Próbowałam podsłuchiwać i obserwować, gdyż zawsze chciałam się nauczyć tego, czego się nie nauczyłam. Niestety walka była to dla mnie czarna magia. Oni byli wysportowani i umięśnieni, bardzo! Prawdziwi mężczyźni ! Ich szef nagle się odezwał.
- Na dziś koniec możecie odpocząć, do jutra — odparł do wszystkich.
Gdy wilki się już wszystkie rozeszły prócz niego, ja również, chciałam wyjść z krzaka i przywitać się, lecz nagle zauważyłam, że znikł mi BOB! Szukałam go i wołałam, by wilk mnie nie usłyszał, gdyby wyszło, że cały czas tu siedziałam, zapadłabym się pod ziemię. Nagle zauważyłam go za wilkiem, nie wiedziałam, co planował. Patrzył się na jego ogon, bałam się najgorszego. Szybko postarałam się wyjść z krzaków i pobiec w stronę Boba i wilka. Niestety, gdy się zatrzymałam przed wilkiem, a on spojrzał na mnie zaskoczony.
- Ja... chciałam... - nie wiedziałam, co powiedzieć.
Spojrzałam na Boba, a ten otworzył pysk, i wystrzelił swój język. Przez to, że ma zeza, nie trafił w ogon tylko w „anus". Mina wilka wyglądała tak:
Po krótkiej chwili wilk skoczył w górę, a Bob schował język. Szybkim ruchem schowałam go za plecami i siadłam z uśmiechem.
- Wszystko w porządku ? - zapytałam.
- Co to było! - zawołał zszokowany biały wilk. Był tak niemile zaskoczony, że nawet nie przyszło mu do głowy, iż właśnie siedzi przed nim całkiem obca mu wadera. Wadera, która w dodatku uśmiechała się nerwowo — oczy zaś wskazywały, że się denerwowała, bo miotały się jej, jak dwa niebieskie mrówki.
- Wybacz... On nie chciał naprawdę, chciałam się przywitać, a on wszystko zepsuł eh — podrapałam się za uszkiem.
- On ? - zapytał zaskoczony — nikogo tu nie ma prócz nas.
- No... nie do końca — wyciągnęłam zza pleców Boba. I pokazałam go Basiorowi.
- Naucz lepiej swojego... - jeszcze raz zerknął na bajecznie pomieszane żabie źrenice płaza, który głupkowato wpatrywał się w basiora — dobrych manier. I wszelkich zasad dotyczących czyjejś intymności. Cholera, co jest nie tak z tą żabą?
- Nie tak? Przecież wszystko jest z nią w porządku — posadziłam Boba na moją głowę, a on od razu położył się na brzuchu, a raczej grawitacja przyciągnęła jego.
Wilk pokręcił lekko głową, z zażenowaniem posadził zad na miejscu, czując jednocześnie to obślizgłe uczucie po... jęzorze? Jęzorze tego płaza. Sam nie wiedział, gdzie oczy podziać, w trakcie, gdy wadera, choć zmartwiona całym tym zajściem, sprawiała wrażenie, jakby miała zaraz parsknąć śmiechem.
- Jestem Amber. - podałam wilkowi łapę.
- Naharys. - odparł basior.
- Miło mi Ciebie poznać Naharys. - uśmiechnęłam się od ucha do ucha. - kim jesteś w watasze ?
Naharys zerknął na waderę.
Przechyliłam łebek w lewą stronę, bo basior ciągle mi się przypatrywał. Pomachałam mu po chwili łapą przed oczami, by go obudzić.
- Halo prze pana, nie śpimy. Bob ma pomóc obudzić? - spytałam i zachichotałam.
- Huh, co? - wypalił nagle Naharys, potrząsając lekko głową. Wyrwał się z zamyślenia i odparł. - Hmmm, pytałaś o coś?
- Hah tak pytałam, czym się pan zajmuje panie Naharys? - odparłam z uśmiechem, Bob tylko powolnym ruchem zamknął najpierw lewą powieką a później drugą.
- Jaki pan?! - zawołał basior, spektakularnie udając wściekłość, a żeby to udowodnić, uśmiechnął się ciepło do wadery. - mów mi Naharys. Jestem Kapitanem watahy. Szkolę wojowników, a w razie czego, dowódcą wojsk, do usług.
Moje oczy zaczęły połyskiwać jak sto gwiazd na niebie. Idealnie się złożyło, może mógłby mi pomóc! Bobowi też by się trening przydał.
- W takim razie mam prośbę, czy mógłbyś mnie i Boba nauczyć samoobrony ? Takich podstawowych chwytów i innych. - odparłam, moje oczy nie przestawały świecić, byłam podekscytowana.
Z tym pytaniem, Naharys przyjrzał się jej uważnie. - pomyślał Naharys, przekrzywiając lekko głowę. Przymrużył nieznacznie oczy, zjeżdżając nimi po zgrabnych łapach Amber.
- Czemu nie? Pasowałoby nieco popracować nad twoim... ummm... Umięśnieniem i nad ich siłą. A potem zobaczymy.
- Super. - wzięłam w łapy Boba tak, by jakąś gałką oczną patrzył na mnie. - Słyszysz Bob, będziemy wojownikami, pewnie nie tak dobrymi, jak on, ale w mniejszej merze wojownikami ! - odparłam.
Bob nie mógł skupić wzroku w jednym miejscu, jedna gałka patrzyła na drzewa za mną a druga we mnie. Uściskałam go i znów położyłam na łbie.
- Powiedz tylko, kiedy co i jak ! - miałam nadzieje, że moja waga nie będzie mu przeszkadzać w treningu. 25kg to jest mało jak na wilka, a ja od urodzenia mam niską wagę, choćbym jadła ile wlezie, nie przytyje więcej niż 30kg. Cieszyłam się z nowo poznanego wilka, miałam nadzieję, że będzie więcej osób do poznania.
Naharys ?
Ilość napisanych słów: 1228
Ilość zdobytych PD: 614 + 5% (31 PD)
Obecny stan: 645
Brak komentarzy
Prześlij komentarz