Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

wtorek, 26 lipca 2022

od Sininen cd Eredena~ "Tam, gdzie opadnie bitewny pył"

Jedną z umiejętności, które w stopniu niemal dominującym opanowała ze szczenięcych lat, była ta, że wadera miała nadzwyczaj wyczulony słuch, jeśli nie nad wyraz rozwinięty. Dawało to jej dodatkowe punkty przewagi w codziennym funkcjonowaniu i na pewno byłoby to jeszcze lepsze na polu walki. A jednak nie dawała po sobie tego poznać, więc bardzo łatwo można zostać ogłupionym. Pozwalało jej to utrzymywać przewagę i nie dać się zaskoczyć. Nie zmieniało to faktu, ze wewnętrznie była spięta w trakcie picia wody i jednocześnie czując na sobie jego wzrok. Zdawała sobie sprawę, że obserwuje ją od jakiegoś czasu od poranka i już ileś tam dni, jednak nigdy nie dawała mu do zrozumienia, że wie o tym. Nie było to jednak nic w stylu ukazania jej wyższości nad nim, jeśli tak czytelniku możesz odebrać. To był bardziej lęk przed tym, co mógłby zrobić. Tak, twoje podejrzenia są poprawne — Nen nigdy nie przyjęła do wiadomości całą tę przemianę basiora związanego więzami krwi, to mogły być nawet niejako urojenia na zasadzie uśpienia czujności i ponownego zaatakowania. Najwyraźniej miała tak spaczoną przez niego psychikę, że nie szło tego obrócić. Wydawała się nie dawać wiary w zmianę na lepsze, jakby jedno wydarzenie nie mogłoby w takiej sile odbić się na kimś. Cóż za hipokryzja z jej strony.Ciągłe utrzymywanie zajętej głowy pozwalało jej nie myśleć o pewnych kwestiach, które tak zażarcie usiłowała odepchnąć z aktualnie poruszanych od małego, przez co zwyczajnie popadała w pracoholizm i głowa rodziny dawała jej znać, subtelnie proponując zwolnienie tempa lub zrobienie sobie przerwy w działaniu. Z kolei starsza siostra dobitnie dopominała się o zrównoważone tempo pełnionej byle pracy czy treningu przez najmłodszą, ponieważ „zapracuje się na śmierć i co z tego będzie”, jak to nie raz potrafiła powiedzieć. Wadera o elektryzujących oczach potrzebowała czuć się po prostu przydatna i potrzebna, nie wahając się podjęcia kroków, które w imieniu dobra ogółu mogłyby osłabić daną jednostkę.
I co z tego miała? Jej rozpaczliwe chęci poczucia się niezbędną w watasze i w domu skutkowały tym, że w zasadzie wszyscy uważali ją za niezmiernie oziębłą i bezduszną wilczycę, pozbawioną wszelkich ciepłych uczuć czy też mimiki. Nie była głupia czy ślepa — doskonale zdawała sobie sprawę, jak mogła raczej na pewno być odbierana w oczach reszty członków i, co gorsze, niejako w domu rodzinnym również. Mimo głównych starań starszej siostry gasła nadzieja na ocieplenie wizerunku młodszej, nawet w postaci wspólnych babskich wypadów z innymi waderami. A właśnie Sininen tego chciała, tej akceptacji z uznawaniem jej za waderę, a nie chodzącą bryłę lodu. Niestety, najwyraźniej nikt nie był w stanie dostrzec tego, że ta widoczna lodowata twierdza była tak naprawdę sejfem, który zaciekle bronił prawdziwego oblicza Sininen jako tą bardzo wrażliwą, dokładną kontynuacją jej za szczeniaka. Jednak z biegiem czasu tak mocno usiłowała sprawiać wrażenie twardej, że zgubiła klucz do własnego serca i nie potrafiła go w pojedynkę otworzyć, tym samym pozbawiając się do własnej prawdy. Chociaż próbowała i potrzebowała pomocy, każdorazową odrzucała ze strachu na odkrycie, że nie jest taka, na jaką próbuje udawać na każdym zakręcie w funkcjonowaniu. Ot, taki paradoks.

