*przed odejściem Renimera*
Tarou westchnął ciężko.
- Posłuchaj, to naprawdę nie jest dobry pomysł byś się teraz ruszał. - odparł. Widząc jednak jak bardzo uparty jest przybysz pokręcił zrezygnowany głową.
- Proszę połóż się. - poprosił skrzydlaty.
- Nie trzeba, muszę iść dalej. - nieznajomi ciągle uparcie trzymał swego.
- Dokąd? - spytał Renimer. Jednak nieznajomy milczał. Medycy spojrzeli po sobie.
- Czuje, że będzie z nim ciężko. - zauważył Tarou.
- Masz rację, ale przecież nie damy mu po prostu odejść. On ledwo chodzi.
- Wiem... - odparł Tarou. Zbliżył się o krok do nieznajomego. - Przepraszam.... Mogę poznać chociaż twoje imię?
- Kuroi Hone. - odparł tamten z wyczuwalną obojętnością. Tarou zerknął na Renimera.
- Przynajmniej tyle wiemy. - odparł. Tarou spojrzał na czarnego basiora.
- Jesteś bardzo ranny, proszę połóż się i daj raną się zagoić. - poprosił medyk. Czarny samiec spojrzał na niego i mruknął.
- Nie potrzebuje odpoczynku. Muszę iść dalej.
- Czy do ciebie nie dociera, że jesteś ranny? Możesz się wykrwawić na śmierć, jeśli rany się nie zagoją.
- To nic. - odparł. Medycy spojrzeli po sobie.
- To będzie trudniejsze niż myślałem. - zaczął Renimer. Tarou westchnął zrezygnowany.
- Coś czuję, że spędzimy z nim całą noc. - odparł Tarou.
- Pójdę zgłosić Renesmee, że mamy nowego. - powiedział Renimer. Już po chwili medyk zniknął, a Tao został sam.
- Mogę zerknąć jeszcze raz na twoje rany? - spytał niepewnie.
- Jeśli musisz. - odparł samiec. Tarou podszedł niepewnie do basiora.
- Możesz się położyć? Znacznie lepiej będzie się im przyjrzeć jeśli będziesz leżał. - zaczął medyk.
Kuroi?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 229
Ilość zdobytych PD: 114
Brak komentarzy
Prześlij komentarz