Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rodrigo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rodrigo. Pokaż wszystkie posty

środa, 31 marca 2021

Od Rodrigo Cd. Daevari Azariah

Rodrigo zaczął ten dzień obudzony przez siostrę. Była zachwycona, ponieważ był to pierwszy raz od dawna, kiedy wreszcie było ciepło i nie było ani śladu śniegu. W rodzinnych stronach rodzeństwa było to typowe, jednak samiec dużo czasu spędził później na ośnieżonych terenach. Zmiana pogody nie była dla niego specjalnie fascynująca. Ale cóż, wstać trzeba było i tak. Patrol, bo w końcu Rodrigo był strażnikiem terenów, sam się nie zrobi.

Mruknął do Raquel, co miało oznaczać w jego wykonaniu "miłego dnia" i wyszedł z jaskini. Rzeczywiście dało się wyczuć zmiany w przyrodzie. Pojawiało się coraz więcej ptaków. Dopiero to ucieszyło basiora, ponieważ zrozumiał, że pojawi się również więcej zwierzyny, na którą będzie mógł polować.

Zadumany Rod szedł w kierunku Golden Grove. Dlaczego by nie wykorzystać okazji i nie upolować drobnego zająca na śniadanie? Na tą myśl wilkowi aż zaburczało w brzuchu. Skrzywił się i przyspieszył do truchtu. Nie minęło wiele czasu, aż znalazł się na moście do złotego lasu będącego istnym rogiem obfitości w zwierzynę oraz (jakby dodała Raquel) w rozmaite owoce i zioła. Młodsza siostra naprawdę się nie myliła, było tam bardzo przyjemnie.

Nagle samiec usłyszał trzask patyka. Momentalnie zastygł w miejscu i powoli odwrócił się w stronę dźwięku. Zbliżył się trochę do podłoża, żeby być mniej widocznym. Strażnik dostrzegł w oddali skrawki ciemnego futra, postać wyglądała, jakby szła w jego kierunku, ale zatrzymała się przez - w sumie wydany przez siebie - odgłos łamanej gałązki. Rodrigo podniósł się, zrozumiał, że musi być to wilk. Były dwie opcje. Ktoś nowy lub intruz. W przypadku intruza miał kolejne dwie opcje: przyjaźnie nastawiony lub wróg. Każdą możliwość trzeba było sprawdzić, ale basior postawił na przyjazne powitanie. Oczywiście na tyle przyjazne, na jakie był w stanie się zdobyć.

Postać zareagowała na jego nagłe przyspieszenie i również się podniosła. Przed Rodrigo stała wysoka wadera o ciemnym futrze z tajemniczym kamieniem połyskującym na czole. Basiora zaintrygował jednak nie sam kamień, ale jej oczy - miały piękny kolor, jednak wydawały się dość nietypowe. Zupełnie tak, jakby wadera nie reagowała nimi na obraz, który rejestrują.

- Witaj. Jestem Rodrigo, strażnik tutejszych terenów. Znajdujesz się na terenach Watahy Renaissance - powtórzył swoją standardową formułkę. Odpowiedź tajemniczej wilczycy może wytłumaczyć jej zamiary.

<Daevari?>

sobota, 19 grudnia 2020

Od Rodrigo Cd. Vaayu

Rodrigo doskonale pamiętał, jak to jest żyć w samotności. Pamiętał uczucia towarzyszące wilkowi, kiedy w końcu znajduje miejsce, w którym czuje się bezpiecznie i do którego należy. W końcu nie tak dawno sam został zaprowadzony przed oblicze Renesmee jako kandydat na nowego członka Watahy Renaissance. Nie widział powodu, dla którego miałby odmówić śnieżnobiałej waderze. Może ona też czuła się tak samotna i tak porzucona jak on...?

Z rozmyślań podczas wędrówki z powrotem do centrum watahy wyrwało go pytanie Vaayu.

- No a ty... Jak masz na imię?

Strażnik poczuł się jak wyrwany z transu. "Skup się Rod, jesteś w pracy!" - skarcił samego siebie w myślach. Wydał z siebie "Hy?" i dopiero po chwili uporządkował myśli na tyle, żeby zrozumieć sens pytania.

- A... Moje imię. No tak, powinienem się przedstawić. Jestem Rodrigo, strażnik terenów. - powiedział surowo.

Samica pokiwała głową.

- Pewnie przyjmowanie nowych nie należy do twojego obowiązku, ale... Może wiesz, jakie stanowiska mogłabym zająć? Chętnie pomogę w jakiś sposób. - powiedziała nieśmiało.

- Stanowisk jest do wyboru, do koloru. Masz rację, nie leży to obok moich zadań, ale orientuję się, że nie mamy nikogo, kto zajmuje stanowiska łowieckie. Jeśli czujesz się dobra w polowaniu, możesz się nad tym zastanowić. - odrzekł Rodrigo.

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, żołądek basiora zaburczał jakby na wspomnienie o polowaniu. Strażnik speszył się i spojrzał kątem oka na Vaayu, która chyba próbowała ukryć rozbawienie.

