Odwrócił od samicy pysk, nie chciałem się lepiej poznawać. Nie byłem w tych sprawach za dobry. Tym bardziej, gdy widziałem, jak zachowuje się w stosunku do drugiego wilka, miał imię Atheru. Nie zręcznie się jeszcze czułem, jak mnie badała.
- Ile zajmie wyleczenie mnie ? - zapytałem, odwracając pysk z powrotem do wadery.
- Takie złamanie jest dość poważnym urazem. Myślę, że poleżysz u nas jakieś 4 miesiące.
- To jakieś żarty?! - wrzasnąłem, - Yh. - położyłem pysk na zimnej ziemi.
- Więc co ci strzeliło do głowy, żeby dorosły basior spał na drzewie, jak misiek koala?
- Zawsze śpię na drzewie... Tylko tym razem spałem bez czujności, może dlatego spadłem... - odparłem.
- Wybacz, dla mnie ten argument jest kaleki. Następnym razem pomyśl, zanim zaczniesz znowu zgrywać drzewołaza. - burknęła Itami.
- Spałem tak od urodzenia, nie zmienię miejsca, tylko dlatego, że mogłem przestać chodzić... Czuje się tam bezpieczniej. - mruknąłem.
- Jak to od urodzenia? - zapytała zdziwiona, uniosła brwi wysoko.
- Chowałem się tam przed starszym bratem. - odparłem. - Choć musiałem najpierw się nauczyć wspinać, przyszło mi to łatwo...
Itami usiadła obok, dobierając odpowiednią ilość ziół uśmierzających ból.
- No to teraz czeka cię operacja. W sensie... będziesz mieć nastawianą kość. Czemu chowałeś się przed starszym bratem? Jeśli to nie tajemnica, oczywiście.
Nie lubiłem się zbytnio zwierzać, szczególnie z mojej przeszłości... lecz nie miałem innego pomysłu jak by tu ją zbyć.
- Ojciec uczył nas na zabójców. Ja nie umiałem zabijać, dlatego byłem postrzegany przez ojca i brata za słabą jednostkę i chętnie pozwoliłby bratu mnie zabić.
Nie bardzo rozumiała sensu tego, co mówił basior o swej przeszłości. ~ Myślałam, że zabójcy powinni trzymać się razem, a nie wyznaczać się na tych lepszych i gorszych.
- Rozumiem. Musiało być ci ciężko.
- Było minęło. - przypomniałem sobie wtedy o siostrze, co musi teraz przez nas przeżywać. Zakryłem pysk łapą, by nie było widać łez.
- Hej, co ci jest? - zapytała z nieudawaną troską i podeszła do basiora. Przejechała delikatnie palcami po przedramieniu łapy, którą zakrył swój pysk, aby okazać mu swe zmartwienie. - Będzie dobrze.
Nie wiedziałem, czy żyje, czy jest z nią dobrze. Mogłem tylko mieć nadzieje i modlić się by było dobrze. Wytarłem łapą łzy i spojrzałem na nią.
- Może teraz ty opowiesz coś ze swojego życia? - zapytałem.
- Cóż... - zaczęła dość niepewnie z tego względu, że nie wiedziała, jak zareaguje na fakt, że miała dość ułożone dzieciństwo od niego. - Nigdy nie poznałam swojej mamy, bo umarła przy porodzie, ale przy mnie i przy mojej siostrze, Muiri, zawsze czuwał ojciec. Totalny dowcipniś i luzak, ale też porządny basior. Poznał nową waderę, która urodziła mu syna. Ja i siostra z początku nie mogłyśmy się przyzwyczaić do nowego obiektu zainteresowania naszego taty, więc lekko nas to irytowało, ale potrzebowałyśmy czasu, żeby go zaakceptować.
- Rozumiem. - odparłem i pomyślałem o Matce i Ojczymie. U mnie taka sama sytuacja wystąpiła, lecz ja chciałem dobra matki. Po tym, co przeżyła, zasłużyła na bycie szczęśliwą.
- A potem. - kontynuowała, nadal mieszając coś przy ziołach. Dobieranie proporcji ziół znieczulających wymagało skupienia, więc trudno jej było przywołać pewne wydarzenia. - Nastała zmiana władzy. Niestety na tę gorszą. Mój przyjaciel został wygnany, a gdy Alfa dowiedział się, że miałam z nim jakiekolwiek kontakty, postanowił ulżyć sobie na mnie i mojej rodzinie. Tatę, macochę i rodzeństwo wtrącił do ciemnicy, a mnie... eh... - na samo wspomnienie o tym, zdenerwowanie spotęgowało w niej do tego stopnia, że trzasnęła łapą o stół. Zioła pospadały na ziemię, Itami zaklęła cicho pod nosem. Zerknęła ukosem na przyglądającego się jej basiora.
Nie mogłem ruszać tylnymi częściami, lecz doczołgałem się do niej i pomogłem pozbierać zioła.
- Jeżeli nie chcesz, nie musisz o tym mówić, wiem, że niektóre wspomnienia bolą i trudno o nich wspominać i mówić. - odparłem, podając waderze zioła.
- Itachi, nie ruszaj się! Możesz tylko pogorszyć swoją sytuację! - powiedziała pośpiesznie i pomogła basiorowi ułożyć się w wygodnej dla niego pozycji, ale gdy utkwiła w nim swój wzrok, był całkowicie wyzbyty gniewu. Lśnił w nich natomiast smutek i przygnębienie, a następnie łagodnie musnęła palcami jego policzka. - Każdy miał w swym życiu trudne sprawy. Na tym świecie chyba nie ma wilka, który nie zaznał w życiu cierpienia.
