"Czas opowiadania dzieje się podczas szczenięcych lat"
- Cieszę się, że udało ci się poznać nową przyjaciółkę. - powiedziała samica, kładąc się na ziemi. Niko usiadł przed nią, by móc patrzeć w jej oczy podczas rozmowy.
- Ja również bardzo się cieszę. - odparł z uśmiechem, a jego ogonek zaczął delikatnie poruszać się na boki. - Mam nadzieję, że jej tata zgodzi się na wspólną zabawę. - powiedział wesoło.
- Jestem tego pewna. - powiedziała alfa z uśmiechem.
- A co jeśli się nie zgodzi? - spytał Niko, a po chwili jego uszka złożyły się w geście smutku. - Bardzo chcę, by się zgodził. - dodał. Renesmee lekko trąciła go nosem w geście dodania otuchy.
- No już. Na pewno wszystko pójdzie w dobrym kierunku. - zapewniła.
- Tak myślisz? - spytał znów, lekko się uśmiechając. Wadera skinęła głową, a samczyk poczuł narastającą w nim na nowo radość. Wstał i potruchtał do jaskini. Resztę dnia spędził na planowaniu wspólnych zabaw. Nie miał pojęcia, jak wyglądają wspólne zabawy szczenięce. Tak naprawdę nigdy wcześniej nie miał do czynienia z innymi wilkami w jego wieku. Naturalnie musiały pojawić się obawy, że coś pójdzie nie tak i zrobi złe wrażenie na nowej koleżance. Renesmee nazwała Sininen jego przyjaciółką. Jednak czy tak było naprawdę? Niko wiedział, że tytuł przyjaciela był niezwykle ważny i trudny do zdobycia. Mimo wszystko marzyłby być przyjacielem jak największej liczby wilków. Po chwili myśląc o tym, że gdyby miał wielu przyjaciół wszyscy by na nim polegali, nieco zwątpił i zląkł się owego zadania. Bał się, że może ich zawieźć.
- Dlaczego wciąż muszę się wahać? - mruknął do siebie, gdy leżał na plecach, rozmyślając nad wszystkim. Skrzydła miał rozłożone, lecz nie przejmował się tym, że mogą się pokryć kurzem. I tak nie korzystał z nich prawie wcale.
Minęło kilka dni, a Niko wciąż zaniepokojony spoglądał każdego dnia w kierunku, w którym odeszła Sini i Deus ostatnim razem.
- Bardzo ci zależy na tym, by się z nią bawić, prawda? - spytała Renesmee, wychodząc z ich wspólnego domu. Malec westchnął, kładąc po sobie uszy.
- Jej tata chyba się nie zgodził. - szepnął ze smutkiem.
- Może twoja koleżanka ma wiele do zrobienia?
- Wydaje mi się, że jej tata mógł się nie zgodzić.
- Oj Niko, nie myśl o tym w ten sposób. Jeżeli chcesz, możemy wspólnie udać się do centrum watahy.
- Do centrum? - zdziwił się Niko i jednocześnie lekko przeraził. - To daleko od domu.
- Ależ skąd kochanie. To tylko kawałek drogi. Będziemy na miejscu lada chwila. Pamiętaj, że jesteś bezpieczny na terenie całej Watahy Renaissance. - słowa Renesmee nie uspokoiły go do końca. Jednakże starał się nie dać tego po sobie poznać.
- Dobrze, ruszajmy. - odparł cicho.- Jeśli oczywiście mogę. - dodał, niepewnie spoglądając na Rene. Samica zaśmiała się cicho i skinęła głową.