- Em... Vaayu - zaczął poważnie. - Masz ochotę na polowanie? Może lepiej stawać przed przyszłą Alfą z pełnym brzuchem...

<Vaayu?>

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Od Rodrigo - Quest 5

Strażnik akurat patrolował tereny watahy. Znajdował się w lesie Forêt de Vie tuż przy zachodniej granicy. Basior rozkoszował się promieniami słońca, które sprawiały, że początek zimy stawał się przyjemniejszy. Cieszył się z przyjemnej pogody, jednak zachował typową dla siebie poważną twarz. Stąpał twardo po leśnej ściółce, depcząc pozostałe po jesieni brązowe już liście. Co jakiś czas przystawał, żeby monitorować nietypowe zachowania istot wokół. Przyszedł czas na kolejną taką przerwę od marszu. Rodrigo ukrył się między drzewami i znieruchomiał. Wpatrywał się w jeden punkt przed nim. Była to technika zwiadowcza, której nauczył go jeszcze ojciec. Wpajał synowi, że obserwując jeden punkt, dostrzeże każdy ruch wokół siebie. Był to zdecydowanie lepszy sposób niż błądzenie wzrokiem. Rod stał nieruchomo, żeby z kolei inni nie zauważyli go tym samym sposobem, chodziło w końcu, żeby wyczuć poruszanie się obcych.

Stał kilka minut. Kiedy już chciał pójść dalej, gdyż stwierdził, że nic się nie dzieje, zauważył kątem oka coś po swojej prawej. Delikatnie obrócił się w tamtą stronę, żeby przyjrzeć się zjawisku. Kilka metrów od niego szedł powoli stary wilk. Rozglądał się niepewnie, jednak nie zauważył czarnego samca, który już szedł w jego stronę.

- Przepraszam, znajduje się pan na terenach Watahy Re... - zaczął Rodrigo.

- Ojojoj, nie szukam żadnego re, młodzieńcze... Szukam Groty. - starcowi drżał głos, jednak wilk był bardzo spokojny i uśmiechnął się do strażnika.

- Em... Nie wiem, o jaką grotę chodzi, ale znajduje się pan na terenach innych wilków. - "młodzieniec" próbował inaczej wytłumaczyć sytuację przybyszowi.

- To nie jest jakaś grota, to Grota. - poważnie oznajmił starzec.

Rodrigo spojrzał na niego jak na wariata. Czuł się dziwnie, zastanawiał się, czy to nie jest jakiś żart i zza krzaków zaraz nie wyskoczy Diegore, który oznajmi mu, że został wkręcony.

- Proszę pana... - odezwał się po kilku głębszych wdechach.

- Nie musisz się zwracać tak oficjalnie, młodzieńcze... Jestem Bizarre.

- Dobrze... Bizarre. Pomóc panu... Znaczy ci... W jakiś sposób? - zająknął się Rod.

- Już mówiłem. Szukam Groty. - wyszczerzył się do strażnika.

Rodrigo westchnął i nakrył oczy łapami. W końcu zebrał myśli i spojrzał na Bizarre'a.

- Dobrze. Grota. Jak ją znajdziemy? - zapytał.

- Jak ją znajdziemy, dam ci nagrodę. - starzec pokazał cztery niewielkie kamienie w kolorze zieleni. Były nienaturalnie gładkie, Rodrigo nie miał pojęcia, czym są. Jednak nie na taką odpowiedź liczył i musiał walczyć ze sobą, żeby pozostać opanowanym.

- Bizarre. - wbił wzrok w oczy przybysza. - Jak mamy dotrzeć do twojej Groty?

- To proste. Wystarczy poszukać.

Rodrigo uśmiechnął się nerwowo. W myślach powtarzał sobie "Pamiętaj, że jest stary i słaby. Pamiętaj, że jest stary i słaby".

- Dobrze, to proszę prowadzić. - oznajmił.

Starzec ochoczo zwrócił się w stronę terenów watahy i zaczął dziarsko maszerować. Rodrigo zmarszczył czoło, jednak pomyślał sobie, że intruz pod jego nadzorem nie wyrządzi żadnych szkód. Szli kilka minut, aż zbliżyli się do jaskiń członków watahy. Starzec zatrzymał się przed jaskinią Tarou, Hinaty i Bai Langa.

- To ona. - oczy aż mu się zaświeciły.

- Proszę pa... Znaczy Bizarre. - poprawił się Rod. - To nieporozumienie. To prywatne mieszkanie trzech basiorów, z pewnością nie jakaś Grota.

Starzec tylko się uśmiechnął i wszedł do jaskini.

- Hej! Proszę opuścić tę jaskinię. Wyprowadzam pana z terenów watahy. - rzucił ostro i zatrzymał starca.

W środku "Groty" nie było jej lokatorów. Nie było tam też nic takiego, co mogłoby sprowadzić tam obcego wilka. Starzec wziął głęboki wdech i głośno odetchnął.