Jednak wróćmy do jego sprawy. W zasadzie już dawno usłyszała od starszej siostry podczas którejś nocy z cichych rozmów między nimi, że w jedynym basiorze pośród całej ich trójki zaszły zmiany przez chorobę i próbuje zaskarbić sobie na uzyskanie przebaczenia za wszelkie swoje przewinienia. Sininen na spokojnie założyła, że nawet sama Chmureczka nie dawała temu wiary na samym początku, ich opiekun za szczenięcych lat pewnie także. Mimo to najstarsza z rodzeństwa czasem wspominała o tym najmłodszej, jak gdyby chciała wpłynąć na jej opinię o nim. Tymczasem nie mówiła jej, że sam nie odważył się z pierwszym krokiem ku niej.
„Powinnaś dać mu szansę” - taki był milczący przekaz Shori, który zawsze wisiał w powietrzu podczas rozmów, gdzie pojawiała się jego persona. Za każdym razem Sininen milczała w oczekiwaniu na zmianę tematu, co również zauważała starsza. Zawsze wtedy wzdychała cicho i faktycznie zaczynała mówić o czymś innym. Ojciec rzadziej niby przypadkiem też wtrącał jakieś informacje o swoim synu podczas samotnych spacerów z córką lub podczas treningów. Zupełnie jakby nie byli świadom tego, co się działo w jego wykonaniu. Postawa Shori zresztą wydawała się najbardziej być nie na miejscu — sama tak wiele razy oberwała psychicznie od niego w obronie młodszej, a teraz próbowała delikatnie zachęcić ją do samego przemyślenia nad wybaczeniem mu? Zresztą, to nie była sprawa Sininen czy starsza w ogóle mu wybaczy, czy też nie, zamierzała uszanować każdą jej decyzję pod tym względem. Tymczasem ona? To akurat śmieszna sprawa: dopóki nie odważy się sam osobiście poruszyć tego tematu, w ogóle nie zamierzała myśleć nad tym. Ten wredny głosik z tyłu jej głowy uwielbiał drwić z jedynego męskiego potomka ich ojca nad jego tchórzostwem, gdyż tylko do niej jeszcze nie poczynił żadnego kroku. Lubował się w tym jego zachowaniu, smakował brak odwagi, napawając się faktem, że nie był absolutnie w stanie zebrać się i przezwyciężyć te emocje. Dobry, sadystyczny byt.

*

- Dosyć na dziś. Zapamiętajcie dzisiejszą sesję treningową i wyciągnijcie z niej wnioski do samodoskonalenia się — ogłosił Naharys po skończonym treningu jak największej liczby członków z części militarnej watahy, którzy okazali się być dostępni. Ereden wraz z kilkoma wilkami nie dało rady się zjawić z powodu innych zajęć pełnionych obowiązków. Tymczasem z obecnymi prowadził mieszane walki z wyłączeniem użytkowania zdolności magicznych. Mówiąc kolokwialnie, było widać w jego oczach dumę z córki, która zwyczajnie dała radę pokonać każdego poza nim samym.
Nen otarła kropelki śliny z kącików ust podczas normowania oddechu, kosmiczny ogon delikatnie podrygiwał w związku z tymi emocjami. Nawet nie zwróciła uwagi na, to kiedy stała się silniejsza w bezskrzydłej formie, czego dowodem było spranie niemal wszystkich obecnych. Swoją drogą, była ciekawa na obecnie osiągnięty poziom w przypadku walki w prawdziwej formie, być może kiedyś się odważy pojawić tak na grupowych zajęciach. Tymczasem niemal słyszała myśli części wilków odnośnie do jej, że niby jest strategiem i należy do powietrznego zwiadu "a tu taki koks". Ich zaskoczenie musiało być ogromne z uwagi na to, iż pierwszy raz mogli zobaczyć ją w akcji i to grupowej.
- Świetna robota — pochwalił ją ojciec, kiedy zostali sami po odejściu reszty. - Nawet nie wiesz, z jaką radością oglądałem twój pogrom.
- Ciebie nie pokonałam — powiedziała swoim cichym głosem.
- Nie, ale byłaś na dobrej drodze. Zauważyłaś, jak długo tym razem walczyliśmy? Gdybyśmy dzierżyli te same gabaryty albo mocno zbliżone, czułbym się zagrożony i całkiem prawdopodobnie bym przegrał. Ale wiesz co? Z uwagi na twoje rozmiary i obecne umiejętności, jesteś już trudnym przeciwnikiem. - Uważnie przedstawił jej swoje spostrzeżenia.
- Urosnąć, już nie urosnę — podsumowała. - Jeszcze nie jestem dość silna.
- Nie jesteś dość silna? Córuś, zdajesz sobie sprawę, co tu zrobiłaś? W zasadzie zniszczyłaś wszystkich obecnych zmilitaryzowanych członków watahy. Mogę się założyć, że z nieobecnymi postąpiłabyś tak samo. Stałaś się potworem w walkach — dodał z czułością.
- Mówisz to jako komplement, ale w ustach starszej siostry zawsze brzmi to, jak strach — zauważyła, po czym delikatnie się uśmiechnęła na usłyszenie śmiechu ojca.
- Tak, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak zawsze bała się ćwiczyć z tobą starcia i to się nie zmieni. Nie zmienia to faktu, że jestem z ciebie bardzo dumny z dzisiaj. Jesteś strategiem, ale okazałaś się być znacznie lepsza niż wojownicy czy paladyni. Boję się myśleć, jakby to wyglądało, gdybyś jednak poszła w karierę wojaka — dodał żartobliwie i delikatnie położył łapę na jej barku. Udało mu się usłyszeć od niej ciche parsknięcie.
- Wciąż mi daleko — powiedziała po chwili.
- Jestem dumny z twojego myślenia o cały czas szkoleniu się, ale pamiętaj Sini, już jesteś świetna. Musisz też odpoczywać. Chodź, wróćmy na kolację.
- Kiedy ja nie cierpię leniuchować. Zawsze muszę coś robić — odparła cicho już podczas wspólnego kierowania się do domu.
- To się nazywa pracoholizm — zażartował ojciec, którego sierść zaczynała przybierać ciemniejsze barwy w związku ze znikaniem słońca z linii horyzontu. - W końcu znajdę ci jakieś zajęcie, które cię odpręży, a mnie uspokoi.
- Powodzenia — sama zażartowała kilka metrów przed wejściem do jaskini rodziny.
Shori przywitała ich z radością i od razu zapytała o przebieg zajęć. Ereden też był w środku, jednak on tkwił po uszy w materiałach od ich ciotki i w zasadzie nie było możliwości kontaktowania się z nim, ojciec trafił na żelazną ścianę oporu. Najwyraźniej w genach jego dzieci leżała kwestia, że nie było mowy o nawiązaniu z nimi kontaktu podczas głębokiego pogrążenia się w myślach bądź nauce.
- Naprawdę? Wszystkich, poza tobą tato? - Najstarsza wręcz nie mogła uwierzyć w to, co miało miejsce na terenie ćwiczebnym i co w dodatku przegapiła. Ojciec pokiwał głową podczas przeżuwania swojego kawałka.
"Nie jestem dość dobra. Nic nie straciłaś" - chciałaby rzec, ale powstrzymała się, gdyż mogłoby to zostać odebrane jako żebranie o atencję, czego nienawidziła. Dlatego pozostawała cicha, skupiając się na jedzeniu i jedynie myślała nad chłodnymi okładami na swoje zdobyte siniaki czy drobne rany.
- I tak sobie pomyślałem, by cała wasza trójka spróbowała się zmierzyć ze sobą bez użycia magii — dodał Naharys.
Shori zadławiła się kawałkiem mięsa na usłyszenie tego. Po otrzymaniu pomocy w postaci energicznego poklepywania przez Sininen rzuciła ojcu spojrzenie pełnego czystego terroru.
- Mowy nie ma! Nie, nigdy, zapomnij!- Zaraz zaczęła wymachiwać łapami. - Co ty mi tak podle życzysz?
Udała płacz, ale zaraz się roześmiała.
- Tato, kocham cię, ale nie ma bata, żebym się z nimi zmierzyła, a co dopiero z tobą. Jak już Sini łoiła mi tyłek już na samym początku, teraz chcesz mnie pozbawić resztek nadziei o własne zdolności samoobrony? Po tym, jak dziś zmiotła wszystkich poza tobą?
- Nie mów tak, jakbym była, jakimś nie wiadomo jakim trudnym przeciwnikiem — wtrąciła cicho ciemna młodsza wadera, nie chcąc przy tym zaniżać samooceny siostry. - Sama masz spory potencjał, jedynie za każdym razem walczysz mechanicznymi sztywnymi ruchami, jak utartym schematem. Siostro, jestem pewna, że jak nauczysz się wyswobodzenia z tego, sama będziesz ciężkim orzechem do zgryzienia.
- Twoja siostra ma rację — wtrącił Naharys. - To twój największy problem, ale spodziewam się, że dasz radę się przełamać przez niego. Potrzebujesz czasu i odpowiednich kroków do osiągnięcia tego celu. Dlatego walczenie przeciwko różnym wilkom, a nie przeciw tylko jednego cały czas, jest tak ważne. Z tego powodu uważam, że jeśli będziesz miała wolny dzień, zorganizowałbym ponownie dzisiejsze mieszane starcia, to daje większe pole widzenia manewru sposobu radzenia sobie w różnych sytuacjach przez inne wilki i zbieranie doświadczenia.
- Zresztą, jedynymi zasadami było zakaz używania magii i jedynie dążenie do znokautowania przeciwnika, bez niebezpiecznego ranienia — dodała cicho najmłodsza z rodziny.
- Naprawdę? Tylko to? - Zapytała się bez przekonania starsza z sióstr.
- Gdyby było inaczej, Sininen miałaby poważne rany na ciele niż spore siniaki i otarcia — potwierdził Naharys.
- Zawsze możesz na razie tylko obserwować, jeżeli na razie nie chcesz brać udziału — dodała bezskrzydła wadera.
- Zastanowię się. - Powiedziała z wahaniem, by zaraz dodać z całą pewnością w kierunku Sininen. - Ale z tobą nie chcę walczyć. Daj mi zachować resztki godności.
- Ale przecież może akurat uda ci się mnie trafić — powiedziała, chcąc ją pocieszyć, co spotkało się z jękiem Chmureczki.
- Niedługo wrócę — powiedziała, wstając ciemna po skończonym posiłku. W oczach ojca zabłysnęło pytanie, czy chodziło jej o schłodzenie tych większych siniaków, co potwierdziła kiwnięciem głowy. W chwili wychodzenia z pieczary usłyszała, że pewien ktoś w końcu wygrzebał się z notatek i dotarło do niego powrót ojca, jednak nie usłyszała tego. Nen już truchtała do swojego sprawdzonego kąta, gdzie od razu weszła w średniej głębokości rzekę o wyjątkowo spokojniejszym nurcie, który jednak dalej był żwawy. Chłodna woda obmyła jej nieco obolałe ciało, które dopiero zaczynało doskwierać, gdy momentalnie poczuła ból przeszywający jej wnętrze. Momentalnie wyrzuciło ją do oryginalnej formy i poczęła gwałtownie wymiotować krwią wprost do rzeki, skrzydła ciężko jej opadły w koryto, pysk również pogrążył się w cieczy. Dopiero po zakończeniu wyrzucania z siebie płynów, udało się jej wygrzebać na brzeg i tam opaść, żeby z trudem oddychać, po tym, co właśnie miało miejsce. Poczuła się tak momentalnie wypompowana, że wiedziała o jutrzejszym nie zmienianiu wyglądu na nabyty, akurat mogła spędzić ten czas we własnych zwojach.
Nawet nie wiedziała, że to dopiero początek zachodzących w niej procesów.

