Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

sobota, 31 grudnia 2022

Od Yneryth’a c.d. Belief/Noiter ~ "Misja ratunkowa"

Biały basior do tej pory raczej nie zdążył się rozerwać. Walka z jaszczurami, nie usatysfakcjonowała go tak, jak sobie to wyobrażał. Niemal każdy wilk wchodził mu w drogę, próbując, jak oni to nazywali "pomagać”. W głowie samiec wyobrażał sobie, jak przez przypadek przebija swoich pobratymców w ferworze walki. Wizje te ograniczyły go do wywierania nacisku w sposób ściśle fizyczny.
Po całym zamieszaniu, z rozczarowaniem rozejrzał się po okolicy, widząc pobojowisko spływające krwią i kawałkami wyszarpanego miejsca. Yneryth jednak bardziej przejął się śladami pozostawionymi na biernie żyjącym otoczeniu. Walka nie przytoczyła mu tyle nie zadowolenia, co całe te "emocjonalne” głupoty. Lekko mówiąc, nie mógł się powstrzymać, by przerwać im tą jakże słodką pogawędkę. Zdawało się, że pobratymcy zrozumieli, o co mu chodziło i niemalże od razu udali się kontynuując dalszą część swojego planu.
Żółtooki wysłuchał całego tego jakże teatralnego występu, lecz gdy zdawało mu się, że to już koniec, Osear się lekko zdenerwował. Mówił coś tam o jakiś wyborach i innych głupotach, może gdyby basior bardziej się na tym skupił, to wiedziałby, o co mu chodziło. Niestety, lecz to nie był jeszcze koniec. Osear zdematerializował się, wilk dosłownie sam otoczył całą brygadę. W tamtym momencie Yneryth poczuł, że będzie jeszcze okazja, by się wykazać. Samcowi pojawiła się gęsia skórka i znaczne podekscytowanie. Zaczął napinać się, by być gotowym na następną rudne. Nim zdążył się rozluźnić, chmura się zmaterializowała, a Osear uderzył go od boku. Yneryth, jak zdmuchnięty przez wiatr odleciał z miejsca, zatrzymując się dopiero na ścianie jaskini. Uderzając o kamień, wilkowi lekko zakręciło się w głowie, przynajmniej tak mu się zdawało. Czarna mglista chmura wypełniała jaskinie, wręcz wyciekając z niej na zewnątrz. Żółte oczy ledwo dostrzegały w niej pozostałych pobratymców. Z konturów jedynie wyróżniali się dwaj skrzydlaci i wadera. Yneryth zatrzymał się pod ścianą z lekkim bólem głowy, próbując przeanalizować na nowo sytuację. Z tego miejsca nie był w stanie dostrzec Osear, jedynym pewnikiem jego obecności były warczenia i wykrzyknienia, nie zapominając o odgłosach uderzeń oraz zderzeń pazurów. Ten zły dosłownie pojawiał się z mgły i zaraz zmów znikał niespostrzeżony. Nie było jak z nim walczyć. Haos rozprzestrzeniający się do uszu Yneryth’a znacznie odcinał go od możliwości skupienia się. Odchodząc od ściany w głąb walki, znów oberwał, teraz przesuwając się jedynie po ziemi. Taka walka, nie miała dla niego żadnego sensu. Za każdym otrzymanym ciosem słabł, zresztą tak jak jego sojusznicy. Rozjuszony tchórzliwością, a zarazem sprytem czarnego, wykrzyknął.
- Nie tylko ty umiesz się chować! – Biały zaciskając łapy na podłożu, zaczął robić to, co szło mu najlepiej. Skała, na której stali zaczęła pękać, rozchodząc się do bocznych ścian. Z pęknięć zaczęły wyłaniać się kamyczki, które podnosząc się nad szczelinę, rozpadały się w skalny pył. Piach owinął całą szóstkę. W tym momencie jaskinia zdawała się dosłownie pusta. Wypełniona jedynie ciemną zawiesiną. – Ciekawe jak zaatakujesz z ukrycie coś, czego nie widzisz. Belief, Noiter, Aries, Manu, Farim, nie ruszajcie się!
Dało się słyszeć jedynie kaszlnięcie Belief, której piach wpadł w nozdrza i podrażnił nieco gardło. Nie wszyscy znali Yneryth’a, ale musieli mu w tym momencie zaufać. Pozostali w bezruchu, mimo wahań, tylko Bel mocno wierzyła, że biały samiec doskonale wie, co robi. Osear zaśmiał się ochrypłym głosem, po czym zawył. Drżące wycie dobiegło do uszu bohaterów, nie polepszając ich morali. Głos ten, dosłownie wprawił powietrze w drżenie. Ciemna powietrzna masa zaczęła się mieszać, aż w pewnym momencie, niczym fala przelała się przez wilki, wylewając na zewnątrz jaskini. Yneryth podniósł wzrok, widząc już to, co powinien. Nie zdając sobie sprawy, że sam znów jest widoczny, ruszył ku niemu. Będąc tuż przy nim, rozszerzył swoją szczękę i złapał go za kark, gwałtownie zaciskając, na nim swoje zęby. Obrócił się i przerzucił bokiem postać. Osear z trzaskiem uderzył o jeden ze zwisających z sufitu stalaktytów. Po uderzeniu wystrzeliła z niego niczym z rozdeptywanej purchawki, mgła. Upadając na ziemie, Osear zmienił swoją formę. Czarne kolory zaczęły znikać z jego futra, a łapy blakły. Wszyscy zdziwili się, gdy zobaczyli leżącego i krwawiącego Farima.