- Jak przyjemnie... - rozmarzył się, jakby samo powietrze dawało mu jakieś korzyści.

Rodrigo kompletnie nie wiedział już, co się dzieje. Może wilk był chory psychicznie?

- Pora wracać. - objął Bizarre'a i wyprowadził go z jaskini, używając siły.

Strażnik prowadził starca aż do zachodniej granicy, przy której go spotkał.

- Dalej możesz iść sam. - Rodrigo w końcu go puścił. - I proszę, nie nawiedzaj już naszych jaskiń...

- Nie muszę. Taka wizyta w Grocie mi wystarczy. - Bizarre wyglądał na zadowolonego. - Proszę, oto twoja zapłata.

Podał Rodrigo cztery zielone kamyczki i odszedł na zachód. Strażnik chwilę stał w miejscu, próbując zrozumieć to, co się wydarzyło. W końcu udał się do laboratorium Raquel. Może jego siostra zidentyfikowałaby te kamyczki.

Gdy basior już tam dotarł, opowiedział alchemiczce o całej sytuacji. Ta w tym czasie badała jego "zapłatę".

- Rod... - odezwała się w końcu. - To są kawałki szkła wyjęte z morza - roześmiała się tak, że z oka poleciała jej aż łza.

Quest zaliczony!

środa, 9 grudnia 2020

Od Rodrigo - 7 trening obrony

Było popołudnie, Rodrigo pomagał Raquel w laboratorium w ramach podziękowania za jej wcześniejszą pomoc. Jego siostra pracowała nad jakąś miksturą, której nazwy basior nawet nie potrafił wymówić i służył jej jako pomocnik latający za ziółkami znajdującymi się na półkach jaskini. Po czasie oboje poczuli się głodni.

- Chyba pora na obiad... - powiedziała Raquel.

- Racja - odpowiedział Rodrigo. Chwilę się nad czymś zastanawiał. - Masz ochotę na gryfa?

Alchemiczka posłała mu nierozumiejące spojrzenie.

- Pogięło cię, Rod? Gryfa? Chyba chcesz stracić kończyny... - pokręciła łbem.

- Przemyślałem to. Dzisiaj mój ostatni dzień treningu, chcę się sprawdzić w czymś... Trudniejszym.

- Nie zjem gryfa. - stanowczo powiedziała Raquel. - Popatrz na Halcóna.

Rodrigo spojrzał na smoczego towarzysza siostry. Wydawało się, że w połowie jest gryfem.

- Ehh... Rozumiem, do czego zmierzasz. Ale chcę wybrać się w góry i zawalczyć. Idziesz ze mną? - zapytał.

- Mogę się przejść, ale zapolujemy na coś bardziej... Roślinożernego. - postawiła warunek.

***

Rodzeństwo znajdowało się już w górach, szło spokojnie górską ścieżką. Nie wchodzili zbyt wysoko. W pewnym momencie Raquel odezwała się szeptem:

- Dla twojej informacji: blisko jest stworzenie, które może być gryfem.

Rodrigo zrozumiał przekaz. Wadera wskazała mu, w którą stronę powinien iść. Za skałą rzeczywiście znajdował się młody gryf.

- Według mnie to głupie. - powiedziała cicho wilczyca.

Gryf dosłyszał jej słowa i obrócił się w ich kierunku. Rodrigo szybko schował się za skałą. Stworzenie widziało teraz tylko Raquel. W mgnieniu oka rzuciło się w jej stronę. Starszy brat zablokował ten atak, momentalnie stając przed alchemiczką, tworząc żywą tarczę. Następnie rzucił się na gryfa i rozpoczęła się walka.

- Proszę, nie zabijaj go... - Raquel obserwowała wszystko z pewnej odległości, była przejęta.

Rodrigo zręcznie unikał ciosów przeciwnika. Wszystkie sztuczki związane z obroną udawały mu się. Posłuchał siostry i starał się nie krzywdzić gryfa. W końcu tylko zranił go lekko w bok, stworzenie odleciało, krzycząc.

Dumny strażnik zwrócił się w stronę Raquel.

- Na co ci to było? - zapytała zrezygnowana.

- Przynajmniej teraz wiem, że umiem obronić siebie i innych. - powiedział poważnie.

KONIEC

Trening zaliczony!

wtorek, 8 grudnia 2020

Od Rodrigo - 6 trening obrony

Rodrigo kolejny raz poprosił siostrę o pomoc w treningu. Był już wieczór, słońce nie było już widoczne. Raquel znowu zmieniła się w niewidzialną.

- Okej, tym razem mnie atakuj. - poprosił samiec.

Nie mógł oczywiście widzieć wyrazu twarzy Raquel, ale domyślił się, że maluje się na niej grymas, kiedy odpowiedziała:

- Erm... No dobra, ale to na twoją odpowiedzialność.

Znajdowali się w lesie tuż przed jaskinią. Mały Halcón siedział na kamieniu, wpatrując się w te przedziwne ćwiczenia.