*

Nie była nawet pewna, kiedy ani jak dotarła do jaskini, gdyż świadomość zawitała do niej dopiero następnego dnia, bezpośrednio przed śniadaniem. Podniosła głowę i przetarła sobie ślepia, co wykorzystał Naharys na podejście do córki.
- Miło widzieć na twój głęboki sen — powiedział z uśmiechem. Miał rację, to nie wydarzało się często, raczej ekstremalnie sporadycznie, na tyle, że mogła policzyć na jednej łapie ile razy spała tak mocno. - Dziś praca w domu?
- Tak — wstała w celu przeciągnięcia się. Ojciec zauważył zależność powrotu do normalnego wyglądu ze skrzydłami u córki, która w takie dni nie zamierzała wychodzić do innych wilków. Zupełnie jakby dalej się wstydziła, jaka naprawdę była i wolała się ukrywać z tą prawdą przed resztą.
- To do wieczora! - Nim się zorientowała, Shori już opuściła ich jaskinię w celu objęcia swojej warty. Nen była aż pod wrażeniem prędkości siostry, którą potrafiła osiągnąć przy wybieraniu się do swoich obowiązków. Że też nie widzi, że to byłaby świetna karta przetargowa w przypadku wdrożenia tej szybkości przy ćwiczeniach walki, ponieważ mało kiedy używała tej zdolności, przynajmniej w przypadku ćwiczenia z Sininen.
Nim się zorientowała, ojciec również wyszedł z jaskini, tym samym pozostawiając dwójkę rodzonego rodzeństwa w środku. Nie zamierzała poddać się niespokojnym myślom na ten temat, dlatego jednym skrzydłem przysunęła swoje niezbędniki do samodoskonalenia, a drugim wygładziła część z piaskiem, na której robiła prowizoryczne rysunki, żeby od razu pogrążyć się w nauce przy zachowaniu skrytej czujności przed Eredenem po drugiej stronie jaskini, który sam wydawał się pogrążony we własnym studiowaniu informacji.

Ereden?

PODSUMOWANIE: 
Ilość napisanych słów: 2213 
Ilość zdobytych PD: 1105 + 20% (221 PD) za długość powyżej 2000 słów 
Obecny stan: 1326 PD

Brak komentarzy

Prześlij komentarz