~
Poczułam, że wchodzę na czyjś teren, było wyraźni to czuć. Moje nozdrza wypełniły się zapachami wielu wilków. Nie wiedziałam, na razie czy są mile nastawieni, czy nie, lecz i tak skocznym chodem z Bobem na plecach, po tuptałam przed siebie. Miałam uśmiech od ucha do ucha, chciała poznać nowych przyjaciół. Po drodze zebrałam trochę kwiatów, dla Alf. Taki mały prezencik może nie dużo zrobi, ale jak zobaczę uśmiech na pysku, to świat staje się piękniejszy. Nagle przede mną wylądowała szara wilczyca o płomiennych skrzydłach, położyłam bukiet na ziemi i spojrzałam na nią z uśmiechem.- Witaj, jestem Amber - odparłam miło i przyjaźnie
Wadera wyglądała, jakby badała mnie wzrokiem. Rozumiałam wszystkie te procedury, w każdej watasze było tak samo. Badali czy wilk nie jest niebezpieczeństwem dla reszty, jeśli nie był, wpuszczali go.
- Renesmee - odparła miłym głosem - Czego tu szukasz? - zapytała.
- Szukam przygód, odwiedzam każdą napotkaną watahę, by skosztować cudów jej natury oraz obyczajów- odparłam.
- Jestem Alfą tej watahy, chodź za mną - odparła.
Wzięłam bukiet i ruszyłam za wilczycą. Bob jak zwykle sobie podskakiwał na plecach. Zaprowadziła mnie do swojej jaskini, która była duża i przestrzenna. Usiadła i pokazała łapą, bym usiadła, naprzeciwko niej. Ja najpierw położyłam bukiet kwiatów przed nią, a później usiadłam.
- To dla mnie ? - zapytała.
- Jasne, że tak, zawsze trzeba przyjść z darem do nowego gospodarza - uśmiechnęłam się
Spojrzałam w lewo, siedziała tam moja siostra jako duch, bałam się, że zacznie do mnie gadać, a wtedy mój pysk sam się otworzy. Nikt przecież nie chce w swoich szeregach wariatki nie ? Tak mnie, wcześniej nazywano, gdy widziano jak, gadam sama do siebie. Nagle wadera zawołała kogoś, niestety nie usłyszałam imienia, spojrzałam w prawo i zza ściany wyszedł brązowy wysoki basior. Był bardzo dobrze zbudowany i miał wielkie skrzydła. Ciekawe jak to jest latać...
NIko?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 501
Ilość zdobytych PD: 250
Obecny stan: 895
Brak komentarzy
Prześlij komentarz