- Naturalnie kochanie. Przecież sama to zaproponowałam. Ruszajmy więc do centrum. - powiedziała z uśmiechem i ruszyła. Samczyk powolutku i niepewnie szedł za nią. Rozglądał się na wszelkie strony zlękniony. Bał się nowych miejsc, gdyż nigdy nie wiedział, co w nich czeka. Każdy krok był niepewny, lecz po chwili, gdy wciąż nic jeszcze nie zdążyło zaatakować jego osóbki, zrozumiał, że nic mu nie zagraża. Szedł, nieco pewniej stawiając łapki. Jego najdroższa opiekunka miała rację. Nim się obejrzał, znaleźli się w centrum. Poznał je po tym, że roiło się tam od innych wilków. Niko niepewnie skrywał się za łapami alfy. Renesmee uśmiechała się lekko. Wiedziała bowiem, że to nowe doświadczenie, mogło nieco zaniepokoić Niko. W końcu pierwszy raz zabrała go poza jaskinię. Mijające ich wilki witały się z alfą oraz jej podopiecznym. Niko natomiast niepewnie starał się odpowiadać na pozdrowienia, lecz wciąż trzymał się łap Renesmee. Wadera spojrzała w dół, gdzie za widniała maleńka główka samczyka, spomiędzy jej łap.
- Nie wiedziałem, że będzie tu tak wiele wilków.
- To nasze centrum. Tu zawsze roi się od wilków z naszej watahy.
- Znajdziemy tu moją przyjaciółkę lub jej tatę?
- Tak sądzę. Musimy tylko dobrze się rozejrzeć.
- Czyli mamy się rozdzielić? - spytał z lękiem malec. Rene westchnęła i pochyliła głowę.
- Spokojnie skarbie. Nie miałam tego na myśli. Pamiętaj, że co dwie głowy, to nie jedna. Gdy oboje będziemy się rozglądać mamy większe szanse na znalezienie Sininen i jej taty.
- A jak wygląda jej tata? - spytał z zaciekawieniem Niko. Renesmee spojrzała przed siebie.
- Jest to wysoki, biały basior o oczach w kolorze szmaragdu. - powiedziała z uśmiechem. Niko odwzajemnił matczyny uśmiech. Wspólnymi siłami szukali obu wilków. Jako pierwszy zauważył Naharys'a Niko. Gdy tylko dostrzegł go w tłumie innych członków, szturchnął łapkami opiekunkę.
- Mamusiu? Chyba widzę jej tatę. - powiedział niepewnie. Renesmee spojrzała na syna, a następnie podniosła wzrok, tam, gdzie wskazała jego małżeńska główka. Niko faktycznie dostrzegł Naharys'a. Rene uśmiechnęła się i skinęła głową z dumą.
- Tak, masz naprawdę dobre oko Nikoś. - odparła. - Teraz musimy tylko tam dotrzeć. - dodała i pochyliła się, by Niko mógł wejść na jej grzbiet. Samczyk uczynił to, a następnie wspólnie udali się w kierunku basiora.
- Witaj. - przywitała się Renesmee, gdy znaleźli się blisko białego samca. Ten zwrócił się do nich.
- Dzień dobry Renesmee. - odparł, na co samica uśmiechnęła się pogodnie. Niko nieśmiało przywitał się ze starszym.
- Coś się stało? - spytał Naharys, spoglądając na alfę, a następnie na skrytego Niko. Samczyk nabrał powietrza, by powiedzieć, o co chodzi, lecz po chwili, gdy spojrzał na dorosłego samca, stracił pewność siebie i skrył się na nowo na grzbiecie Renesmee.
- Nikoś? - spytała alfa, lecz malec wciąż skrywał się w jej futrze. Naharys z uśmiechem spojrzał na samicę.
- Chyba się mnie obawia.
- Jest nieśmiały w dużej mierze. - odparła z lekkim rozbawieniem. - Jeszcze wiele przed nim.
- A więc cóż was do mnie sprowadza? - spytał, przysiadając.
- Razem z Niko odszukaliśmy cię, by spytać o pewne pozwolenie.
- Pozwolenie? Mnie? - zdziwił się basior. Renesmee z uśmiechem pochyliła się, tak, by Niko mógł zejść z jej grzbietu. Wiedział, o co chodzi opiekunce i niepewnie dążył, by to uczynić. Najpierw zszedł z niej i stanął nieśmiało przed Naharys'em. Następnie postarał się spojrzeć mu w oczy.
- Ja... chciałem Pana spytać, czy mógłbym bawić się razem z Sininen? - powiedział niezwykle cicho. Na szczęście biały samiec usłyszał jego pytanie. Z delikatnym uśmiechem pochylił się, by spojrzeć wprost w oczy Niko. Malec niepewnie stał w miejscu, a jego serce zaczęło znacznie szybciej bić.
