Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

sobota, 6 listopada 2021

Od Atrehu c.d Nabi ~ Prawdziwy dom

~ Biedactwo. - pomyślałem ze smutkiem, spoglądając na towarzyszącą mi waderę, która krocząc obok mnie, nuciła jakąś tylko sobie znaną piosenkę. Ta rozmowa z całą pewnością była odświeżająca, co do tego nie miałem najmniejszych wątpliwości. Choć nasze historie się różniły, po części rozumiałem jej uczucia i to, czego doświadczyła. Zamyśliłem się na chwilę, zdając sobie sprawę, że być może jesteśmy do siebie podobni o wiele bardziej, niż bym sądził. Ona również opuściła rodzinny dom. Z tą różnicą, że z własnej woli. W przeciwieństwie do mnie miała wybór, aczkolwiek przyszłość, jaka ją czekała w rodzinnej watasze, nie zapowiadała się ciekawie.
Moje serce zatrzepotało gwałtownie. W tak młodym wieku doświadczyć odtrącenia i bólu ze strony najbliższych. Może nie fizycznego, bo nikt nie próbował bynajmniej pozbawić jej ducha, lecz to, w jaki sposób próbowano kierować jej osobą... Z góry ustalili całe jej życie. To tak, jakby była marionetką, pionkiem, którego wedle uznania przywódcy, przesuwa się z miejsca na miejsce. Nie zadając sobie trudu, by spytać ją o zdanie. Jakby nie miała własnych uczuć i pragnień. ~ Grr.. Tak być nie powinno! - wkurzyłem się, nie powiem. Nienawidziłem takiego traktowania, a tym bardziej, jeśli dotyczy to samic. Wszak to one dają życie. Powinno się je traktować z szacunkiem i miłością, a nie... Westchnąłem ciężko, spuszczając nieco powietrze. Teraz jest już bezpieczna, z dala od swojej dawnej watahy. Wolna niczym ptak. Choć na pewno tęskni i będzie tęsknić za braćmi, to tutaj jest teraz jej nowy dom. Miejsce, w którym zostanie zaakceptowana taka, jaka jest. I nikt nie narzuci jej swojej woli. Będzie zatem mogła robić to, co kocha i to, co uzna za słuszne. Bardzo przyda nam się jej pomoc i znajomość zielarstwa. W każdej szanującej się watasze powinna znaleźć się taka osoba. A Nabi z pewnością nada się na to stanowisko. Jej doświadczenie i umiejętności, z całą pewnością zostaną docenione. Zerknąłem na nią kątem oka. Wyglądała naprawdę uroczo. Kołysząc delikatnie biodrami, truchtała tuż za mną. Zwolniłem nieco tempo, by się z nią zrównać. Była bardzo silna duchem, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Poczułem przyjemne ciepło na sercu. Obiecałem sobie w myślach, że będę chronił członków watahy. Bez względu na wszystko, będę starał się uszczęśliwić każdą istotkę. Z tym postanowieniem, wyprostowałem się dumnie.
- Wiesz... - zatrzymałem się nagle, zmuszając waderę do tego samego. Przypomniało mi się bowiem coś ważnego. Nabi wyraźnie zdziwiona, zwróciła łeb w moim kierunku. - Nie odpowiedziałem Ci wcześniej na pytanie, wybacz. Oczywiście z wielką chęcią, oprowadzę Cię po naszych terenach. - uśmiechnąłem się wesoło, czego, choć nie mogła zobaczyć, to z całą pewnością poczuła to z mojej energii.
- Będę zobowiązana!
- Hmmm... w sumie skoro już idziemy w stronę groty Renesmee, nic nie stoi na przeszkodzie, bym już teraz cię nieco oprowadził.
- Oczywiście, jestem jak najbardziej za. - wadera zamerdała ogonem. Wyglądała przy tym, jak zadowolone szczenię. Rozczulił mnie ten widok. Ruszyłem powolnym krokiem, rozglądając się na boki. Nie za bardzo wiedziałem, od czego mam zacząć. Nigdy bowiem nie oprowadzałem nikogo.
- W porządku. Aktualnie jesteśmy w Forêt de Vie. Jest to las, w którym znajdują się nasze jaskinie. To tu najwięcej polujemy i spędzamy wspólnie czas.
- Chyba wcześniej byliśmy na jakieś polanie? - spojrzałem na waderę z uśmiechem. Spodziewałem się, że będzie tylko słuchać, ale miło mnie zaskoczyła. Im więcej pytań będzie zadawać, tym lepiej dla mnie.
- Zgadza się. Clairière Verte. Najspokojniejsza okolica ze wszystkich i najbardziej bezpieczna.
- Najbardziej bezpieczna?
- Yhym, dokładnie. Na naszych terenach w różnych ich częściach znajdują się mniej bądź bardziej groźne zwierzęta. - poczułem zimny dreszcz, który przebiegł mi po kręgosłupie na wspomnienie tej dziwnej, pełzającej kreatury, którą spotkałem przed dołączeniem. - Jedni są szczególnie na nas uczuleni i zrobią wszystko, by pozbawić nas życia. Polana to tak naprawdę jedyne miejsce, gdzie się ich nie spotyka. Jakby istniała jakaś magiczna bariera, która nie pozwala wrogim jednostkom tam przebywać.
- Rozumiem. Coś jak uświęcone miejsce. - Kąciki moich ust powędrowały do góry. Trafne spostrzeżenie, aczkolwiek dokładnej przyczyny nie zna nikt.
- Prawdopodobnie tak, chociaż nikt nie wie dlaczego. Clairière Verte nie różni się przecież niczym od reszty. Nie czuć w niej nic szczególnego.
- Hmmm... - pogrążeni w zamyśleniu, zatrzymaliśmy się na chwile. Temat był dość mistyczny, gdyż wiele osób zastanawia się, co takiego jest w tej polanie, że jest tak, a nie inaczej. Ja również nad tym rozmyślałem, ale im więcej pytań sobie zadawałem, tym bardziej czułem ucisk w czaszce. Głowa zaczęła mi pulsować.
- Atrehu? - na dźwięk swojego imienia, odwróciłem się w kierunku zarośli. Głos był wyraźny i bardzo dobrze mi znany. Od razu rozpoznałem osóbkę, która kroczyła w naszą stronę. Dumnie wyprostowana pierś, lekkie i spokojne ruchy i ten blask w oczach. Była to Renesmee. Jej się nie da z nikim innym pomylić. Zwłaszcza przez jej tęczową grzywę i ogon. Jakby się dłużej nad tym zastanowić, był to swego rodzaju plus. Alfa musi być rozpoznawalna, wszyscy muszą wiedzieć, o kim mowa. Poczekałem, aż samica zbliży się do nas, po czym delikatnie się ukłoniłem.
- Witaj Alfo, właśnie szliśmy w stronę Twojej groty. - uśmiechnąłem się delikatnie, wskazując łbem na mnie i Nabi. Mniejsza wadera na słowo "Alfo", również schyliła swoją głowę.
- Pani...
- Proszę, mów mi po imieniu. - samica przysiadła na ziemi, zerkając na moją towarzyszkę. Była wyraźnie rozluźniona i zadowolona. Ciekawe, co takiego się stało. Może to nie coś, a ktoś sprawił, że nasza przywódczyni jest szczęśliwa? - Jestem Renesmee, alfa watahy Odrodzenia. Z kim mam przyjemność?
- Mam na imię Nabi. Przybywam z bardzo daleka i w sumie to szukam swojego miejsca w świecie.
- Rozumiem. Nic nie stoi na przeszkodzie, byś dołączyła do naszej społeczności. - uśmiech obydwóch samic był jak lek na zarazę. Rozczulał i poprawiał humor. Lubiłem, gdy kobiety wokół mnie były zadowolone. Sam wtedy odczuwałem z tego przyjemność.
- Naprawdę? Dziękuję, z chęcią zostanę. - Ostatnią kwestią będzie z pewnością wybranie dla niej zajęcia. Miałem już nawet pomysł, co będzie odpowiednie.
- W czasie drogi tutaj, Nabi udowodniła mi swoje umiejętności i doświadczenie w zielarstwie. - Renesme spojrzała na mnie z zainteresowaniem. Lekko zmarszczyła czoło, zastanawiając się nad moimi słowami, po czym dokładnie przyjrzała się mniejszej samicy. Jej łepek przekręcił się na bok. Chyba domyślałem się, o czym myśli. - Mimo iż jest niewidoma, doskonale rozpoznaje rodzaje ziół i ich przeznaczenie. Myślę, że stanowisko z tym związane będzie dla niej najbardziej odpowiednie.
- Nabi?
- Byłabym naprawdę szczęśliwa, mogąc się właśnie tym zajmować.
- Dobrze, więc niech tak będzie. - pokiwała głową na "tak" a następnie spojrzała na mnie. - Atrehu, zapoznaj ją z naszymi zasadami, a następnie zaprowadź do odpowiedniej jaskini. Myślę, że przy polanie będzie najlepiej. Jest tam mnóstwo ziół, a okolica nie stanowi żadnego zagrożenia.
- Oczywiście Alfo, wedle rozkazu. - ukłoniłem się delikatnie na znak szacunku. Mimo iż sam pochodziłem z rodziny alf i kłanianie się innym nie leży w mojej naturze, do Renesmee miałem ogromny szacunek. Wstydem by było nie oddać jej czci.
- I jeszcze jedno. Gdy skończysz, przyjdź do mojej jaskini. - Jej miękki, lekko kokieteryjny głos mnie zszokował. ~Nie, co? Moment, czyżby alfa chciała... nie, to niemożliwe! ~ pokręciłem głową, odpychając te myśli. Z pewnością nie chodzi o to, co mi w głowie siedzi. ~ Wstydziłbyś się zboczeńcu, tylko jedno ci w głowie! - odprowadziłem alfę wzrokiem, nim zniknęła wśród zarośli, po czym zerknąłem na Nabi.
- No cóż, w takim razie czas ruszać. Zapraszam! - z uśmiechem wstałem, kierując się z powrotem w stronę polany. Pokażę ci twój nowy dom.
- Prowadź!

<Nabi? >

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1190
Ilość zdobytych PD: 595 + 5% (30) za długość powyżej 1000 słów.
Obecny stan: 625

Brak komentarzy

Prześlij komentarz