- Myślałeś, że tak łatwo wam pójdzie? – Zapytał wychodzący z tłumu Farim. Wychodząc z grupy, jego futro też zaczęło zmieniać kolor. Zdawać by się mogło, że jego futro pali się i blaknie, a ciemny dym unosi znad jego ciała. – Skoro jednego już mamy z głowy, chyba mogę zacząć się starać.
Czas nagle zaczął przyspieszać, a wydarzenia dookoła traciły sens. Yneryth błyskawicznie poczuł przeszywający jego grzbiet chłód. Nie zdążył zareagować ani nic powiedzieć, pazury jednego z nieznanych mu lepiej wilków przejechały po nim, drąc skórę, niczym zęby bobra młode drzewo. Zaraz po przeszywającym bólu wyminął go rudy basior, od razu kierując się w stronę Osear. Tamten nawet się nie ruszył. W odpowiednim momencie wykonał zwód i przewinął się nad rudym, lądując gładko na swoich nogach. Machnął głową i skierował wzrok przeciwko reszcie. Oczy wypełniły się ciemnym kolorem, a on sam stanął w miejscu. Powietrze w jaskini zaczęło jakby gęstnieć, stawiając opór. Noiter wraz z Ariesem od razu zaczęli próbować się poruszyć, było to jednak na daremne. Grawitacja zaczęła dociążać ich ciała, dociskając ich do podłoża. Jako pierwsi na ziemie opadł Manu i Yneryth. Zanim upadał Belief i dwójka skrzydlatych. Ciało jeszcze żyjącego Farima zaczęło rozlewać się po podłodze. Krew wypływała jak woda z górskiego źródła. Czas uciekał, a bohaterowie zaczęli zdawać sobie sprawę, że jeżeli nic się nie wydarzy, to również skończą jak, z trudem wstrzymujący się od piszczenia Farim. Belief przesuwała powoli łapami po skalnym podłożu, próbując doczołgać się do jedynego stojącego i szczęśliwego tu wilka. Yneryth będąc na przedzie, nie był w stanie dostrzec walczących z rzeczywistością znajomych. Widział jedynie Manu, który spoglądał albo na niego, albo na Oseara, oczami wypełnionymi nienawiścią. Biały rzucił okiem na ledwo żywego Farima, który umierał właśnie jakby nie patrzeć przez niego. Pysk żółtookiego rozwarł się, ukazując zębiska, obie łapy zaczęły się napinać, a pazury trzeć o wilgotną od krwi podłogę. Oczy basiora rozlśniły, a on sam podniósł się do pół siadu.
- To koniec. – Powiedział oziębłym tonem. – Błyskawicznie lodowy kolec wyrósł od lewego boku Oseara, przebijając go na wylot, wychodząc szyją.
Od razu po tym, ciśnienie w jaskini wróciło do normalności. Noiter i Aries wręcz wystrzelili z podłoża. Belief wraz Manu wstali, Manu od razu skierował się do reszty. Yneryth gładko wstając, zaczął iść prosto ku Osearowi. Łapy zaczęły zamarzać, wyżej niż dotychczas. Praktycznie cała prawa łapa pokryła się ciemnym lodem. Basior, kończąc, cały ten jakże problematyczny dzień, uderzył pełną łapą w głowę, czarnego. Trzask pękającego lodu, od razu doszedł do pozostałych, przerywany jedynie krzykiem.
- Nie, nie możesz! Nie masz prawa!
Ciało Oseara bezwładnie prześliznęło się po zakrwawionej podłodze, zatrzymując się dopiero na ciele Farima. Yneryth dalej przepełniony złością powiedział krótko.
- Mamy go z głowy. Powinniście zająć się przyjacielem, choć nie wiem, czy to cokolwiek da. – Rozgląda się po jaskini, patrząc na strugę płynącej i powoli zastygającej krwi.
Belief wraz Ariesem od razu rzucili się ku Farimowi w celu pomocy. Manu wystrzelił ku Yneryth’owi naładowany nie do końca przyjacielskimi zamiarami. Noiter zareagował intuicyjnie.
- To nie jego wina, zostaw go.
Biały rzucił spojrzenie biegnącemu ku niemu Manowi.
- Chyba na mnie pora. – Oczy przestały lśnić, wracając do normalnego koloru, po czym basior rozpłynął się w powietrzu.
Manu znów przeleciał przez swój cel, ponownie zatrzymując się bez powodzenia. Biały zniknął, lecz było widać odciskające się w krwi łapy, oraz pozostawiane krwawe ślady na suchym podłożu, kierujące się ku wyjściu.

END (Kontynuacja nastąpi w jednym z opowiadań)

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1208
Ilość zdobytych PD: 604 + 10% (60 PD)
Obecny stan: 815

Brak komentarzy

Prześlij komentarz