Ciemne futro szczeniaka idealnie wtapiało się w roślinność podczas nocy. Liście wydawały się bardziej przypominać czerń niż zieleń co bardzo odpowiadało młodemu samcowi, który skulony starał się złapać niewielką mysz czyszczącą właśnie swoje futerko pomiędzy liśćmi. Leżąc praktycznie na ziemi szczeniak starał się jak podkraść jak najbliżej stworzonka jednak te musiało go usłyszeć gdyż zaczęło uciekać w przeciwnym kierunku. Odrobinę zrażony tym Castel tak czy siak ruszył na myszą skacząc pomiędzy porozrzucanymi gałęziami oraz liśćmi. Jednak zanim zdążył choćby zbliżyć się do zwierzątka usłyszał nad sobą świst, a następnie cichy pisk. Zanim się obejrzał na niebyt wysoko położonej gałęzi, tak aby bez problemu mógł ją widzieć siedziała niezbyt duża, młoda płomykówka z myszą w szponach. Patrzyła na niego jakby dumna z siebie, że to ona pierwsza dopadła mysz.
— To była moja mysz! — Zawołał szczeniak, a sowa pohukiwała jakby śmiejąc się ze szczeniaka po czym zleciała na ziemię lądując tuż obok młodego wilczka i wyciągnęła w jego kierunku mysz.
— Nie mogę, muszę sam nauczyć się lepiej polować — powiedział szczeniak tak czy siak ocierając policzek o piórka sowy tak samo jak robił ryś który niedawno uczył go łowić ryby. Może i tu będzie jakieś jezioro? Gdy ruszył dalej zastanawiając się czy znajdzie tu coś do jedzenia nagle wpadł na jakiś dziwny zapach. Inne wilki. Dawno nie spotkał przedstawicieli własnego gatunku i trochę się martwił. Teraz był już starszy i jeśli oni wierzą w to samo co jego dawna rodzina to raczej nie ma przed nim przyszłości... Jednak tak czy siak ruszył dalej. Kto wie kto może tam być? Może nowy przyjaciel?
<Ktoś?>
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 259
Ilość zdobytych PD: 129
Brak komentarzy
Prześlij komentarz