownie zabrał głos.
- Zatem, gdzie możemy spotkać naszą młodszą siostrę? Wskażecie nam drogę? To pilna sprawa niecierpiąca zwłoki.
Na chwilę po drugiej stronie zapadła cisza. Dopiero ojciec ją przełamał.
- Obawiam się... To nie będzie możliwe -odezwał się nieco drętwym tonem głosu. Letho postawił uszy na widok, że żadne z jego siostrzeńców nie nawiązuje kontaktu wzrokowego.
- Dlaczego? - Zapytał się starszy z braci.
- Matka została porwana, dawno temu — mruknął Ereden. Letho wraz z Saarielem zrobili wielkie oczy po usłyszeniu tej wiadomości, gdzie Adgur tylko nieco otworzył szerzej oczy, ale nie dawał po sobie poznać głębszych emocji, które zapewne zawirowały w nim.
- Kto ją porwał? W jakim celu? - Zapytał się napięty Letho, nieco się pochylając do przodu przy tym w stronę tamtych.
- Nie wiemy — odparła cicho Shori. - To było nagłe i niespodziewane.
- Macie jakichś świadków tego wydarzenia? - Zapytał chłodnym tonem brązowy.
- Tylko jednego — odparł Naharys, po czym wraz z dwójką starszych dzieci spojrzał w kierunku najmłodszej, która wpatrywała się w swoje łapy.
Tamten incydent tak mocno wrył się w jej psychikę i odbił się dotkliwie na waderze, że aż ciężko było dobrać odpowiednie słowa, które ją opisywały. Wszystko pamiętała z przerażającą dokładnością, nawet o typ polnego kwiatu, na jakim osiadł się wówczas motyl, który przeleciał przed ówczesnym szczenięcym noskiem. Była zmuszona po raz kolejny szczegółowo opisać sceny, które prześladowały ją w koszmarach sennych oraz wizjach, kiedy nie mogła znaleźć sobie żadnego zajęcia do wykonywania. W momencie kończenia przerażającej historii, która była skuteczną traumą od dzieciństwa, poczuła, jak starsza siostra kładzie łapę na jej barku i patrzy na nią ze smutkiem, zapewne w geście pocieszenia. Jednak kiedy spojrzała na wujków, oni z kolei patrzyli na siebie z nutą strachu w oczach.
- Myślisz... - Zapytał Letho.
- Bez dwóch zdań. Jedno z dwóch. - Odparł mu młodszy brat. Po chwili spojrzeli na Sininen i brązowy wilk ponownie zabrał głos. - Zatem... Potwór od początku obrał za cel ciebie, ale to twoja matka została ostatecznie przypadkiem schwytana i zabrana, prawda?
- Tak — odparła cicho bez chwili zawahania się. To był szczegół, którego nawet ojcowi nie wspominała. W oczach błękitnej najważniejszą informacją było to, że to Pina została uprowadzona.
- Czyli nie ma mowy o pomyłce — westchnął ciężko Adgur. Po chwili zwrócił się do całej rodziny po drugiej stronie. - Obawiam się, że musimy was prosić, byście się udali z nami do naszej watahy, na miejscu wyjaśnilibyśmy wszystko o tym porwaniu. Skoro nie mamy Piny, jesteście naszą jedyną nadzieją. Szczególnie wasza dwójka — dodał, spoglądając na siostry. Zaraz wstał, w jego ślady poszedł starszy oraz syn. - Zostawimy was przez noc, musimy wyruszyć z samego rana. Odpocznijcie.
- Skąd ta pewność, że pójdę z moimi dziećmi z wami? - Zapytał się siedzący prosto Naharys. Letho lekko podniósł kącik ust.
- Dokonacie odpowiedniego wyboru. Pina byłaby tego samego zdania.
- Będziemy na granicy, gdzie się spotkaliśmy — dodał Saariel. To powiedziawszy, wyszli przy wcześniej poinformowaniu jednej z czujek nocnych.
Sininen przycisnęła do siebie mocniej swoje skrzydła, nie podnosząc wzroku z łap, teraz jedynie oparła się grzbietem o ścianę jaskini. Shori wcześniej pytała o powód tej formy, gdyż mało kiedy mogła ją widzieć, na co młodsza wyłgała się potrzebą przerwy od użytkowania tej konkretnej mocy.
- To, co zrobimy? - Zapytała się Chmureczka, która nie spuszczała łapy z barku siostry.
- Jaki plan? - Także i Ereden dodał swoje pytanie.
Najmłodsza milczała, nie chcąc się odezwać. Domyślała się, że ojciec zdawał sobie sprawę z położeniem sytuacyjnym. Była całkiem spora szansa, że wataha mocno odczuje nieobecność aż czworga wilków, ale z drugiej strony bracia rodzicielki musieli znać prawdę o tym incydencie i co do ciężkiego licha odebrało im matkę, jednak coś chcieli w zamian. Nawet jeśli cała trójka była dorosła, zostali dla wysłuchania opinii ojca na ten temat.

Naharys?

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 2218
Ilość zdobytych PD: 1109 + 20% (221 PD)
Obecny stan: 2656

Brak komentarzy

Prześlij komentarz