Rodrigo potrafił wykryć, gdzie znajduje się Raquel dzięki zmysłom, które zdecydowanie były teraz bardziej wyostrzone. Zdobył też umiejętność szybkiej reakcji, więc atak z zaskoczenia właściwie nie mógł być już dla niego zaskoczeniem. Świetny refleks pomagał mu w odbijaniu ataków Raquel.

Jeszcze kilka dni temu kompletnie by sobie nie poradził, teraz szans nie miała młodsza siostra. Nawet niewidzialna nie mogła zaskoczyć Roda.

W pewnym momencie Halcón dołączył się do walki, więc basior był już atakowany przez dwóch "przeciwników". Tutaj było więcej problemu, zbyt skupił się na odparciu małego smoka i Raquel przygwoździła go do ziemi, zmieniając się z powrotem w zwykłą postać.

- Ha! Mam cię! - powiedziała z triumfem.

poniedziałek, 7 grudnia 2020

Od Rodrigo - 5 trening obrony

Po treningu siłowym ponownie przyszedł czas na luźniejsze ćwiczenia. Rodrigo znowu chciał sprawdzić swoją koncentrację i wyostrzenie zmysłów. Wybrał się więc samotnie na patrol terenów watahy. Stwierdził, że będzie próbował odnotować obecność każdej istoty, którą napotka. Chciał dosłyszeć każdy krok zwierzyny, każdy odgłos wydawany przez jakiekolwiek stworzenie. Łatwiej się przecież obronić, jeśli będzie się świadomym obecności napastnika.

Szedł przez Forêt de Vie powolnym krokiem. Zbliżała się zima, przez co większość ptaków opuszczała już te tereny. Basior dostrzegł jednak gniazdo znajdujące się w koronie brzozy. Siedział w nim jeden ptak, przechylając głowę we wszystkie możliwe strony. W pewnym momencie wzleciał w powietrze. Rodrigo słyszał trzepot jego skrzydeł.

Do uszu samca wdarł się nagle odgłos chrzęszczących kamieni. Ktoś szedł ścieżką na lewo od wilka. Strażnik przybliżył się do ziemi i dostrzegł spokojnie spacerującego jelonka. Zwierzę nawet go nie zauważyło.

Coś jednak spłoszyło jelonka. Uciekł bardzo szybko, coś hałasowało w pobliskich krzakach za Rodrigo. Basior wstał, ciągle był jednak obrócony tyłem do źródła dźwięku. Nagle poczuł instynktownie, że to coś czyha właśnie na niego. Ze spokojem został w tej samej pozycji, udając, że niczego nie usłyszał. W następnej chwili można było dosłyszeć cichy dźwięk odbijania się łapek od podłoża. Strażnik szybko obrócił się i złapał zębami za kark... kolfrenkę. Zwierzątko było wystraszone, najwyraźniej próbowało nastraszyć Rodrigo, jednak ten wykazał się znakomitymi umiejętnościami słuchania i refleksu. Basior postawił zwierzę na ziemi, to czmychnęło w krzaki.

niedziela, 6 grudnia 2020

Od Rodrigo - 4 trening obrony

Po ćwiczeniach koncentracji ponownie przyszła pora na coś związanego z walką. Warto potrenować samoobronę, w końcu to również jest bardzo istotny element związany ze stanowiskiem strażnika. Rodrigo powinien potrafić obronić się przed intruzami, żeby powstrzymać ich od wkroczenia na tereny watahy.

Dzisiaj znowu zaprosił do treningu Halcóna. Tym jednak razem mały smok miał atakować go przy użyciu swoich mocy. Basior i towarzysz oddalili się nieco od jaskiń, cały czas pozostając w głównym lesie. Nie chcieli zakłócać spokoju innych członków stada.

Halcón był bardzo zwinny, jego mały rozmiar dodatkowo sprawiał, że Rodrigo ledwo mógł nadążyć za jego szybkimi ruchami. Smok spowalniał ruchy przeciwnika, przez co samiec musiał cały czas pamiętać o pozycji obronnej, żeby nawet znieruchomiony mógł się jakoś chronić. Towarzysz jego siostry używał też mocy telekinezy i posyłał w stronę wilka małe przedmioty jak patyki i kamienie. Rodrigo musiał wtedy odpierać bezpośredni atak smoka i odbijać latające przeszkody.

Ten trening był męczący, ponieważ wymagał dużo ruchu. Z tym większą ochotą Rod w końcu położył się w swoim legowisku.

sobota, 5 grudnia 2020

Od Rodrigo - 3 trening obrony

Przyszedł kolejny dzień treningu. Rodrigo stwierdził, że pora skupić się na nieco innym aspekcie. W końcu skuteczna obrona wymagała dobrej koncentracji. O pomoc zwrócił się tym razem do Ice Queen, bo siostra była zajęta. Basior wiedział, że biała wadera opanowała sztukę obrony niemalże do perfekcji. W końcu tego wymagało od niej stanowisko obrończyni Alfy.

