Od dłuższego czasu tylko takie słowa pojawiały się w głowie czarnego basiora. Utracił wszystko, co kochał: rodzinę, miłość… Brnął przed siebie w tej bańce rozpaczy, która zdawało się, że wyzbyła go z emocji.
Tak wyglądało jego życie, aż pewnego wieczoru trafił na swoją młodszą siostrę. Długo rozmawiali, tłumacząc sobie, co działo się w ich życiu przez ostatnie lata. Rodrigo odzyskał rodzinę.
Rankiem obudził się w większej części jaskini Raquel. Siostra nazywała to pomieszczenie „laboratorium”, zajmowała się alchemią, więc zrozumiałe było, że potrzebowała miejsca do pracy. Na dworze kropiło, Rod słyszał krople deszczu obijające się o skały tworzące wejście do jaskini. Zauważył, że przy stole z fiokami stała Raquel, mieszając w nich jakieś mikstury.
- O, już wstałeś. - zauważyła.
Rodrigo przeciągnął się i usiadł.
- Tak. Dzień dobry - uśmiechnął się.
Samica odwzajemniła uśmiech.
- Wiesz… Tak sobie myślę. Nie muszę nigdzie wyruszać, bo po co. Chciałbym zostać w tej watasze. - oznajmił z poważną miną.
Raquel przestała mieszać eliksir. Przez moment kompletnie się nie ruszała, wreszcie spojrzała w stronę brata.
- Naprawdę…? Tak bardzo się cieszę! - wyraziła swój entuzjazm.
- Skoro jest już rano, może zaprowadzisz mnie do Alf? Oficjalnie się przywitam z resztą i może przydzielą mi jakieś zadanie…
- Mamy jedną Alfę. - poprawiła go Raquel.
- Waderę? To coś nowego… Czyli wataha była założona niedawno? - zrozumiał.
- Można powiedzieć. W tej watasze Renesmee jest pierwszym „władczym” pokoleniem, więc tak. - pokiwała głową ciemnoszara wilczyca.
Rodrigo kiwnął ze zrozumieniem. Rodzeństwo wyszło z jaskini. Przez deszcz przyspieszyli do truchtu i ruszyli na południowy-zachód. Kilka minut później Rodrigo znalazł się na polanie między niewielkim wodospadem a dużą kamienną konstrukcją.
- Imponująca budowla. - powiedział z kamienną twarzą.
- To jaskinia Alfy. Pójdę pierwsza i cię zapowiem.
Raquel stanęła przed wejściem, chwilę odczekała i weszła do środka. Siostra znikła Rodowi z oczu. Został sam na polanie. Rozejrzał się. Deszcz i chmury sprawiły, że było dość szaro, jednak basior pomyślał, że przy lepszej pogodzie musi być tam pięknie. Zastanawiał się, jak duże są tereny watahy.
Nagle zauważył zbliżającą się białą samiczkę. Miała czarne znamiona na końcu pyska i ogona. Była silnie zbudowana i miała pewny krok. W końcu wadera zauważyła Rodrigo, który siedział sam przed jaskinią Alf. Kiwnął głową jako powitanie. Normalny wilk pewnie posłałby uśmiech, ale nie było to w stylu Rodrigo.
Reakcja wadery była dziwna. Zaczęła biec w jego stronę z gniewem wymalowanym na pysku. Po chwili wokół Roda pojawiło się pięć lodowych szpiców skierowanych w jego stronę, uniemożliwiałoby to jego ucieczkę gdziekolwiek, a przynajmniej na pewno by ją spowolniło.
- Kim jesteś i co tu robisz? - wyrzuciła biała wadera, kiedy znalazła się przed nim.
- Rodrigo, kandydat na nowego członka watahy, brat Raquel, która jest jedną z was. - basior zmarszczył czoło i wyrecytował odpowiedź z pokerową miną.
<Ice?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz