Nie umknęło uwadze samca, że trójka kruków od jakiegoś czasu za nim podąża. Basior nie było do końca pewien, jaki mają one w tym cel. Z jednej strony czarne ptaki starały się pozostać niezauważone, a z drugiej ich niosące się na wietrze krakanie aż za dobrze zdradzało ich pozycję. Leo przez większość czasu ignorował stworzenia. Nie wadziły mu one jakoś szczególnie. Z resztą nawet gdyby chciał je złapać, nie miał na to zbyt wielkich szans. Z czasem jednak kruki stawały się coraz głośniejsze i zdawały się zbliżać coraz bardziej. W końcu czerwony wilk zatrzymał się i spojrzał na pierzaste stworzenia wyczekująco. To wprowadziło grupkę w lekki popłoch. Ich krakanie ucichło i wyglądało na to, że ptaki zaczęły się między sobą naradzać. Leonardo poczuł lekki niepokój, wiedział już, że kroki nie podążają za nim tylko z nudów. Wciąż jednak nie wiedział, co stoi za ich tajemniczym zachowaniem. W końcu czarne ptaki skinęły głowami i jeden z nich zleciał na ziemię, stając przed wilkiem. Kruk ukłonił się i zaczął:- Witaj. Zauważyłeś pewnie, że przyglądamy ci się od jakiegoś czasu i nie umknęły naszej uwadze twoje niespotykane zdolności.
- Daruj sobie te pochwały. - Warknął Leo, wiedząc, że kruk nic nie widział, a jedynie próbował się mu podlizać, nie wiedział tylko po co.
- T...tak. - Odparł kruk, wyraźnie zmieszany.
Wtedy też przed wilkiem wylądowała pozostała dwójka.
- Wybacz nam. Zauważyliśmy po prostu, że od jakiegoś czasu chodzisz sam i pomyśleliśmy, że moglibyśmy sobie wzajemnie pomóc. - Odezwał się drugi z ptaków.
- Pomóc? - Zapytał bez przekonania Leonardo.
Nie miał pojęcia, w jaki też sposób mieliby sobie oni wzajemnie pomóc. Cała ta sytuacja wydawała mu się dość abstrakcyjna. Nie miał jednak powodu, by nie wysłuchać tego, co kruki mają mu do powiedzenia, w końcu i tak nie za bardzo miał coś do roboty.
- Możemy pomóc ci zapolować jeśli zechcesz się z nami podzielić zdobyczą. - Powiedział ptak, który dotychczas milczał.
Leonardo zamyślił się na chwilę. Kruki nie należały do gatunku wzbudzającego zbyt wiele zaufania wilka. Ta trójka wydawała się jednak być dosyć szczera i nie wzbudzała zbyt wielkich podejrzeń. Oczywiście początkowo ich zachowanie wydawało się nieco dziwne, jednak ostatecznie Leo nie czuł, aby ptaki były jakimś szczególnym zagrożeniem. Poza tym basior wciąż jeszcze nic dzisiaj nie jadł. Nie byłoby złym pomysłem gdyby z pomocą tej trójki zapolować na noś większego i nieco bardziej sycącego.
- Załóżmy, że się zgadzam. Jak dokładnie miałaby wyglądać nasza współpraca? - Zapytał wilk.
- Dosyć prosto. Nasza trójka zajmie się poszukiwaniami. Znajdziemy jakieś zwierzę, z którym mógłbyś sam sobie poradzić. Wskażemy ci je, ty je zabijesz i podzielisz się z nami mięsem.
Czerwony basior nie potrafił do końca określić, w jakim stopniu jest to sprawiedliwy podział pracy. Ale jeśli mógł w ten sposób im pomóc, to nie wydawało się to takim złym pomysłem.
- Okej. - Powiedział Leo. - Znajdźcie mi ofiarę, a ja się nią zajmę.
Kruki wyglądały na ucieszone takim obrotem spraw. Niemal natychmiast zerwały się więc do lotu, a basior leniwie ruszył w kierunku, który obrały ptaki. W pewnym momencie kruki zaczęły krążyć w jednym miejscu. Wtedy też samiec zauważył przed sobą niewielkie stado leśnych byków. Basior położył się w śniegu, obserwując grupkę, poszukującą kępek trawy ukrytych pod grubą warstwą śniegu. Jeden z kruków dołączył do Leonarda, przekazując mu nieco dokładniejsze informacje na temat wyglądu stada. Ptak udało się bowiem wypatrzeć wyraźnie słabszego od reszty osobnika, na którego Leo mógłby zapolować. Samiec wytarzał się w śniegu, starając się nieco ukryć swoją czerwoną sierść. W ten sposób mógł nieco skrócić dystans, jednocześnie nie ryzykując tak szybkiego wykrycia. W pewnym momencie dwójka kruków wciąż krążących po niebie zaczęła hałasować. Leo spojrzał na nich skonsternowany.
- Zaraz będziesz miał szansę, twoja ofiara oddala się od reszty. - Powiedział czarny ptak, po czym wskazał na starego byka. - Tamten.
Leonardo skinął głową. Ponownie skrócił on nieco dystans pomiędzy sobą a stadem. W końcu wskazany przez kruki byk oddalił się na tyle, że Leonardo mógł porzucić swoją kryjówkę. Basiorowi udało się bez problemu pochwycić zwierzę. Pomimo dojrzałego wieku i zdecydowanie osłabionej sprawności leśny byk starał się walczyć. Nie miał on jednak zbyt wielkich szans z młodym wilkiem w sile wieku. Gdy już zwierzę leżało martwe, samiec odsunął się, pozwalając krukom zacząć jeść. W tym czasie Leo mógł spokojnie zająć się wyczyszczeniem swojego futra z krwi swojej zdobyczy. Gdy ptaki posiliły się, podziękowały basiorowi za współpracę i odleciały. Wtedy Leonardo zabrał się za resztę mięsa. Pomoc kruków faktycznie okazała się całkiem użyteczna, sam bowiem wilk raczej nie traciłby czasu na poszukiwanie leśnych byków, zamiast tego zwyczajnie zapolowałby na coś mniejszego i bardziej dostępnego. Basior ze smakiem zakończył jedzenie i wybrał się na dalszą błąkaninę po terenach watahy. Dzień bowiem wciąż jeszcze się nie skończył, a samiec nie miał za bardzo nic do roboty.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz