Basior ocknął się w nieznanym dla siebie miejscu. Spostrzegając przed sobą miskę z wodą, odruchowo zaczął pić z niej wodę. Spragniony samiec pragnął nadrobić braki w tak ważnym dla organizmu płynie. Kilka sekund potem zaczął się zastanawiać, co tu robi i gdzie właściwie jest. Widząc znaną już mu waderę, od razu wstał. Spokojnym krokiem podszedł i stanął tuż obok niej. Po czym zapytał.
- Co tu robię? – Specyficznym dla siebie głosem. Ból głowy lekko ukierunkował wydany przez siebie odgłos.
Słysząc odpowiedź wadery, przypomniał sobie, co zaszło. Co prawda nie do końca, ale ważne było dla niego to, że jest w miarę cały. Wilk mocno zagrzał się, gdy usłyszał, że ta istota jest mu wdzięczna. Głęboko w poważaniu miał to, co ona uważa, jednak nie mógł teraz tego okazać. Nie przy Belief, która zdawała się pozytywnie oceniać ów twór. Basior odruchowo zapytał, czy go widziała i jak wyglądał. Odpowiedź, że wygląda tak jak w legendach, zbytnio nic mu nie dała. Wręcz przeciwnie wygenerowała kolejny problem i jednocześnie cel do osiągnięcia. Yneryth z góry zakładał, że lepiej wiedzieć co może ingerować w jego życie, a tym bardziej, jak usunąć owe przeszkody ze swojego toru. Nie mniej jednak był zmieszany, nie widział, jak powinien zareagować. Wadera jednak nie była odpowiedzialna za to, co się wydarzyło. W tym wypadku samiec musiał się obejść smakiem „wygranej” i przygotować na kolejne zdarzenia, ingerujące w jego plany. Rozumiał, że los mógł mieć dla niego inne plany, lecz wyjątkowo coś mu się nie zgadzało. Nie wyglądało to na przypadkowe zdarzenia. Nie mniej jednak nie znajdował się w najlepszym położeniu do dłuższego dumania i rozmyślania. Podziękował Belief, w dojść przyjazny sposób. Z trzeciej osoby musiało wyglądać to dość nie naturalnie. To nie było jedno ze standardowych ruchów basiora, ów wypowiedź brzmiała zbyt miękko. Wypowiedziane słowa jednak nie wpłynęły na zachowanie wilka, równo i bez większego zastanowienia wyszedł z jaskini. Cień przesuwał się za nim, powoli oddalając się z wejścia do obszaru zamieszkanego przez wilczyce. Gdy był już w pewnej odległości od wejścia, przystanął i spojrzał prosto w przestworza. Oczy lekko rozluźniły się, przez dochodzący do nich blask słońca. Przez myśl Yneryth’a przeszło, że jest to całkiem ładny widok. Chwile po tym otrząsnął się gwałtownie. Jego ruch był na tyle żwawy, iż wzruszył podłożem. Zaraz po tym piasek zaczął owijać jego ciało, tak jakby chciał go pochłonąć. Po chwili nie było widać już nic nadzwyczajnego. Jedynie horyzont i otaczającą przyrodę. Między drzewami widoczna był znaczący prześwit, taki, że blask wschodzącego słońca wypełniał luki, pomiędzy nimi. Widok musiał być dość majestatyczny, że nawet kochanek księżyca, spostrzegł w słońcu jego własny blask.
END
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 430
Ilość zdobytych PD: 215
Obecny stan: 681
Brak komentarzy
Prześlij komentarz