Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

sobota, 4 grudnia 2021

Od Atrehu c.d Itachi'ego i Itami ~ Poszukiwanie miejsca

Cała ta sytuacja była wręcz absurdalna i byłem pewny, że szybko o niej nie zapomnę. W końcu nie codziennie dostaje się po pysku od kochanki, a zarazem najlepszej przyjaciółki. Choć z drugiej strony nie byłem pewny, za co dokładnie oberwałem. Wcześniej jej nie przeszkadzało, gdy dotykałem najczulszych miejsc, ale zaś wtedy nie było czuć tego anielskiego zapachu. Itami wydzielała specyficzne feromony. Woń niczym narkotyk przyciągała mnie do niej, do jej najskrytszego miejsca, w którym pragnąłem znaleźć ukojenie. To było zwyczajnie zbyt silne, by się temu oprzeć. Walczyłem, próbowałem. Głód był jednak silniejszy. Naprawdę powinienem poćwiczyć kontrolę nad sobą. To nie do pomyślenia, że kieruje mną jakaś cholerna chuć i chęć pieprzenia. Aczkolwiek tu zadziałało Zamglenie. Okres, w którym pożądanie atakuje znienacka, gdy potencjalna partnerka znajduje się blisko. Finał nie był jednak taki, jaki chciałem, aby był. Koniec końców dostałem za swoje. ~ Eh, samica zmienną jest. - pomyślałem, zerkając na nią spode łba, gdy dumnie wyprostowana, kroczyła obok mnie. Nigdy nie zrozumiem kobiet. Są zmienne jak pogoda. Raz pozwalają się do siebie zbliżyć, wybuchając ogniem niczym wulkan, innym zaś trzaskają ci łapą w pysk kompletnie bez powodu. No, może powód był, wszak pośladki należą do tej sfery nietykalnej, a ja ją bezceremonialnie naruszyłem. Czy można mnie jednak winić za to, że pokusa okazała się silniejsza? No i nie sądziłem, że tak źle to odbierze. Zwłaszcza że jakiś czas temu sama żądała, abym ją zaspokoił. Od tego czasu minęło jednak trochę i wszystko mogło się zmienić. I nie chodzi tu wcale o moją zranioną dumę, bo ta zanadto nie ucierpiała, ale... ~ Pieprzyć to, do cholery jasnej, muszę się ogarnąć! - warknąłem w myślach. W tej samej sekundzie coś gruchnęło o ziemię. Zatrzymałem się gwałtownie, a z mojego gardła wydobył się niski warkot. Itami się skuliła, chowając głowę między ramionami.
- Excuse-moi. - głos należał do samca, co tylko zwiększyło moją czujność. Wydawało mi się jednak, że już gdzieś go słyszałem, aczkolwiek nie pamiętałem gdzie. Odruchowo chciałem zasłonić Itami własnym ciałem, lecz wadera okazała się szybsza.
- Itachi? Co robiłeś na drzewie?! - zapytała, patrząc na przybysza wielkimi oczyma. ~ Czyli się znają. - uspokoiłem się nieco, lustrując go wzrokiem. Basior był zdecydowanie chudszy ode mnie, aczkolwiek podobnego wzrostu co ja, może nawet kilka centymetrów dłuższy, ale to raczej przez jego długi ogon. Białe futro zdobiła czerń na pysku i łapach, gdzie przy lewej przedniej dostrzec było można wyblakłe runy. Już coś kiedyś takiego widziałem. Symbole z pewnością zaczynają się jarzyć przy aktywowaniu swoich zdolności. Nie potrafiłem ich rozszyfrować z tej odległości, musiałabym podejść bliżej, by się przyjrzeć, a tego na razie nie zamierzałem robić. Co jeszcze przykuło moją uwagę, to czerwone wzory na piersi, układające się jakby w demoniczny uśmiech.
- Spałem. - głos basiora przywrócił mnie na ziemię. Potrząsnąłem głową, skupiając się na tym, co jest tu i teraz. - Ała! Moje biodro! - samiec skulił się, sycząc z bólu. Nie dziwiłem się, że go boli. W końcu zleciał z drzewa. Dość wysokiego dodam i to z wielkim hukiem. Warknąłem w myślach, a Itami zawtórowała mi siarczystym przeklnięciem, po czym spojrzała na mnie znacząco.
- Atrehu, pomożesz mi z nim? Musi go obejrzeć medyk. - nie zdążyłem odpowiedzieć, gdyż niedoszły samobójca poderwał się z miejsca.
- Nie, nie ma takiej potrzeby...
- To ja decyduję, czy jest potrzeba, czy nie! - uśmiechnąłem się delikatnie. Ta dziewczyna ma sobie ogień. Temu nie mogłem zaprzeczyć. Poza tym muszę sobie zapamiętać, by nie drażnić samic z okresem. Zamglenie to przy tym pikuś, zwłaszcza że działa ciut inaczej, acz wadery są tak samo wkurzone... Wracając, podszedłem do Itachiego, patrząc mu prosto w oczy. Wiedziałem, że pomysł z noszeniem go mu się nie spodobał. Był basiorem jak ja, wiedział, że jest to dość upokarzające. W końcu jednak dał się zaciągnąć na mój grzbiet, nie szczędząc niezadowolonych mruknięć. Nie miał wyjścia, przecież z trudem się podniósł. Ja sam nie byłem zbyt zachwycony. ~ Na wszystkich Bogów tego świata, ile on waży! - droga do lecznicy dłużyła się niemiłosiernie. Itachi nie należał do najspokojniejszych, co rusz się kręcił. Jak się okazało, rzeczywiście był dłuższy ode mnie, dlatego niesienie go na grzbiecie, było takie problematyczne. Itami zagadywała nas przez całą drogę, opowiadając śmieszne dowcipy. Nie powiem, na krótką metę przestawałem myśleć o rannym Itachim, choć on sam wydawał się niewzruszony całą tą sytuacją. Odetchnąłem z ulgą, gdy przed sobą dostrzegłem znajomą grotę. Nasze miejsce docelowe. Jaskinia medyka. W sumie zastanawiało mnie, dlaczego Itami sama go nie opatrzy. Jest przecież medykiem, powinna się znać na podstawach. Dlatego zatem, zamiast na miejscu go sprawdzić, szliśmy tu taki kawał.
- Itami?
- Wiem, o czym myślisz. - spojrzałem na nią, a moje oczy zalśniły figlarnie. Wiedziałem, że tylko ona mogła dostrzec te iskierki. I choć wcale nie myślałem o "tym", to uśmiech sam w sobie zagościł na moim pysku.
- Czyżby? - zapytałem, posyłając w jej stronę długie spojrzenie. Podniosłem jedną z brwi, zastanawiając się...
- Nie mam na myśli tego, co teraz chodzi ci po głowie. Chodziło mi raczej o twoje niezadane pytanie.
- Owszem, nie zadałem go, acz interesuje mnie, dlaczego sama go nie opatrzyłaś. - Itachi nastawił uszu, zerkając przez ramie na Itami. Oboje czekaliśmy na odpowiedź ze strony wadery.
- Cóż...

Itami, Itachi?

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 836
Ilość zdobytych PD: 418
Obecny stan:  418

Brak komentarzy

Prześlij komentarz