Dwa wilki spotkały się w lesie Forêt de Vie. Ice użyła kawałka materiału znalezionego na plaży do zasłonięcia oczu Rodrigo. Miała to być ochrona przed jego podglądaniem. Basior siedział spokojnie, nasłuchując każdego dźwięku. Jego zadaniem było odeprzeć atak samicy. Poprzednio, gdy trenował z Raquel, po prostu jej nie widział i nadal mógł obserwować teren. Teraz mógł polegać wyłącznie na słuchu i zapachu.

Słyszał szelest liści. Wiał wiatr, który przeszkadzał w wyczuciu zapachu Ice. Wadera nie wydawała z początku żadnego dźwięku. W końcu Rodrigo usłyszał skradanie za sobą, więc obrócił się gwałtownie w tamtą stronę. Wilczyca przemieszczała się powoli, okrążając samca, on słyszał każdy jej oddech. Mimo braku możliwości patrzenia, jego łeb ciągle podążał za jej postacią.

Rodrigo czuł, że jego umiejętności uległy poprawie. Miał bardziej wyostrzone zmysły. Problemy zaczął mieć dopiero wtedy, kiedy Ice Queen zaczęła "atakować" go szybko, bez zbędnych podchodów. Z tym sobie już nie poradził, słyszał jej głośniejsze ruchy, jednak brakowało mu czasu na odpowiednią reakcję.

Zaczęło się ściemniać, kiedy wilki zadecydowały, że pora zakończyć ćwiczenia. Rodrigo bardzo się ten trening podobał.

piątek, 4 grudnia 2020

Od Rodrigo - 2 trening obrony

- Raquel? - zwrócił się następnego wieczoru basior do siostry.


- Tak, Rod?


- Pomogłabyś mi z treningiem? - zapytał. - Trenowanie z Halcónem było fajne, ale może przyda mi się silniejszy przeciwnik.


- Jasne! Chcesz wykorzystać moją niewidzialność?


Samiec pokiwał głową.


- Tak samo pomagałam Ice przy jej treningu obrony. - uśmiechnęła się.


Kiedy zaszło słońce, Raquel wyszła z jaskini. Rodzeństwo umówiło się, że niewidzialna wadera będzie próbowała wkraść się do laboratorium i zabrać fiolkę ustawioną na środku stołu. Zadaniem Roda było obronienie go.


Basior nie widział ani nie słyszał nic oprócz ciemności i odgłosów nocy. Nie miał pojęcia, gdzie znajduje się jego siostra. Stał w wejściu do jaskini, czekając na cokolwiek. Po minucie podszedł kilka kroków do przodu, żeby spróbować wywęszyć samiczkę. Nic z tego. Wrócił do jaskini i stanął przy stole, na którym… Nie było fiolki. Nerwowo rozejrzał się i zauważył unoszące się w powietrzu szklane naczynie przy wyjściu z laboratorium. Raquel znowu stała się widzialna.


- Przegrałeś. - powiedziała z przekąsem, lekko się uśmiechając.


Rodrigo spochmurniał. Był aż taki słaby, czy jego siostrzyczka była za dobra w sztuce kradzieży? Żadna z podanych opcji mu się nie podobała.


Wilki powtórzyły to „włamanie” jeszcze kilka razy, za ostatnim Rodrigo skutecznie obronił fiolkę, po prostu blokując wejście, Raquel chciała obalić go, żeby utworzyć przejście, lecz bratu udało się ją zatrzymać.


Wreszcie przyszedł czas na zasłużony odpoczynek.

czwartek, 3 grudnia 2020

Od Rodrigo Cd. Vaayu



Rodrigo został mianowany strażnikiem terenów watahy. Tego stanowiska nikt jeszcze nie zajmował, co wydało się basiorowi dość dziwne, przecież to ważna funkcja. Wataha stawała się coraz bardziej liczna, ktoś musiał zająć się pilnowaniem terenów.

Oczywiście strażnik musiał owe tereny znać, dlatego siostra oprowadziła wcześniej Roda po bliższych terenach, jednak takie miejsca jak Forêt Ombragée czy Sommets interdits poznał jedynie z opisu. Raquel opowiedziała mu o swoich przygodach w mrocznym lesie i samiec szybko zrozumiał, że nie ma ochoty się tam zapuszczać. Jednak jego siostra nigdy nie była w tajemniczych górach na północnym-zachodzie terenów. Rodrigo postanowił, że warto będzie zbadać ten teren, w końcu tam też może spotkać intruzów, których wypadałoby przegnać z terytorium watahy.

To był mroźny dzień. W nocy padał śnieg, nie było go bardzo dużo, jednak łapy samca stąpały po cienkiej warstwie białego puchu. Z marszu szybko przeszedł w bieg dla rozgrzewki.