- Tak to prawda, lecz trzeba iść naprzód. Jeśli zatrzymamy się, zostaniemy zabici przez to przez ból wspomnień dawnych. - dodałem do jej wypowiedzi. - I nie musisz się martwić o mnie, nie jednokrotnie miałem coś łamane.
- Muszę. Inaczej Lonya łeb mi urwie. Jesteś teraz pod moją opieką. Spróbuj się zrelaksować. Rozmowa sprawia, że szybko mija czas. Rozmowa pomaga. Więc no... a co z twoją rodziną? Znałeś swoją matkę? Czy wychowywał cię surowy ojciec?
- Znam swoją matkę, lecz nie byłem zbyt do niej przywiązany... wręcz przeciwnie było z siostrą Irmą. Z nią miałem więź porozumienia. Ojciec bardziej szkolił nas na zabójców i morderców, niż wychowywał. Matkę traktował jak inkubator... - zacisnąłem zęby ze złości.
- Ciii, już spokojnie. Nie kochał ją szczerze? Rozumiem. No cóż... - zebrała odpowiednie ilości ziół i przytknęła je basiorowi pod pysk. - Masz, one ci pomogą pokonać ból. Przeżuj je, a potem połknij.
Zgodnie z jej zaleceniami, basior brał po kolei podawane rośliny do ust, choć czynił to niechętnie. - Co się potem z nią stało?
- Mieszka teraz szczęśliwa ze swoim nowym partnerem. - odparłem. - Od wielu lat nie widziałem jej takiej szczęśliwej. - dodałem. - A co z Twoją rodziną ?
- Cóż, jak już mówiłam. Zostali pojmani. Nie jestem pewna, co się z nimi teraz dzieje. Pewnie nadal siedzą w ciemnej jaskini, bez cienia nadziei na lepsze jutro, albo błąkają się na wygnaniu. - Gdy o tym tak mówiła, zaczęła zachodzić w głowę, co tak naprawdę dzieje się z jej rodziną. Mam nadzieję, że jeszcze żyją. ~ szepnęła w myślach z nadzieją.
- Wiem, że Alfa może na takie coś nie przystać, lecz możesz spróbować i spytać się, czy by nie odratowali ich. - oznajmiłem. Nie byłem pewny, jakie reguły tu panują, lecz wydawałoby się, że każdy z każdym jest po przyjacielsku nastawiony.
- Nie jestem tego pewna. Nie chcę angażować watahy w rodzinne sprawy. - odparła dość niepewnie. - I jak? Zioła działają? Czujesz jakiś ból? - dodała, podchodząc do miejsca złamania. Pewnymi ruchami łapy dotykała miejsce stłuczenia, a także próbowała dostać się do okolicy złamania. Zdawała sobie sprawę, że to dla basiora może być niezręczne.
- Niee.... - odparłem, a na mojej twarzy pokazał się wyraźny rumieniec. - Czy mogłabyś mnie tam nie dotykać... ?
- Wybacz, chciałam sprawdzić, czy twój próg bólowy się zmniejszył. To dobrze! - klasnęła w łapy. - Czyli jesteś gotowy na kolejny etap badań!
- Co jaki ? - w moich oczach pojawiło się przerażenie.
Itami spojrzała mu w oczy. Kotłowało się w nich przerażenie i niepewność tego, co będzie dalej.
- Będziemy musieli cię operować. Wybacz Itachi, ale jesteś znieczulony, nic nie poczujesz. Nie będziesz miał prawa czuć, bo jesteś pod wpływem ziół znieczulających, dodatkowo będziesz nieprzytomny. Wiesz... nie będziesz musiał znosić ciężkich chwil operacji. Wszystko będzie dobrze, szybko się z tym uwiniemy. Zobaczysz. Spróbujemy zespolić ci te dwa złamane części za pomocą narzędzi. A potem będziemy musieli unieruchomić ci kończynę.
- Oh przechodziłem już przez takie rzeczy, więc na spokojnie, nie muszę mieć narkozy. - odparłem dumnie, by pokazać, że nie jestem łamagą.
- Nie masz wyjścia. Zjadłeś środek usypiający wraz z tymi ziołami. Wybacz, że nie dałam ci możliwości sprawdzenia swego męstwa. Może innym razem. - Zaśmiała się wesoło medyczka, poklepując go lekko w bark. - Ale dla odważnych są specjalne nagrody.
Itami ujrzała pytający wyraz na pysku basiora, uniósł lekko brew, co jeszcze bardziej ją rozśmieszyło.
- Nic, nic... Za chwilę powinieneś czuć otępienie. Zaraz potem zapadniesz w sen, a ja i Lonya będziemy mogły działać.
-Widać, że nie mam wyjścia. - ułożyłem łeb wygodnie na ziemi. - Będę czekał na nagrodę od razu po przebudzeniu. - spojrzałem na Waderę pustym wzrokiem i zamknąłem oczy. Po paru minutach zasnąłem.
Itami ?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1240
Ilość zdobytych PD: 620 + 5% (35 PD) za długość powyżej 1000 słów
Obecny stan: 655 PD
Brak komentarzy
Prześlij komentarz