Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

wtorek, 25 sierpnia 2020

Od Diegore do Capitána

Przechadzałem się spokojnym krokiem po lesie. Nie wiedziałem gdzie jestem, ale średnio mnie to obchodziło. Myślałem tylko o jednym. Iść przed siebie. Nie miałem zamiaru patrzeć za siebie. Czułem jak wiatr rozwiewa moje futro. No, prawie. Wietrzyk letni nie miał tyle siły co zwykły wiatr. Idąc spojrzałem w górę. Słońce było już wysoko więc pewnie jest około południa. Zastanawiałem się, czy nie zatrzymać się nad jakimś jeziorem. Mógłbym wtedy zapolować i się napoić. Muszę się w końcu zdecydować co chcę robić dalej. Nie wrócę. Nie mogę wrócić. Mogę jedynie uciec. Zamyślony nie zauważyłem spadu. Potknąłem się o przypadkowy kamień, który w magiczny sposób wyrósł pod moją łapą i sturlałem się na sam dół. 

- Cholerne szczęście. - odparłem wstając. Nie zrobiłem sobie praktycznie niczego. Tylko kilka zadrapań. Mogło się to dla mnie skończyć tragicznie. Ze złamaną łapą raczej trudno iść. Nie myśląc otrzepałem się z ziemi i ruszyłem dalej. Nagle do moich uszu doszedł odgłos wody, uderzającej o brzeg.

- Jezioro. - odparłem i sprintem pobiegłem w kierunku jeziora. Uważnie nasłuchiwałem dźwięków, które mnie prowadziły. Gdy wyszedłem z ostatnich zarośli zauważyłem piękną taflę wody. Podszedłem do niej i zanurzyłem w wodzie język. Była przyjmie chłodna. Zacząłem pić nieco zachłannie, ponieważ pragnienie dopiero teraz dało o sobie znać. Gdy je zaspokoiłem odwróciłem się z zamiarem odejścia. Jednak zauważyłem wilka stojącego za mną. Podskoczyłem kilka metrów w górę i upadłem na cztery łapy. Moje uszy złożyły się, a ja stałem nieco pochylony ku ziemi. Tak zwana przeze mnie pozycja na tchórza. 

- Matko, aleś mnie wystraszył - odparłem. Nieco się podnosząc. Oceniłem, że nieznajomy raczej już by mnie zabił gdyby chciał. Nieznany wilk stał ilustrując mnie wzrokiem. Milczał co mnie niepokoiło. Raczej nie zapowiadało to niczego dobrego. 

- Ja tu tylko przejazdem. Zniknę zanim zdążysz mrugnąć. - zapewniłem. 

Capitán? 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz