Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

czwartek, 6 października 2022

Od Belief ~ Event Wakacyjny (Pisarski ~ Czas wakacji)

Kiedy alpha watahy ogłosiła dzień wolny od pracy, wilki były wyraźnie zadowolone, że chociaż jednego dnia będą mogły być po prostu sobą i nie robić zupełnie nic. Miał być to następny dzień zaraz po tym, w którym usłyszały owo ogłoszenie. Biała jedynie poruszyła uchem, patrząc jak wilki, snując wesołe plany ze sobą nawzajem, rozpierzchły się z polany wieczorową porą. Bel została. Siedziała wpatrzona w skałę, z której alpha przemawiała, przypominając sobie stare czasy, swojej rodzinnej watahy. Wszystko wydawało się tak bardzo podobne, że niemalże prawdziwe. Biała uśmiechała się sama do siebie, wpatrzona w las, kiedy nagle usłyszała znajomy głos za sobą. Odwróciła się mimowolnie i ujrzała za sobą basiora.
- A Ty Bel? Nie cieszysz się z wolnego dnia? - zagaił.
- Oh, Naharysie, owszem... cieszę się, ale... - spojrzała znów na skałę, jednak alphy również już nie było w pobliżu.
- Ale? - pociągnął temat zaciekawiony samiec. Spojrzała na niego znów, z delikatnym blaskiem w oczach, przez odbijające się promienie zachodzącego słońca.
- Ale nie mam pomysłu, w jaki sposób powinnam go wykorzystać. - wydusiła w końcu.
- Oh, nic się nie martw, po prostu przyjdź tutaj jutro. Pomogę Ci i znajdziemy Ci jakieś zajęcie.
- Znajdziemy? - powtórzyła zaciekawiona.
- No pewnie, na pewno będzie nas więcej, razem raźniej. - poklepał samicę po ramieniu i odwrócił się. - a teraz życzę Dobrej Nocy. - ukłonił się, jak to miał w zwyczaju i odszedł w stronę swojej jaskini. Bel pokiwała głową, westchnęła i również wstała, a kroki swe skierowała w stronę Lac de Cristal, czyli w stronę swojego "domu". Przyśpieszyła i po kilku chwilach była na miejscu. Zupełnie sama. Napiła się kilka łyków wody i weszła do swojej nory. Czuła się tam bezpiecznie i swobodnie. Tylko tam była tak naprawdę sobą. Nuciła i śpiewała, segregując różne zioła. Nikt nie znał jej od tej strony, ponieważ śpiewała tylko wtedy kiedy czuła się swobodnie, samotnie i bezpiecznie. Śpiewając, przypominała sobie swoją ciężką przeszłość, z którą mierzyła się każdego dnia, ale oczywiście sama. Każdy w końcu miewa jakieś swoje sekrety i rany z przeszłości, z którymi sobie nie radzi albo radzi na różne sposoby. Bel radziła sobie z nimi poprzez śpiew. Kiedy skończyła segregować zielone łodyżki, wychyliła głowę z nory, by upewnić się, że nikt jej nie podsłuchuje. Był już zmrok, więc samica zwinęła się w kłębek na posłaniu z liści i wsadziła pysk w swój puszysty czarny ogon. Otworzyła jeszcze oczy i spojrzała na wlot nory. Czuła się samotna i było jej nieco smutno z tego powodu, ponieważ zaczęła przywiązywać się do wilków z watahy, jednak wciąż brakowało jej odwagi, by się komuś napraszać. Zamknęła oczy i zasnęła.
Rankiem ciepłe promienie słoneczne zajrzały do jej norki, ale samica już nie spała. Przeciągnęła się więc i podniosła się. "Iść czy nie iść?" ~ kłębiły jej się myśli ~ " a może po prostu odpocznę tutaj? Ale, znowu sama? " ~ potrząsnęła głową i wyszła z nory. Nucąc ulubioną piosenkę, ruszyła na południe. Przechodząc przez polankę zwaną Clairière Verte, przystanęła na moment, ponieważ wyczuła znajomy zapach. Zrobiła jeszcze kilka kroków i ujrzała nieopodal śpiącego samca. Uśmiechnęła się uroczo. Widocznie to był jego sposób na "wolny dzień od pracy". Spał tak spokojnie i na swój sposób uroczo, że samica postanowiła go nie budzić. Z uśmiechem pomaszerowała dalej, kierując się na główną polanę, dokładnie tam, gdzie Naharys obiecał jej swoją pomoc. Jednak na miejscu nikogo nie było. Dostrzegła jedynie alphę, wygrzewającą się w blasku ciepłego słońca i kilku innych "plażowiczów" w pobliżu jeziorka Douce Cascade, nieopodal miejsca wygłaszania ogłoszeń. Biała przysiadła w cieniu wielkiego dębu, obserwując uważnie polanę. Było bardzo cicho i nadwyraz przyjemnie.
Samica siedziała dłuższą chwilę, opierając się o korę drzewa i ze znużenia przez moment zdarzyło jej się nieco przysnąć. Obudził ją dopiero dotyk ciepłej wilczej łapy na ramieniu.
- Belief! Jesteś tam?
- Oh.. ja, ja przepraszam. - skuliła się, natychmiast po przebudzeniu kuląc uszy po sobie, jakby zrobiła coś złego i właśnie tego żałowała.
- Hej, spokojnie młoda damo, nic się nie stało, w końcu to ja się spóźniłem. - zaśmiał się ciepło Naharys i dodał. - chodź! Czekają na nas.
Samica ożywiła się natychmiast. ~ "Jak to czekają? Kto czeka?" ~ pomyślała żywo i niepewnie wstała, kierując nos w jego stronę. Ruszyła niepewnie i po chwili w końcu wysadziła przez zęby. - Kto czeka?
