Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

wtorek, 1 listopada 2022

Od Amber do Atrehu ~ "Niespodziewane Spotkanie"

Spacerowałam normalnym skocznym chodem po terenach watahy. Kochałam lato, dużo słońca i kwiatów. Moja siostra Karmel szła koło mnie, rozmawialiśmy o moich przygodach w innych watahach i o tym, czego się tam nauczyłam.
- Pamiętasz Watahę Wschodzącego Słońca ?- zapytała Karmel.
- Tak pamiętam, to tam Jelia nauczyła mnie łowić ryby. - zachichotałam lekko.
Bob jak zwykle siedział na moim grzbiecie.
- Pamiętam, jak nie umiałaś złapać pyskiem ryby. - zaśmiała się.
Jej śmiech zawsze był niczym chichot anielski.
- tak pamiętam. - pomasowałam policzka. - wile razy uderzona przez ryby to nie było miłe ! - odparłam oburzona, udając focha.
- Oj nie fochaj się, stajesz się silniejsza, jestem z Ciebie dumna. - odparła.
- Dziękuje Karmel, nie wiem, co bym zrobiła bez Ciebie. Najprawdopodobniej nie wyruszyłabym z naszego stada. - uśmiechnęłam się słodko, wystawiając języczek. Usiedliśmy w lesie, niedaleko były krzaki, za którymi był spadek jak z górki. Tam była właśnie polana z rzeką i jeziorkiem.

~~~
Bob sturlał się na ziemię. Powoli niczym ślimak zamknął najpierw jedno oko i nim je ponownie otworzył, zamknął to drugie. Samemu nie chciało mu się ruszać, lecz Amber szturchnęła go dupcią i zaczął się turlać z górki.
Zanim skończył się turlać, znalazł się przy jakimś rudym wilku, który spokojnie wylegiwał się na plecach. Bob znajdował się na poziomie jego głowy. Patrzył swymi oczami i nie wiadomo, co siedziało mu w głowie. Jaki czarny scenariusz przygotował dla nowo poznanego wilka? Bob wydawał się zaintrygowany. Po chwili zobaczył, jak wilk rusza uchem. Skupił się na ruchliwej rzeczy, chyba był głodny. Mógł pomyśleć, że to mucha lub inny latający owad. Z nim nigdy nie wiadomo. Otworzył powoli pyszczek i wysuwając swój długi jęzor, wślizgnął się nim. Celował zapewne w końcówkę ucha, gdyż ona najbardziej drgała, lecz przez zeza trafił w sam środek.
- Co do...!? - Wilk wstał szybko i pomasował łapą wnętrze ucha. Wzdrygnął się, wyczuwając coś dziwnego. Otworzył se rubinowe oczy i zobaczywszy Boba, żabkę z zezem nie wiedział co powiedzieć, ani co począć. Zdębiał. Przekręcił głowę, jakby zastanawiał się, co dokładnie ma przed sobą. Z konsternacją i nieukrywanym zainteresowaniem obwąchał go i zaczął krążyć wokoło niego, uważnie mu się przyglądając. Bob nic z tego sobie nie robił.
~~~
Amber dalej rozmawiała z siostrą, strasznie się rozgadała i wspominała tamtą watahę.
- Amber. - odparła Karmel. - O czymś chyba zapomniałaś, tak się rozgadałaś.
- Zapomniałam? JA!? Nieee... nie mogłam. - powiedziałam.
- Gdzie jest twój kochany Bob? - zachichotała.
- CO?! - szybko wstałam i zaczęłam się rozglądać. - Nie! Bob... nie. - moje oczy napełniły się łzami.
- Spokojnie Amber. - odparła i przetarła ręką mój policzek, jakby chciała wytrzeć moje łzy.
- Ale on zaginał, tak się zajęłam wspominaniem, że nie przypilnowałam go. - odparłam smutna.
- Widziałam, jak się sturlał, jak usiadłaś na ziemi. Rozejrzyj się. Wiesz dobrze, że umie się turlać. Lepiej mu to wychodzi niż komukolwiek. - odparła Karmel.
- Dobrze. - odparłam i mój nos i oczy powędrowały w ziemię, szukałam jego zapachu, jak i śladów. Jeden wskazywał, że sturlał się na polanę. Tam postanowiłam iść, lecz nie wiedziałam, co mnie tam czeka. Na polanie było dużo trawy, dlatego postanowiłam czołgać się, by wypatrzyć uważniej ślady Boba, w szczególności śluz. Usłyszałam nagle głos jakiegoś wilka.
- Co do...!? - odparł głos.
Szybko się wyprostowałam i rozejrzałam. W oddali stał rudy wilk, a może to był Lis? Nie byłam pewna. Przypominał lisa, lecz był od niego znacznie większy. Masywniejszy. Podeszłam z nadzieją, że będzie tam Bob.
- Em... Przepraszam, nie widziałeś może żaby? - zapytałam.
- Ż... żaby?
- Taka mała, zielona, z zezowatymi oczami.
- Ah, mówisz o nim? - nim zdążyłam odpowiedzieć, basior podniósł swoje prawe łapy, ukazując schowanego pod jego ciałem Boba. Ucieszyłam się na widok mojego zielonego koleżki. - To na pewno żaba? - spojrzałam na samca, który z delikatnym uśmiechem, przyglądał się nam obojgu. A może patrzył tylko na Boba? Tak czy siak, w jego oczach nie dostrzegłam złości, a figlarne ogniki.
- Tak, przynajmniej mi się tak zdaje. Jest zielony jak żaba, śluz ma jak żaba, więc wszystko wskazuje na żabę. - wzięłam w łapki Boba i posadziłam go na mojej głowie. Ten od razu położył się na brzuchu, a jego oczy były wpatrzone w ... no właśnie trudno było określić.

Atrehu ?

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 660
Ilość zdobytych PD: 330
Obecny stan: 330

Brak komentarzy

Prześlij komentarz