Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

piątek, 16 września 2022

Od Yneryth’a c.d Noitera/Belief [Cz.5] ~ „Misja ratunkowa”

Obecność dwóch wilków, nie do końca wiązało się z marzeniami basiora. Mimo wszystko powinien pomóc swojej „przyjaciółce”. Nie miał pojęcia, co miało to oznaczać. Lekko zmieszały go te wszystkie zbędne słowa. W głowie plotły mu się pomysły, o co dokładnie chodziło waderze. W głębi liczył, że nie miała na celu go obrazić. Znów musiał komuś zaufać, a to zupełnie mu nie pasowało. Zniecierpiał, kiedy musiał oddać swój los i personę w cudze łapy. Gdy wilki wstałyby ruszyć w drogę, ucieszył się, że cała ta akcja nabrała odpowiedniego tempa. Wstając, słyszał, jak Noiter zaczął rozmawiać z Belief. Uprzedzając pytania padające ku jego osobie, owinął się pisakiem i ukrył w otaczającym ich tle. Tak jak się spodziewał, nie minęło wiele czasu, a oboje zaczęli rozmawiać.
- Noiter zauważając, że jego przyjaciel zniknął, widocznie ich unikając, podszedł do Bel i wyszeptał tak by tylko ona uslyszała: - Pst, Yn będzie nas podsłuchiwał, zamiast jak normalny wilk gadać z nami. Nie chcę dostawac palpitacji serca za każdym razem, gdy znikąd nagle się odzywa jego głos, więc co ty na to, by dać mu nauczkę? Wiesz, przyjacielski psikus edukacyjny, hihihi.
- Słysząc szept i czując, że samiec zbliżył się nieco, postawiła uszy na sztorc i jedno skierowała w jego stronę, by lepiej słyszeć, co mówi. Zaśmiała się w myślach i uśmiechnęła się zadziornie, odpowiadając: - a jaki to psikus... edukacyjny masz na myśli? - łypnęła na niego rozbawionym spojrzeniem.
- Zaśmiał się cicho. - - Myślę, że musimy go po prostu nauczyć, że przyjaciół się nie podsłuchuje, wiesz wkręcić go w usłyszenie czegoś, czego nie powinien. - Uśmiechnął się na samą myśl o tym. - Wiesz, będzie coś w stylu, o Yn poszedł, zaczniemy sobie gadać i nagle temat zajdzie na nasze sekrety, które oczywiście nie będą prawdziwe, lecz on o tym wiedzieć nie będzie hihi.
- Plan dobry, tylko co takiego musiałby usłyszeć, aby było to dla niego nauczką? – Spytała, gdyż nie miała w tym momencie żadnego pomysłu.
- Hm, w sumie to nie wiem jakie sekrety go ruszą. Yn jest bardzo... Stabilny. Choć w sumie jest też podejrzliwy... - powiedział i aż można było usłyszeć, jak trybiki w jego głowie przeskakują. - Hej, co jeśli będziemy na głos dyskutować jakiś mega skomplikowany psikus... , ale tak naprawdę nigdy go nie zrobimy? Wiesz, wykorzystamy jego podejrzliwość i on sam będzie się męczył! My nie będziemy musieli robić nic! Co ty na to?
- Stabilny i skomplikowany zarazem. - Skwitowała samica, nie szczędząc sobie tego, gdyż nigdy nie wiedziała tak naprawdę, czego się można po białym spodziewać. -Spróbujmy więc- Mrugnęła porozumiewawczo do skrzydlatego okiem, po czym gwałtownie podniosła łeb i zaczęła się teatralnie rozglądać, że aż w końcu się zatrzymała. Wodząc wzrokiem dookoła, jakby czegoś szukała. -CHWILA... - Podniosła ton. - Gdzie jest Yneryth? - Zagrała zdziwienie, najlepiej jak potrafiła.
- Słysząc pytanie, odpowiada. - Tu jestem, nie widzisz mnie? - Zapytał ironicznym tonem.
- Oh byłeś tu cały czas? Czyli nie słyszałeś o fa. - Przerwał, zerkając przepraszająco na Bel. - O naszym fantastycznym planie podróży! Dokładnie, tak było, wcale nie planujemy niczego brudne, znaczy złego. Tak?
- To, gdzie zaplanowaliście się udać?
- No jak to gdzie? Przecież tyle to wałkowaliśmy. - Zaśmiała się, nie będąc pewna, czy na pewno mówi do Yneryth’a, czy może coś już jej się w główce poprzestawiało- idziemy odbić mojego brata! - rzekła teatralnie z dużą dozą ekscytacji.
- Tylko planowaliśmy, którędy przejść by było... Czysto! Dokładnie tak! Więc prowadź Bel, idę tuż za tobą! - powiedział bardzo entuzjastycznie.