- Wszyscy Ci, którzy nie wiedzą co ze sobą zrobić. - zaśmiał się rozbawiony samiec, kierując Belief, w stronę tunelu drzewnego Couloir forestier. Biała dziwiła się, nie mogła wpaść na żaden pomysł, co mogliby robić w tamtym kierunku. Jednak kiedy dotarli, wszystko zrozumiała.
Początek przejścia, mimo gęstości drzew i ciemności, był niezwykle miło oświetlony za sprawą świetlików i innych świecidełek działających za sprawą jakichś mocy. Kiedy Belief zatrzymała się, zobaczyła kilka innych wilków. Między innymi Eowinę, Visalę, Cuana i Niko. Wszyscy wydawali się jakby zaczarowani, albo raczej oczarowani mocą tego miejsca. Belief podeszła nieco bliżej i zaczynała rozumieć. Po prostu nie ukrywając niczego, było tam przepięknie, niczym ze snów. Po krótkiej rozmowie, z obecnymi wilkami, postanowili wszyscy się przejść tunelem drzew tam i z powrotem. Naharys zaś pożegnał się z grupką wilków i udał się w swoją stronę, zadowolony, że udało mu się zgrać samotne wilki w grupkę.
- To może mały wyścig? - zaproponowała Bel, wesoło tuptając łapami w pełnej gotowości.
- Właściwie czemu nie? - odpowiedziała Visala, spoglądając na resztę wilków, które po kolei kiwnęły głowami.
- Gotowi? Start! - krzyknął ktoś. Już nawet nie zwrócił nikt uwagi na to, czyj to był głos. Po prostu każdy z obecnych rzucił się w pogoń do końca tunelu. Na początku prowadziła Eowina, wyprzedzona przez Cuana, a on przez Visalę. Belief biegła z tyłu, wiedziała, że aby wygrać, trzeba oszczędzać siły na zakończenie. Tak też zrobiła i tym razem. Kiedy byli już w drugiej połowie drogi, biała nagle wystrzeliła z kopyta, wyprzedzając pozostałe wilki. Jednak wciąż miała przed sobą wojowniczkę. Skupiła całą swoją uwagę na swojej prędkości i na rywalce, nie zważając na nic innego. I to było błędem, bo samica nie zauważyła, że trasa wyścigu się kończy. Owszem wyprzedziła Visalę w ostatniej chwili, ale zaraz po tym, nie zdążyła wyhamować. Widząc przed sobą niewielki wodospad i jezioro u jego dołu, zawahała się przez moment, ale musiała zaryzykować, ponieważ to były sekundy. Przyspieszyła ponownie i wyskoczyła w górę, następnie w locie zwinęła się, możliwie w kłębek, oczekując na spotkanie z lustrem jeziora Cascade de rêve.
- Bel! - krzyknął Cuan.
- Belief! - zawtórowała Eowina.
Wilki z trwogą wychylały się, jeden przez drugiego z góry wodospady w dół. Na szczęście Bel pojawiła się na brzegu, dysząc i kaszląc. Otrzepała futro, nim pozostali zeszli na dół, by do niej dołączyć.
- Czyś Ty zwariowała ? - Spytał Niko, wyraźnie zdumiony faktem, że biała odważyła się na taki krok.
- Nie byłabym w stanie wyhamować. Spadłabym w kamienie i byłoby o wiele gorzej. Musiałam zaryzykować. - westchnęła biała.
- Ma racje i teraz ja z Eowiną, mielibyśmy pełne łapy roboty, a przecież to jest wolny dzień od pracy. - zażartował Cuan i wszyscy wybuchnęli śmiechem, siadając na kamieniach, by nieco odpocząć.
- Słyszeliście historię o tym, że wodospad ten spełnia marzenia, jeśli wrzuci się do wody kamyczek? - Zapytał Niko i wstał, by wsiąść do pyska mały kamień, który następnie splunął do jeziora. Zamknął oczy, myśląc intensywnie, po czym znów je otwarł. - już. Teraz wy! Śmiało, warto spróbować.
Każdy po kolei zrobił to samo, a Bel uczyniła to na samym końcu. Podniosła powoli kamień i podeszła do brzegu. Zanim wypuściła go z pyska, przyjrzała się dokładnie swojemu odbiciu w wodzie i wbrew pozorom pomyślała o tym, jak bardzo pragnie mieć rodzinę, taką jak za dawnych lat. Wilki, przy których będzie bezpieczna, przy których będzie mogła zasypiać i się budzić. Po prostu chciała znaleźć kogoś bliskiego, o kogo będzie mogła dbać całym serduszkiem. Tutaj nikogo takiego nie miała i to było coś, co powodowało u niej delikatny smutek, w szarej codzienności. Wcześniej miała chociaż brata, ale on teraz ma swoje życie i nawet jeśli znów ich drogi się złączą, to już nigdy nie będzie to samo, co za dawnych lat, kiedy byli dziećmi. Westchnęła, a pozostałe wilki wpatrywały się w nią zagadkowo. W końcu wypuściła kamyczek, myśląc nad swoim życzeniem i nieco zamyślona wskoczyła z powrotem na swój kamień. Wilki tak spędziły czas do wieczora, a później rozeszły się, każdy w swoją samotną stronę. Może potrzeba czasu, aby czuły się lepiej w swoim towarzystwie, a może trzeba czasu, by się lepiej poznały i polubiły.

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1355
Ilość zdobytych PD: 677 + 50% (338 PD)
Nagroda za Event: Nagrody zostaną ogłoszenie w innym terminie
Obecny stan: 1005

Brak komentarzy

Prześlij komentarz