To, co zaskoczyło go w jego siostrze, to fakt, jak rozwinęła się fizycznie. Pamiętał ją jako drobną samiczkę, która nie potrafiła sama zapolować, jednak czas zmienił ją w dorosłą, silną waderę. Cieszył się z tego, jednak jego dusza starszego brata nakazała mu poćwiczyć nieco, żeby znowu móc być jej ochroniarzem. Taki bieg i wycieczka w góry na pewno mu pomogą.

W końcu znalazł się u stóp najbliższej góry i zaczął wspinaczkę. Zdawał sobie sprawę z tego, że wyżej będzie jeszcze zimniej i może znaleźć więcej śniegu. Cóż, musiał jakoś sprawdzić się jako strażnik.

Szedł przez jakiś czas na jednym poziomie, żeby po prostu pójść dalej w góry, nie zależało mu na znalezieniu się na najwyższych wysokościach. Po kilkunastu minutach znalazł się u stóp kolejnego wzniesienia. Przeszedł jeszcze trochę i w końcu w oddali zobaczył Lac de Cristal. Widok przesłaniała mu mgła, która zaczęła się zbierać w okolicach jeziora.

Rodrigo postanowił, że to czas wspiąć się trochę wyżej. Podejście nie było specjalnie strome, ale to wydłużało tylko czas wędrówki. Przeszedł kawałek i specjalnie wybrał bardziej stromą trasę.

W pewnym momencie poczuł zapach wilka. Obcego wilka, nie znał tego zapachu. Poznał już kilku członków watahy, w góry raczej zaglądali rzadko. To musiał być ktoś spoza stada. Basior zniżył się, żeby być mniej widocznym. Pomagała mu mgła, która w tym miejscu była gęstsza. Jednak przez to nie potrafił dostrzec drugiego wilka. Ten ktoś szedł w jego kierunku.

We mgle mignęło białe jak śnieg futro. Obcy zbliżał się niepewnie do samca. Strażnik postanowił zareagować i zaczął biec w stronę wilka.

- Kim jesteś i co tu robisz? - jego donośny głos rozległ się po górach.

Wilk nie otrzymał odpowiedzi. Uznał to za podejrzane i skoczył w kierunku intruza. Już po chwili natrafił na wilcze ciało, które obalił na ziemię. Przetoczył się wraz z tym niezidentyfikowanym towarzyszem parę metrów. Kiedy się zatrzymali, Rodrigo stał nad obcym, blokując leżącemu drogę ucieczki.

Z bliska basior wreszcie mógł zobaczyć „napastnika”. Była to wadera o szaroniebieskich oczach, które wpatrywały się w niego z lekkim strachem. Speszył się i odsunął się nieco na bok, żeby nie stać nad wilczycą. W innej sytuacji nadal blokowałby przeciwnika, jednak jego ogromny szacunek do płci przeciwnej nie pozwolił mu na to w tej sytuacji. Zarumienił się pod warstwą czarnego futra, ale przypomniał sobie, po co właściwie gonił za nieznajomą. Na jego pysku nie było widać żadnych emocji. Poważnie powtórzył pytanie, choć w głębi był trochę zmieszany.

- Kim jesteś i co tu robisz? Znajdujesz się na terenach Watahy Renaissance. - poinformował ją.

<Vaayu?>

Od Rodrigo - 1 trening obrony

Rodrigo wstał skoro świt. Chciał potrenować swoje umiejętności, w końcu przydałoby się, żeby strażnik potrafił obronić tereny. Długo myślał, w jaki sposób może poprawić tę zdolność. Chciał ćwiczyć w samotności, zawsze łatwiej mu się wtedy skupić, jednak żeby skutecznie nauczyć się obrony, potrzebował pomocy. Nie znał bardzo dobrze członków watahy, a jego siostra musiała zająć się własnymi sprawami, na szczęście pozostała jeszcze jedna opcja. Poprosił Raquel, żeby „pożyczyła” mu swojego towarzysza - małego smoka Halcóna. Malec mieszkał z nim i Raquel w jaskini, więc był już przyzwyczajony do jego obecności. Z początku smok bał się dużego basiora, ale Raquel przekonała go, że jej brat nic złego mu nie zrobi.

- Halcón! - zawołał stworzonko Rodrigo.

Smoczek dziarskim krokiem przytuptał do samca. Był w dobrym humorze.

- Chodź, idziemy… - tu Rod się zaciął.

Gdzie mogli pójść? Przypomniał sobie, że Raquel wspominała mu o spokojnej polanie, na której sama zaczynała trenować. Udał się więc z towarzyszem siostry na Clairière Verte. Tam poprosił istotkę, żeby atakowała go na razie bez użycia magicznych mocy.

Rodrigo myślał, że odpieranie ataku tak małego smoka przyjdzie mu łatwiej. Halcón był mimo wszystko silny i niezwykle szybki. Zaskakiwał Roda z różnych stron, kilka razy basior „przegrał” walkę, czyli dał się obalić, mały smok oczywiście nie wyrządzał mu krzywdy.

Po dwóch godzinach treningu Rodrigo odpierał już wszystkie ataki. Zarówno on jak i Halcón byli zmęczeni ćwiczeniami i w końcu udali się do wodopoju. Tak skończył się pierwszy trening obrony Rodrigo.




