Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

piątek, 10 grudnia 2021

Od Lonyi c.d Artehu/ Naharys'a / Piny i Tsumi ~ Czas poznać teściów

Droga ciągnęła się jakby wieczność. Każdy krok przypominał o tym, jak daleką drogę przebyłam z bratem, by w końcu znaleźć swoje miejsce na tym dołującym padole życia. Spędziliśmy wiele tygodni w trasie, a teraz o ironio... Wracamy! W głębi serca czułam ulgę i radość na myśl o spotkaniu z najbliższymi. Chyba tylko to dawało mi siłę, aby na przemian przebierać łapami i wlec wycieńczone ciało dalej. Wszyscy szli w ciszy, chcąc całą energię skumulować w kończynach.
- Zrobimy może przerwę. - głos Artehu niespodziewanie wyrwał mnie z własnej głowy. Kątem oka zerknęłam na basiora, wręcz jak na bohatera. Jego bursztynowe oczy przyglądały się mojej sylwetce. Mimo prób zachowania pozorów niezwyciężonej zdawało się, iż wiedział, jak bardzo potrzebuję, chociaż chwilowego wytchnienia. Gdybym miała siłę, to pewnie wykrzesałabym cichy śmiech, widząc, jak wszyscy padają na ziemię w tym samym momencie. Przyglądałam się obydwu parom. - Naharys z Piną pomimo zmęczenia mieli siłę na żwawą konwersację, natomiast Artehu z Tsumi jak zawsze dogryzali sobie żartobliwie. Oni szczególnie wyglądali na dosyć intrygującą parę. Oczywiście nie ubliżając wybrance brata, ta dwójka tworzyła dosyć specyficzną aurę... niby wiele ich różniło, ale jednocześnie coś nie pozwalało im bez siebie egzystować. Fascynujące, zupełnie jak Philis i... Ech, nie będę więcej do tego wracać. Przeszłość służy tylko do tego, by wyciągać z niej lekcje i siłę.
Wszyscy zgodnie przystaliśmy na propozycje rudego samca o krótkiej drzemce, więc nie minął kwadrans kiedy cała czwórka smacznie spała, wtulona w partnerów. Ja w tym czasie leżałam, przyglądając się każdemu z osobna. Co jak co, ale odwykłam od sypiania pod gołym niebem. Złapałam się na tym, że mój wzrok zaskakująco długo wbity był w Artehu. Wyglądał, jakby nieco cierpiał, jednak zdawał się ignorować bolesny bodziec. Czemu akurat gapię się na niego? Może to dlatego, że tak jak ja dzieli los lisiego mieszańca. Ciekawe czy tak samo jak ja, miał spaprane dzieciństwo?
Bezszelestnie zbliżyłam się do śpiącej pary, próbując wybadać, skąd ta agonia.
- Atrehu? - rzuciłam niepewnie, patrząc wprost na zdezorientowanego samca
- O co chodzi?
- Mogę... To znaczy, czy mogę się położyć obok? - Konsternacja samca uświadomiła mi, jak bardzo moje pytanie było nie na miejscu. Trochę speszona nie wiedziałam jak z tego wybrnąć. - Jest naprawdę zimno...
Serio?! Nie mogłam wymyślić nic innego? Cóż za prostackie kłamstwo, aż walące po twarzy chęcią atencji.
- Pewnie. Śmiało. - Samiec zmienił nieco pozycję, robiąc mi miejsce tuż obok siebie.
Oby tylko Exan nie obudził się przed nami, bo ciężko będzie później się z tego wyłgać, kiedy ten wie, że nawet srogo minusowe temperatury nie robiły na mnie wrażenia, kiedy reszta rodziny nerwowo przebierała łapami, marząc o ciepłej jamie.
Nie mniej na moment delektowałam się tą krótką chwilą kontaktu fizycznego z innym wilkiem- krótką, bo nie trzeba było długo czekać, aż deszcz przeszkodzi nam w drzemce. Wszyscy przemoczeni, brnęliśmy za Artehu, który namierzył schronienie. Nie powiem, dostęp do jamy nie należał do najłatwiejszych, jednak po wejściu do niej mieliśmy pewność, że jesteśmy jedynymi żyjącymi osobnikami w tej części. Ten sektor był średniej wielkości ozdobiony kryształami mieniącymi się różnego rodzaju kolorami. Nikt z nas nie miał zamiaru penetrować dalszych korytarzy, toteż niedługo po wejściu każdy znalazł sobie skrawek podłogi i ponownie oddał się w ramiona Morfeusza. Ja ulokowałam się niedaleko wyjścia, pomiędzy kryształami dającymi kojący blask, a w akompaniamencie kropli deszczu uderzających o skały, nie można było odmówić sobie błogiego i przyjemnego snu. Trwał on dwie.. No może trzy godziny. Niespecjalnie miałam ochotę wnikać w szczegóły.