- Dokładnie tak było. - w uśmiechu pokazała wszystkie swoje zęby, choć nie miała bladego pojęcia, z której strony jest teraz Yneryth. Przekręciła więc pyskiem we wszystkich kierunkach, co samo w sobie musiało wyglądać dość komicznie. - Podążajcie za mną!
Żółtooki niechętni zwolnił, już teraz nie lubił iść za kimś. Poczekał, aż nieświadomie Noiter wraz z Belief go wyprzedzą i zaczną prowadzić w znanym jedynie przez waderę kierunku. Basior przez całą drogę szedł w narzuconym przez nich tempie. Czasem musiał się zatrzymać, bo czarny rozkojarzony otoczeniem odbiegł raz w lewo, a raz w prawo, rozglądając się za ciekawymi dla niego widokami. Dokładając oliwy do ognia, przez całą podróż oboje rozmawiali między sobą. Samcowi brakowało dogodnej dla niego ciszy. Pomimo wielkich starań i ciężkiej walki ze sobą wytrzymał bez komentowania zbędnych rzeczy. Białego dziwiło to, że miał chęć odezwania się, co prawda może nie taką czystą, a interesowną, ale ją posiadał. Słowa „daleko jeszcze?” wypływały mu między zaciśniętymi zębami.
Po trzech godzinach spaceru doszli do początku bagnistego terenu. Ziemia była wilgotna i miękka, a drzewa pochylały się od własnego ciężaru. Basior, widząc przeprawę, wyłonił się z pisaków.
- Naprawdę chcecie tędy iść? – Zapytał.
- Bel mówiła, że to najszybsza droga, a chyba się śpieszymy, tak mnie, poganiałeś przecież. - Powiedział, balansując na kłodzie, o dziwo nie używając skrzydeł, by go lepiej złapać. Zeskoczył krzywo z niej. - Poza tym zobacz, jaka tu przyjemna atmosfera, jest tak wilgotno i przytulnie! I jaki ciekawy widok.
- Zgadzam się, jest tu wyjątkowo urokliwie. Dajcie mi chwile, zaraz do was dołączę, muszę rozciągnąć kości po tym spacerze. – Uśmiechając się, zaczyna się rozciągać, czekając, aż oboje powędrują po mokrej glebie.
- Oki, tylko nie oddalaj się za daleko. - Mówi Noiter, wskakując na kamień, a następnie oddalając się, skacze na kolejną kłodę, bawiąc się świetnie.
- Spojrzała najpierw na Yneryth’a, później na poczynania Noitera i westchnęła cicho, po czym jak gdyby nigdy nic, bezceremonialnie ruszyła naprzód, brodząc łapami po wilgotnej i niekiedy wręcz gąbczasto nasiąkniętym podłożu, mocząc je.
- Yneryth widząc poczynania obojga, był zadowolony. Przed wejściem musiał się tylko upewnić, że Noiter się wypaprze. Wykrzyczał z całych sił, by odgłos jego wycia poniósł się jak najdalej. – Uważaj Noiter za tobą. – Lekko przestraszonemu czarnemu pominęła noga. Zsunęła się z kamienia i wylądowała w błocie. Nie był to zadowalający efekt, lecz musiało mu to wystarczyć. – Wybaczcie, ale ja nie będę się męczył tak jak wy. – Powiedział, po czym zaczął działać.
Yneryth spokojnie wypuścił zebrane w sobie powietrze. Wydawało się, że zionął lodowatym powietrzem. Zimna mgła osadzała się pod jego nogami, do momentu, aż basior nie zamknął paszczy. Gdy już zakończył, zaczął iść przed siebie, jak gdyby nigdy nic. Błoto zamarzało pod jego nogami, tworząc swego rodzaju most, pośrodku bagnistego osadu. Basior nie musiał się starać, by bez problemowo dogonić Bel, męczyła się w zasysającym ją podłożu. Widząc zdziwienie swoich kompanów, uśmiechnął się. Cieszył się, że nie musi się przejmować jakimś głupim bagnem.

*
Biały leżał już po drugiej stronie bagna, w oczekiwaniu na pozostałą dwójkę. Gdy zobaczył Belief wraz z Noiter’em, ucieszył się szczerze. Cieszył go fakt, że nie będzie musiał dalej leżeć i się nudzić.
- W końcu jesteście. Zdążyłem się nawet za wami stęsknić. – Uśmiechnął się. – Błoto było mokre? Następnym razem jak będziecie próbować coś kombinować, pomyślcie dwa razy. - Podsumował. - Znam teren pobliskiej watahy i wiem, jak odbiliśmy w bok. Chyba że się mylę?

Noiter?

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1097
Ilość zdobytych PD: 548 + 10% (55 PD)
Obecny stan: 1031

Brak komentarzy

Prześlij komentarz