- Myślę, że to nie będzie problem. - odparł starszy. Rene siedziała z boku i przyglądała się temu. Natomiast Niko czuł na przemian ulgę i radość.
- Dziękuje Panu. - odparł z wdzięcznością. Naharys uśmiechnął się i wstał.
- Nie ma za co. - odparł, a następnie spojrzał na Renesmee. Wadera zaczęła rozmowę na tematy, które z pewnością dla większości szczeniaków wydawały się niezwykle mało interesujące. Dlatego też Niko oddalił się nieco i zaczął przyglądać terenom.
~ Tak rzadko mam okazję przyglądać się watasze z bliska. - pomyślał. Przez kilka minut spoglądał na tereny z zachwytem. Kilka minut później, Renesmee zawołała go, by udał się z nią do domu.
- O czym rozmawialiście? - spytał, gdy byli właśnie w trakcie powrotu.
- O kilku rzeczach związanych z watahą. Długo by mówić, a ty pewnie byś się zanudził. - odparła, śmiejąc się krótko. - Jutro zabiorę cię w inne przyjemne miejsce. Jeśli będziemy mieć szczęście, spotkasz tam swoją przyjaciółkę.
- O jakim miejscu mówisz? - spytał Niko zaciekawiony.
- Clairière Verte. To przyjemna polanka, gdzie jest wiele miejsca do zabawy.
- Myślisz, że mogę spotkać tam Sininen?
- Nie tylko ją. Inne szczeniaki pewnie też chętnie się tam bawią.
- Myślisz, że ze mną też będą się chętnie bawić? - spytał.
- Oczywiście, dlaczego miałyby nie chcieć?
- Nie jestem stąd...- te słowa sprawiły, że Renesmee zatrzymała się i spojrzała na niego.
- O czym ty mówisz kochanie? - jej głos lekko zadrżał.
- Nie jestem twoim prawdziwym synem... To nie będzie miało wpływu na to, w jaki sposób będą na mnie patrzeć?
- Oczywiście, że nie. Jesteś moim synem Niko. Nieważne, że przybranym. To nie ma najmniejszego znaczenia. Kocham cię najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni. Inni też nie będą na to patrzeć. Liczy się to, co masz w sercu, a nie to skąd pochodzisz. - powiedziała i polizała syna po głowie. Niko uśmiechnął się lekko. Po powrocie był na tyle zmęczony, że udało mu się zdrzemnąć.
Następnego dnia, tak jak mówiła Rene, udali się do Clairière Verte. Niko z zaciekawieniem przyglądał się niezwykłemu miejscu. Rene szła przed siebie, czasem kątem oka spoglądając na niego. Wyłapywał takowe spojrzenia i zawsze odpowiadał na nie uśmiechem. Gdy znaleźli się u celu podróży, Niko schował się za jej łapami. Dlaczego? Głosy innych wilków trochę go speszyły. Basiorek był przekonany, że jedynie będzie widział szczenięta, lecz dostrzegał także dorosłe wilki, w tym swego wuja. Renesmee stanęła i spojrzała na syna.
- Proszę, możesz iść i bawić się do woli.
- A ty? - spytał Niko, na co Rene zaśmiała się cicho.
- Pójdę pobawić się z Tarou. - odparła z uśmiechem. - No dalej Niko, miłej zabawy. - zaśmiała się i potruchtała wesoło do swojego kuzyna. Niko niepewnie spojrzał w kierunku centrum. Wtem zauważył swoją przyjaciółkę. Serce zabiło szybciej, napełnione radością. Niepewnie ruszył w jej kierunku. Tysiące myśli przechodziły przez głowę. Szum był nie do zniesienia. W końcu wszystko ucichło, gdy Niko stał zaledwie kilka kroków od Sininen. Spoglądał na nią, czując chęć ucieczki. Nie dlatego, że nie chciał się z nią spotkać. Nie, tu chodziło o strach związany z utratą jedynej przyjaciółki, jaką na ten moment posiadał.
- Witaj Sininen. - przywitał się cicho.
Sininen?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1587
Ilość zdobytych PD: 793 + 5% (40 PD)
Obecny stan: 833 PD
Brak komentarzy
Prześlij komentarz