- W zasadzie.. nigdy nie miałam okazji wykazać się w żadnym stanowisku. Opuściłam watahę w której przyszłam na świat gdy miałam jakoś pół roku, nie więcej. - westchnęła. - Ale jest jedna rzecz, która mi wychodzi.
- Tak? Co to takiego? - odparł skrzydlaty samiec. Wadera uśmiechnęła się miło.
- Mam talent do zajmowania się szczeniętami. W opiece nad nimi jestem lepsza, niż w polowaniu. - Tristana zaśmiała się przyjaźnie.
- Wyglądasz dość.. młodo. - odparł ostrożnie samiec. - To bardzo odpowiedzialne zajęcie.
- Tak, mam zaledwie dwa lata. - westchnęła z uśmiechem wadera, sadowiąc się wygodnie przed basiorem. - Chyba też dlatego tak łatwo przychodzi mi zrozumienie potrzeb maluchów. Mój brat często powtarzał, że prędzej powierzyłby mi cały miot szczeniąt, niż kazał przypilnować zdobyczy.
- W takim razie posada opiekunki będzie dla Ciebie świetnym wyborem.
- Też tak myślę. Poza tym... medyk to też bardzo odpowiedzialne zadanie. - odparła Tristana, lekko machając ogonem. Po chwili zaśmiała się. - Tylko różnica taka, że pacjenci chyba bywają posłuszniejsi niż małe, rozbrykane kulki.
- Hah, różnie się zdarza. - przytaknął czarny samiec. - Nie chciałabyś mi może pomóc w szukaniu ziół?
- Bardzo chętnie. Zwłaszcza.. że nie do końca wiem, w którą stronę mam zmierzać, aby gdziekolwiek dotrzeć.
- To przy okazji trochę się rozejrzysz. Chodź, opiszę Ci jak wygląda to, co szukamy. - Tarou wstał, dając waderze sygnał ruchem głowy. Tristana także się podniosła i lekkim krokiem ruszyła obok nowego przyjaciela, gdy ten tłumaczył jej, czego ma szukać, a czego lepiej aby nawet nie wąchała.
Tarouuu? c:
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 274Ilość zdobytych PD: 137
Obecny stan: 206 + 137 = 343
Brak komentarzy
Prześlij komentarz