^^
Samotna wadera, idąc tropem Belief, musiała nieźle się na główkować, nim pokonała wszystkie przeszkody, na którą trasie pokonała wilczyca, której poszukiwała. W końcu jednak trop się urwał, ale jej oczom ukazało się potężne jezioro. Nikt nigdy nie zaprzeczał piękności tego miejsca, bowiem za jeziorem rozciągały się wspaniałe dla oczu pasma górskie. Samotniczka westchnęła i podeszła do tafli jeziora, by napić się wody. Nie umknęło to spojrzeniu, ukrytej w pewnej odległości Bel. Przyglądała jej się uważnie, oceniając ryzyko, jakie mogłaby przysporzyć stadu. Jednak po chwili obserwacji jej zachowania, stwierdziła, że nie ma się czego obawiać. Bel zobaczyła w białej wilczycy siebie, przed laty, kiedy tułała się w samotności, po obcych terenach, szukając swojego miejsca na ziemi. To natychmiast dodało jej otuchy i spoglądając jeszcze chwilę na samicę, nasunęła jej się myśl, że samica wygląda na wyczerpaną i zagubioną. Wyszła więc z nory bardzo cicho i pobiegła w głąb lasu, zostawiając nieszczęśniczkę, ale to tylko pozory. Po paru chwilach Belief powróciła, niosąc coś w pysku. Położyła to na ziemi i spojrzała jeszcze raz na samicę, która ku jej myśli, została przy jeziorze, siedząc przy nim i obserwując otoczenie. Wzięła więc znów do pyska martwego zająca i potruchtała wesoło bliżej, zwalniając, gdy przekraczała ścianę krzewów i wyszła na kamienne podłoże. Gdy została już zauważona, podeszła bardzo powoli do samicy, pod kątem, by jej nie wystraszyć. Położyła zająca na ziemi i spojrzała na nią. Zapadła chwila ciszy, a samice przyglądały się sobie. Lorelai dostrzegła białą wilczycę o zielonych oczach, trzech zielonych kreskach pod oczami, bujnym czarnym ogonem, końcówki uszu i łap o atletycznej budowie. Belief zaś zobaczyła z bliska samicę, którą obserwowała wcześniej z daleka i dopiero teraz zobaczyła dokładnie jej futro i umięśnione łapy. Przekrzywiła lekko głową i posłała jej serdeczny uśmiech, jak to miała w zwyczaju.- Cześć. Nazywam się Belief.
- Witaj, ja jestem Lorelai. - odpowiedziała nieśmiało tamta, wciąż spoglądając na Bel nieco zestresowana.
- Wyglądasz mi na zmęczoną, zagubioną, głodną i....
Nie dokończyła, ponieważ Lorelai to zrobiła
- ... samotną?
- właśnie! Przypominasz mi mnie, kiedy byłam równie samotna i oddalona od domu.
- Jaa.... już nie pamiętam, kiedy ostatnio...
Tym razem to Belief przerwała.
- Nic nie musisz mówić, wiem jakie życie potrafi być brutalne. - zniżyła łeb z uśmiechem i nie wymagając niczego więcej w zamian, popchnęła nosem królika pod jej łapy. Podniosła łeb i oddaliła się w bezpieczną odległość, by samica czuła się bezpiecznie.
Kiedy zjadła, Belief zaprowadziła ją do swojej nory. Nie była to może wielka grota, ale z pewnością wystarczająca, by pomieścić dodatkowych gości. Bel opowiedziała jej o sobie i swojej nieśmiałości wobec watahy z uwagi na dość trudną historię życia, co i Lorelai potwierdziła u siebie. Belief gdzieś w podświadomości czuła jakieś podobieństwo z waderą. Choć pochodziła z całkiem innej watahy, przecież jej przodkowie mogli być z krain pochodzenia Lorelai. Nigdy nic nie wiadomo, zwłaszcza jeśli nie wie się zbyt wiele tak jak w przypadku Bel.
Lorelai spędziła spokojną noc w norze czarnouchej, która spała na zewnątrz, pilnując, aby niebezpieczeństwa trzymały się na dystans. Kiedy Bel zbudziła się rankiem, Lorelai czekała już na nią przy jeziorze.
- Dziękuję za bezpieczną noc.
- Polecam się, jeśli będziesz potrzebowała pomocy, wiesz gdzie mnie szukać.
Samica kiwnęła głową i uśmiechnęła się delikatnie. Samice rozmawiały jeszcze przez chwilę.
Zupełnie odruchowo i naturalnie Bel zapytała nową członkinię o to, czy chciałaby poznać tereny, gdy tamta kiwnęła głową z aprobatą, wilczyce wstały i ruszyły na długi spacer. W pierwszej kolejności, gdy zatrzymały się na wielkiej polanie, Belief wskazała łapą na rosnący w oddali bujny i ciemny las Forêt Ombragée.
- Tam pod żadnym pozorem nie wolno chodzić, a zwłaszcza samemu. Alpha przestrzegła nas przed tymi lasami. Mieszkają tam podobno stworzenia, które nie są dla nas przyjazne, a nawet wrogo nastawione. - tłumaczyła. - czasem zapuszczają się na nasz teren i trzeba uważać, by nie znaleźć się zbyt blisko tamtego miejsca.
Dalej wilczyce maszerowały na południe, Belief po wcześniejszym wywiadzie, omijała miejsca, które samica już zdążyła poznać, aby uniknąć znudzenia. Gdy weszły ponownie do wielkiego lasu i minęły kilka lokacji, nagle Belief zastrzygła uszami i rozejrzała się. Usłyszała bowiem bardzo dziwny dźwięk z głębi lasu. Obie przystanęły na chwilę i niespokojnie badały wzrokiem teren. Instynkt Belief i osobowość która, podpowiadała jej w takich momentach, by sprawdzić każdą dziurę, byle by się dowiedzieć, co to było, rwały ją na przód. Jednak świadomość, że ma u boku całkiem nową osóbkę i przypominając sobie siebie przed laty, skuliła się jedynie i spojrzała na Lorelai, by odczytać z jej pyska, co chciałaby teraz zrobić.
Lorelai?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1035
Ilość zdobytych PD: 517
Obecny stan: 517
Brak komentarzy
Prześlij komentarz