środa, 2 grudnia 2020

Od Rodrigo do Ice Queen

Ból. Cierpienie. Choroba. Śmierć. Samotność.

Od dłuższego czasu tylko takie słowa pojawiały się w głowie czarnego basiora. Utracił wszystko, co kochał: rodzinę, miłość… Brnął przed siebie w tej bańce rozpaczy, która zdawało się, że wyzbyła go z emocji.

Tak wyglądało jego życie, aż pewnego wieczoru trafił na swoją młodszą siostrę. Długo rozmawiali, tłumacząc sobie, co działo się w ich życiu przez ostatnie lata. Rodrigo odzyskał rodzinę.

Rankiem obudził się w większej części jaskini Raquel. Siostra nazywała to pomieszczenie „laboratorium”, zajmowała się alchemią, więc zrozumiałe było, że potrzebowała miejsca do pracy. Na dworze kropiło, Rod słyszał krople deszczu obijające się o skały tworzące wejście do jaskini. Zauważył, że przy stole z fiokami stała Raquel, mieszając w nich jakieś mikstury.

- O, już wstałeś. - zauważyła.

Rodrigo przeciągnął się i usiadł.

- Tak. Dzień dobry - uśmiechnął się.

Samica odwzajemniła uśmiech.

- Wiesz… Tak sobie myślę. Nie muszę nigdzie wyruszać, bo po co. Chciałbym zostać w tej watasze. - oznajmił z poważną miną.

Raquel przestała mieszać eliksir. Przez moment kompletnie się nie ruszała, wreszcie spojrzała w stronę brata.

- Naprawdę…? Tak bardzo się cieszę! - wyraziła swój entuzjazm.

- Skoro jest już rano, może zaprowadzisz mnie do Alf? Oficjalnie się przywitam z resztą i może przydzielą mi jakieś zadanie…

- Mamy jedną Alfę. - poprawiła go Raquel.

- Waderę? To coś nowego… Czyli wataha była założona niedawno? - zrozumiał.

- Można powiedzieć. W tej watasze Renesmee jest pierwszym „władczym” pokoleniem, więc tak. - pokiwała głową ciemnoszara wilczyca.

Rodrigo kiwnął ze zrozumieniem. Rodzeństwo wyszło z jaskini. Przez deszcz przyspieszyli do truchtu i ruszyli na południowy-zachód. Kilka minut później Rodrigo znalazł się na polanie między niewielkim wodospadem a dużą kamienną konstrukcją.

- Imponująca budowla. - powiedział z kamienną twarzą.

- To jaskinia Alfy. Pójdę pierwsza i cię zapowiem.

Raquel stanęła przed wejściem, chwilę odczekała i weszła do środka. Siostra znikła Rodowi z oczu. Został sam na polanie. Rozejrzał się. Deszcz i chmury sprawiły, że było dość szaro, jednak basior pomyślał, że przy lepszej pogodzie musi być tam pięknie. Zastanawiał się, jak duże są tereny watahy.

Nagle zauważył zbliżającą się białą samiczkę. Miała czarne znamiona na końcu pyska i ogona. Była silnie zbudowana i miała pewny krok. W końcu wadera zauważyła Rodrigo, który siedział sam przed jaskinią Alf. Kiwnął głową jako powitanie. Normalny wilk pewnie posłałby uśmiech, ale nie było to w stylu Rodrigo.

Reakcja wadery była dziwna. Zaczęła biec w jego stronę z gniewem wymalowanym na pysku. Po chwili wokół Roda pojawiło się pięć lodowych szpiców skierowanych w jego stronę, uniemożliwiałoby to jego ucieczkę gdziekolwiek, a przynajmniej na pewno by ją spowolniło.

- Kim jesteś i co tu robisz? - wyrzuciła biała wadera, kiedy znalazła się przed nim.

- Rodrigo, kandydat na nowego członka watahy, brat Raquel, która jest jedną z was. - basior zmarszczył czoło i wyrecytował odpowiedź z pokerową miną.

<Ice?>

Strażnik ~ Rodrigo

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

OGÓLNE INFORMACJE 

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

IMIĘ: Rodrigo

PRZEZWISKO: Zdarza się, że wołają go Rod.

WIEK: 9 lat

DATA URODZIN: 30 stycznia

PŁEĆ: Basior

STANOWISKO: Strażnik

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

WYGLĄD ZEWNĘTRZNY 

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

AUTOR: Naviira na deviantart.com

APARYCJA: Rod jest wysokim, dobrze zbudowanym samcem. Pokrywa go grube, czarne futro, jednak od dolnej części pyska do brzucha można dostrzec szary pas. Podobne szare znaczenie posiada koniec jego ogona jak i uszy. Tak jak siostra ma heterochromię: jego prawe oko jest błękitne, a lewe złote. Wzdłuż grzbietu od czubka głowy do początku ogona ciągnie się cienka, ciemnoszara linia. Basiora częściej można ujrzeć z poważnym wyrazem pyska.