Rozejrzałam się po wnęce, sprawdzając, czy wszyscy moi towarzysze jeszcze śpią... Brakowało Artehu i Tsumi.
Zapewne postanowili zwiedzić jaskinię i dokładniej przyjrzeć się niecodziennym kamieniom. Sama nie mogąc przepuścić takiej okazji, ruszyłam jednym z korytarzy, podziwiając kolorowe instalacje świetlne.
- Co jest? - zastrzygłam uszami, słysząc jęki w głębi jamy. Kierując się źródłem dźwięku, błądziłam krętymi korytarzami, w końcu docierając do kolejnego sektora. Wyjrzałam zza zakrętu i to, co zobaczyły moje oczy... No tego się nie da odzobaczyć.
Stałam jak wryta z opuszczoną żuchwą, patrząc na powyginane ciała dwójki zakochanych, korzystających z chwili sam na sam. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, nie za bardzo wiedziałam, gdzie mam podziać oczy.
- Ty kretynko! Czemu po prostu się nie wycofałaś?! - skarciłam się w myślach. Dlaczego nie potrafię cofać czasu. Nerkę bym oddała, żeby to odzobaczyć i uniknąć tak niezręcznej atmosfery.
- Korytarz po twojej lewej. Idziesz kilka metrów do przodu, skręcasz zaś w lewo i cały czas prosto. Moja droga... trafisz sama, czy wolisz, żebyśmy Cię odprowadzili? - Artehu szybko odzyskał gardę i jak gdyby nigdy nic rozpoczął krótki instruktaż udania się do miejsca naszego spoczynku.
- Ja.. Nie przeszkadzajcie sobie.. Znaczy, tak pójdę... emmm... Dobranoc. - moje miotanie musiało wyglądać bardzo komicznie, bo gdy tylko zniknęłam za ścianą, cichy chichot Tsumi dotarł do moich uszu.
Całą drogę, próbowałam nie myśleć o tym, co właśnie zobaczyłam. Jak Artehu leżał na Tsumi i... Ku**a to jakiś żart? Po kiego ch**a ja tam poszłam? Parłam naprzód, nie do końca zwracając uwagę na drogę, toteż miałam więcej szczęścia jak rozumu, kiedy dojrzałam Naharysa i jego wybrankę, przeciągających się zaraz po przebudzeniu.
- No już myślałem, że nas zostawiliście. - brat zerknął na mnie z uśmiechem.
- Gdzie tamta dwójka? - Pina zerknęła na mnie pytająco, a ja ponownie miałam przyjemność odtworzyć sobie obrazy, które będą mnie zapewne prześladować do końca tej podróży.
- Penetrują... jaskinie. - zaśmiałam się, próbując być jak najbardziej naturalna.
- Skoro nie śpimy, może też nieco pozwiedzamy? Żal nie skorzystać z takiej okazji. - świetnie, oczywiście głos odkrywcy musiał odezwać się również w moim bracie.
Pina nie potrzebowała nawet mrugnąć, aby przystać na ten pomysł.
- Wiecie co... może poczekajmy tutaj na Tsumi i Artehu.
- Są dorośli, chyba nie potrzebują naszej opieki. - wadera spojrzała na mnie nieco zdumiona.
- Niby tak, ale sama miałam przyjemność chwilę pozwiedzać. Jest tam masa korytarzy i myślę, że dobrze, gdybyśmy tu na nich poczekali. Lepiej, żeby żadne z nich nie wpadło na pomysł, aby szukać nas na zewnątrz. Deszcz nadal kropi, więc raczej nie będą się kierować tropem.
- Zaraz wrócimy, chcę tylko zobaczyć, co jest za rogiem. - dodała Pina, ciągnąć swojego wybranka.
- Uwierz mi, jeżeli zobaczysz co jest za rogiem, nie będziesz chciała szybko wracać. Jeśli myślisz, że tu jest ładnie, to jesteś w błędzie. Szczęka Ci opadnie.
- Komu opadnie szczęka? - usłyszeliśmy w głębi znajomy głos. Artehu wyłonił się z ciemności wraz ze swoją wybranką. Obydwoje wyglądali na zadowolonych.
- Lonya właśnie opowiadała nam, co widziała we wnętrzu jaskini. Podobno obłędny widok.
Para, z którą związała mnie mała pikantna tajemnica, spojrzała na mnie pytająco, nie wiedząc ile, opowiedziałam bratu i mojej przyszłej siostrze.
- Łaziliście tam dłużej ode mnie i nie powiecie mi, że to co tam zastaliście, nie było godne zapamiętania.
- A tak, masz rację! Tej nocy szybko nie zapomnę. - Tsumi zaśmiała się słodko, puszczając mi oczko.

<Exan?>

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1097
Ilość zdobytych PD: 548+ 5% (27 PD) za długość powyżej 1000 słów
Obecny stan: 575

Brak komentarzy

Prześlij komentarz