Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

piątek, 11 listopada 2022

Od Nasari c.d Amber ~ Przybycie z przytupem

Nasari była zdumiona nietypowym towarzyszem Amber oraz zdziwiona jej gościnnością. W końcu dopiero co się poznały, a ona już proponuje jej nocleg u siebie. Oczywiście to było bardzo miłe z jej strony, lecz zarazem dość naiwne. Nasa rzecz jasna nie miała złych zamiarów wobec nowo poznanej koleżanki, jednak... Co, gdyby na miejscu czarnofutrej był osobnik o nieczystych intencjach? Mógłby chcieć ją skrzywdzić, a niebieskooka pewnie nawet nie zorientowałaby się, że ten stanowi dla niej zagrożenie. Wizja, iż gość, którego przyjęło się szlachetnie pod swój dach, mógłby stać się oprawcą tej osoby, wydała się Nasie makabryczna. A może to właśnie Nasari powinna się martwić? Może to Amber nie ma szczerych, dobrych intencji względem Nasari?
Wilczyca spojrzała na koleżankę zamyślona. Nie sprawiała wrażenia, jakby coś planowała, ale przecież nie wszystko widać na pierwszy rzut oka. Z drugiej jednak strony na zewnątrz lało, wiało i szalała burza, a wizja ponownego spotkania niedźwiedzia bardzo nie uśmiechała się różowookiej. I co tu robić? Nasari ostatecznie podjęła decyzję.
- Uhm, jeśli nie będzie to problem... Mogłabym zostać na noc...
- Żaden problem. - Amber radośnie zamerdała ogonem i doskoczyła do sterty siana, którą zaczęła rozdzielać.
- Jesteś... Jesteś samotniczką? - spytała Nasia, kończąc jeść rybę.
- A skądże! To tereny watahy Renaissance, do której należę od niedawna. - Amber mówiąc to, nie odrywała wzroku od siana. - Taka ilość starczy na wygodne legowisko?- spytała, pokazując Nasari oddzieloną górkę siana.
- Wataha? - różowooka natychmiast się ożywiła, ignorując późniejsze pytanie znajomej, a jej ogon zadrżał radośnie. Bardzo chciała mieć stałe miejsce zamieszkania i znajomych, gdyż to dawało jej poczucie bezpieczeństwa, a po upadku watahy, do której należała wcześniej, poczuła się zagrożona. Nie widziała siebie w roli samotniczki.
W momencie, gdy Nasari chciała wyrazić chęć dołączenia do grupy wilków i dopytać o parę interesujących ją szczegółów z zewnątrz dało się słyszeć dziwne dźwięki. Teraz prócz burzy, deszczu i wiatru dało się słyszeć czyjeś ryki i krzyki. Obie wadery od razu spojrzały wpierw na wyjście z jaskini, a później na siebie nawzajem. Amber gwałtownie ruszyła z miejsca, zabierając ze sobą Boba i kładąc go na swojej głowie, i wypadła z jaskini, aby zobaczyć, co się dzieje.
- Amber! - zawołała Nasari, a po chwili zawahania także wybiegła na zewnątrz.
Zaczęła szukać swojej koleżanki, co, nawet mimo jej specyficznego koloru futra, było ciężkie przez warunki panujące na dworze. Lęk przed ciemnością także nie ułatwiał jej zadania. Wypatrzyła ją jednak jakoś na niewielkiej polance pozbawionej drzew, jednak nie była całkowicie pusta. W ulewie i mroku dostrzegła... niedźwiedzia. Dokładnie tego samego, który wcześniej gonił ją przez las. Tym razem jednak rozjuszona bestia była zajęta walką z dwoma, obcymi jej wilkami.
- Naharys! Yeneryth! Już biegnę! - Krzyknęła Amber i od razu ruszyła w stronę niedźwiedzia.
- Poczekaj! Amber! Zrobisz sobie krzywdę! - zawołał basior o ciemnym futrze, robiąc jednocześnie unik przed atakiem niedźwiedzia.
Nasari była zdezorientowana, jednak odruchowo, mimo strachu, także rzuciła się w kierunku rozwścieczonego stwora. Było to głupie posunięcie z bardzo wielu powodów, jednak najboleśniej skrzydlata wilczyca przekonała się o tym w momencie, gdy misiek, chcąc zaatakować jednego z wilków przygrzmocił jej w głowę. Nasari padła na ziemię nieprzytomna, słysząc niewyraźnie swoje imię wykrzyczane przez Amber.
Leżała tak przez pewien czas, choć nie była pewna jak długo, ale w pewnym momencie zaczęła coś czuć. Coś mokrego na jej czole, a konkretniej krysztale. Otworzyła powoli różowe oczy, sycząc z bólu. Wpierw obraz był zbyt rozmazany, aby nazwać jakikolwiek przedmiot, czy osobę, lecz po chwili ujrzała coś jasnoróżowego i mokrego, co przylepiło jej się do czoła. Odskoczyła z krzykiem, jednak przez zawroty głowy znów padła na ziemię. Ujrzała przed sobą Boba, który akurat chował swój język do buzi.
- B-bob! Czemu polizałeś mój klejnot?! - zawołała zdumiona.
- Cóż, to nie jedyny klejnot, jaki zdołał polizać... - mruknął ciemny wilk o złotych tęczówkach.
Nasari spojrzała wpierw na nieznajomego, później na jego białego kolegę i na Amber. Zdezorientowana rozejrzała się po okolicy i po chwili dostrzegła martwego niedźwiedzia leżącego w trawie z licznymi ranami na ciele. Wtedy dopiero przypomniała sobie o wcześniejszych wydarzeniach z tego wieczoru. Powoli podniosła się na równe łapy, ale po chwili zdecydowała się usiąść, gdyż zawroty głowy utrudniały jej utrzymanie równowagi. Otuliła ogon wokół swojego ciała i podniosła na chwilę głowę.
- C-co tu się stało?- Spytała zdezorientowana, patrząc na Amber, a następnie spojrzała na dwa wilki obok. - I... kim jesteście?

<Amber?>

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 703
Ilość zdobytych PD: 351
Obecny stan: 631

Brak komentarzy

Prześlij komentarz