ZNAKI SZCZEGÓLNE: Na lewym uchu posiada swego rodzaju znamię. Są to trzy szare kreski. Wiele wilków myśli, że to tatuaż, lecz Rodrigo się z tym urodził.

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

CHARAKTERYSTYKA 

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

OSOBOWOŚĆ: Rodrigo jest wilkiem o nieco skomplikowanym charakterze. Jest realistą, który twardo stąpa po ziemi. Jest chłodny i surowy, z początku nieufny. Zdanie o innych wyrabia sobie sam i nie przejmuje się oceną reszty. Woli pracować w samotności, kiedy nic go nie rozprasza. Cechuje go niezwykła odwaga i wierność. Dla bliższych osób staje się swoją ”łagodniejszą” wersją, z ponurego żołnierza zmienia się w kochającego opiekuna. Jest bardzo troskliwy i martwi się o innych. Co zaskakujące, jest też wrażliwy, lecz zwyczajnie tego nie okazuje - szczery uśmiech na jego lodowatej twarzy to wyraz sympatii, nie pokazał się jeszcze nikomu w większej euforii (nie licząc rodziny, która widziała go nawet we łzach). Potrafi być romantyczny, jednakże na swój sposób. Z pewnością w jego łapach będzie się bezpiecznym.

RODZINA: Ojciec Hugo i matka Ivette zaginęli, brat z miotu Ricardo zginął, pozostała mu jedynie młodsza o rok siostra Raquel

HISTORIA: Rodrigo urodził się w miocie z bratem Ricardo w ostatni dzień stycznia. Jego rodzina była specyficzna, matka i ojciec nie chcieli należeć do żadnej watahy. Razem z rodzicami i bratem żył więc w osamotnieniu na terenach znajdujących się daleko na południu. Swoje dzieciństwo spędził na zabawach z bratem. Ich ojciec był milczącą postacią: zawsze surowy wygląd pyska sprawiał, że szczeniaki nie próbowały nawet zachęcać go do wspólnych zajęć. O ironio, sam Rodrigo stał się w końcu taki, jak jego ojciec. Któregoś ranka obudził się tylko obok brata i matki, która uspokajała go, że nic złego się nie stało. Ojciec zniknął. Niedługo po tym wydarzeniu, kiedy Rod miał już pierwsze urodziny za sobą, na świat przyszedł drugi miot szczeniąt. Niestety z trójki maluchów tylko jeden był żywy. Była to suczka, którą matka nazwała Raquel. Od jej narodzin matka również zaczęła znikać, jednakże zawsze wracała. Bracia strzegli młodszej siostry jak oka w głowie, to oni ją wychowywali. Pomogli odkryć jej żywioły, lecz sami pozostawali wilkami niemagicznymi. Kiedy Rodrigo miał dwa i pół roku, wśród rodzeństwa zagościł niepokój. Matka nie wracała do nich od miesiąca, był to już zbyt długi czas jej nieobecności. Ricardo i Rodrigo długo sprzeczali się, co powinni zrobić. Rodrigo chciał wyruszyć na poszukiwania sam, żeby nie narażać życia młodszej siostry. W końcu to jego pomysł wygrał. Opuścił tereny, na których spędził całe swoje dotychczasowe życie i wyruszył w swoją najdłuższą podróż na północ.

***

W wieku trzech i pół roku znalazł się w watasze, gdzie poznał swoją partnerkę Anę. Przez nią postanowił zostać i nie wracać do rodzeństwa. Nie mógł wyobrażać sobie szczęśliwszego życia. Miał nawet doczekać się z Aną szczeniaków, na nieszczęście zmarła przez chorobę w trakcie ciąży. Zrozpaczony pięcioletni basior opuścił watahę, zrozumiał, że nie chce żyć tam bez ukochanej. Wyruszył na południe, żeby znaleźć Raquel i Ricardo. Był jednak w takiej depresji, że podróż zajmowała mu cztery razy więcej czasu, niż powinna. Rok szedł przed siebie bez nadziei na cokolwiek, aż któregoś dnia natrafił na parę oczu o kolorze identycznym, jak jego własne, które należały do jego młodszej siostry.

PARTNER: Miał partnerkę Anę, która zmarła przez groźną chorobę. Obecnie brak

POTOMSTWO: brak

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

MAGIA

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

ŻYWIOŁ: Rodrigo mimo swojego wieku nie odkrył w sobie jeszcze żadnych magicznych mocy. Możliwe, że w ogóle ich nie posiada.

MOCE: brak

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

STATUS I STAN

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━


UMIEJĘTNOŚCI:
Inteligencja: 20
Siła: 30
Szybkość: 30
Obrona: 60
Moce: 0
Razem: 140


DOŚWIADCZENIE: 60 pkt

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

INNE

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

CIEKAWOSTKI: 
 (autor akreon na deviantart.com)


WŁAŚCICIEL: howrse NAYTIRI, mail halconolobo@gmail.com