- Naprawdę? - samica wyraźnie się ożywiła i zamachała ogonem. - Kogo?
- Basior uśmiechnął się w swój jakże ikoniczny sposób. Nie udzielając głębszej odpowiedzi, wymruczał. – Jest taki jeden, ale musimy na niego uważać. – Ciężko było mu zachować powagę, wypowiadając te słowa. Dał jednak radę, lecz nie było mu łatwo.
Yneryth zawinął się sam wokół siebie, ruszając tam, gdzie spodziewał się znaleźć Noiter’a. Pomimo tego, że wiedział, że ta misja spłynie im z głów, niczym kropla po pniu drzewa, zachowywał śmiertelną powagę. Próbował nawet zwalniać, aby dało się wyczuć, iż nie śpieszy mu się do tego celu. W głębi liczył, że uda mu się nastraszyć waderę i lekko pograć na jej emocjach. W ostatnim czasie brakowało mu takiego typu rozrywki, także nie mógł pozwolić, aby soczysty kąsek umknął mu sprzed pyska. Wilki powoli kierowały się do jaskini rogacza. Samiec, wędrując, szukał kolejnych słów, aby wyprowadzić myśli Belief w pole. Niezbyt wiedział, jak mógłby lepiej pograć tak wykreowaną sytuacją, lecz wpadł jeszcze na jeden nieoczywisty pomysł.
- Jesteśmy już blisko. Musimy zrobić jeszcze jedną rzecz. – Powiedział dość stanowczo. – Musimy zdobyć coś, za co będziemy mogli się wkupić w jego łaski. – Biały spojrzał w pobliski gąszcz, próbując dojrzeć jakikolwiek ruch.
- Chodzi ci o to, żeby przynieść mu coś do jedzenia? – Zapytała niepewna czy dobrze zrozumiała.
- Tak, dokładnie o to. Co ty na to, by zrobić sobie małe zawody? Kto pierwszy coś upoluje i tu przyniesie, ten wygrywa. Stoi?
- Pewnie! – Odpowiedziała już bardziej entuzjastycznie.
- No to star! – Wykrzyczał, już biegnąc w las.
Białe wilki wbiegły prędko pomiędzy drzewa, zupełnie nie myśląc o płoszeniu leśnych stworzeń. Basiorowi zalśniły oczy. Ciężko było stwierdzić, czy jest to związane z aktywacją przepływu magii przez jego ciało, czy zwyczajnie przez odbicie promieni świetlnych. Oboje zniknęli w zacienionym lesie w poszukiwaniu zwierzyny.
Yneryth liczył na szybkie rozstrzygnięcie wyścigu, na jego korzyść. Żółtooki wspiął się na jedno z bardziej rozgałęzionych i starych drzew. We wspinaczce pomogły mu kamienne ostrza, tworzące kamienne schody wokół drzewa. Basior, znajdując się w liściastej koronie, zaczął delikatnie stąpać i rozważnie stawiać kolejne kroki. Skradał się wręcz przytulony do gałęzi drzewa. Ogon obijał się o rozgałęzienia, strzepując odpadłe już liście. Wilk zatrzymał się na samym końcu. Na sąsiednim drzewie spostrzegł czarną wiewiórkę, spokojnie pałaszującą orzeszki. Lekko uśmiechnął się, widząc jakże szczęśliwy zbieg okoliczności. Spokojnie zamknął swoje powieki i nastroszył uszy. Dźwięki dochodziły do niego z całego otoczenia. Szelest krzaków w oddali niemal zagłuszał małego ssaka. Zajęło mu chwile, zrozumienie całego pobliskiego otoczenia, ale gdy już miał pewność co do dokładnej lokalizacji wiewióra. Łapy zacisnęły się mu samoczynnie na gałęzi, a pobliskie drzewo wręcz upadło. Yneryth zeskoczył z gracją na kamień pod nim tak, aby rozkoszować się widokiem swojego dzieła. Co prawda drzewo ucierpiało w dość dużym stopniu, jak na ofiarę takiego pokroju, ale biały był spokojny o to, iż nie będzie musiał gonić i męczyć za takim futrzakiem. Zszedł z kamienia i wymijając połamane gałęzie, skalne okruchy, dostał się do sterty krzyżujących się skał. Dźwięki i ruchy dochodzące spod kamieni, nie pocieszyły samca. Z zamkniętymi oczami Yneryth nastąpił na kamiennie, czekając, aż nastąpi błoga cisza. Gdy już usłyszał to, czego pragnął, a raczej nie usłyszał, rozsunął łapami kamienie i wyciągnął spod nich martwą już wiewiórkę.
Biały zadowolony z siebie, lecz z lekkim zmieszaniem, dotyczącym tego, czego dokonał. Wyszedł z lasu, tam skąd przybył. Nie ukrywając ani fragmentu swojego pyska, zdziwił się na widok samicy stojącej już z przysmakiem. Posmutniał, zdając sobie sprawę, że to nie on dziś został numerem jeden.
*
Znajdowali się już pod grotą Noiter’a. Biały przypomniał jej, aby zważała na słowa i czyny, gdyż ten zawodnik jest dość nieprzewidywalny. Po czym uderzył łapą mocno o ścianę jaskini.
Noiter?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 600
Ilość zdobytych PD: 300
Obecny stan: 300
Brak komentarzy
Prześlij komentarz