Capitán wymienił spojrzenie z Renesmee. Mimo niepewności, błysk w oczach srebrnej wadery przekonał go, że najlepszym wyjściem w tej sytuacji będzie po prostu jej zaufać.
- No dobrze. - odparł samiec, uśmiechając się lekko. Renesmee poprowadziła dalej na wprost pomiędzy drzewami. Z każdym kolejnym krokiem szum spadającej z olbrzymią siłą wody, nasilał się coraz to bardziej, tworząc melodię zagłuszającą delikatny szum wiatru w splecinoych ze sobą koronach drzew. Mimo przymniętych oczu, jasność pomału docierała do oczu basiora, aż zdał sobie sprawę, że są na miejscu. Capitán mimowolnie zatrzymał się, a lekkie smyrnięcie sierści po jego boku świadczyło, że skrzydlata wadera uczyniła to samo.
- Jesteśmy. - oznajmiła Renesmee, przerywając ciszę zagłuszaną szumem wodospadu. Samiec usłyszał, jak wadera nabiera i wstrzymuje powietrze, wyraźnie dając mu znać, że to odpowiednia chwila aby otworzył oczy.
Przed dwójką wilków ukazał się piękny wodospad, majestetycznie opadający z pokrytych mchem skał. Dookoła na ścianach skalnych rosły paprocie, zaś tuż nad wodospadem opadał ogormny, powalony pień drzewa. 'Ciekawe, czy da się na niego wdrapać. Widok z góry musi być nieziemski.'-pomyślał Capitán. Renesmee podskoczyła bliżej tafli wody w stosunkowo płytkim (a przynajmniej tak wyglądał przy brzegu) jeziorze. Woda chlusnęła spod łap wadery, gdy ta obróciła się z szerokim uśmiechem do pozostawionego na brzegu samca. Capitán niewiele myśląc przysiadł i skoczył w kierunku wadery, lądując tuż przed nią. Woda prynęła pod wpływem lądowania brązowego samca, ochlapując waderę.
- O matko, przepraszam! - krzyknął, lecz nie potrafił ukryć rozbawienia.
Renesmee? :3
Brak komentarzy
Prześlij komentarz