Płatny morderca dosyć spokojnym wzrokiem, jednak nadal nie pokazującym emocji, spoglądał na waderę. Musiał przyznać, że to co zrobiła z roślinką zaciekawiło Hone. Rzadko spotykał wilki z żywiołem życia, gdy żył w watasze Żywych Kości jedynym wilkiem, którego znał i miał ten żywioł była Ai Hua. Jego była partnerka... później jako samotnik nie spotkał nikogo z tym żywiołem.
-Rozumiem...- Odparł.- Masz może jakiś pomysł gdzie się udali?
Wadera zatrzymała się, jednak już chwilę potem pokręciła przecząco głową. 'Eh... będzie trzeba strzelać, co?'- zapytał sam siebie w myślach.
-Może pójdziemy najpierw tędy?- Zapytała wadera wskazując jedną z ścieżek.- Wyczułam tam jakąś energię życiową jednak nie jestem pewna czy to oni...
Kuroi jedynie kiwnął głową i poszedł w stronę wskazanego przez waderę korytarzu, ta poszła tuż za nim. Gdy tylko weszli do niego zobaczyli jak długi jest, jednak po mimo tego weszli tam, ponieważ najprawdopodobniej są tam ich towarzysze.
Szli w ciszy, żądne z nich nic nie mówiło.
-Mogę zadać ci pytanie?- Zapytał oschle wilk po jakimś czasie drogi przerywając cisze.
-Tak...- Odparła po chwili ciszy.
-Dlaczego zareagowałaś tak, a nie inaczej? Wilk, który nic nie wie nie zachowałby się jak ty, uwierz już musiałem kilku takich zabić.
-Wiesz w jakiej sytuacji się znajdujemy... gdybym zaczęła panikować...
-Może zmienię pytanie.- Przerwał jej basior.- Jak dowiedziałaś się o moim pochodzeniu? Nie, może powinienem zapytać jak dowiedziałaś się o mojej rodzinnej watasze?- Zapytał.- Wiesz... Wataha Żywych Kości jest trzymana jak najbardziej w tajemnicy. Póki co każdy kto się o niej dowiedział widząc ją, widząc jej członków, przychodząc na jej tereny, zginął w przeciągu kilku godzin...- Dopowiedział cały czas oglądając alchemiczkę.
Wadera niczego nie odpowiedziała, w oczach czarnego basiora wyglądała na przerażoną. Gdyby były to inne czasy prawdopodobnie uśmiechnął by się i roześmiał... jednak tak było kiedyś, robił tak jedynie gdy miał niecałe dwa lata. Natomiast teraz... każdego kto dowiedział się o jego pochodzeniu, rodzinnej watasze... traktuje jak potencjalną ofiarę. 'Co jeżeli cała wataha o tym wie?'- zapytał sam siebie w myślach, to byłby dla niego problem. Nie zabije przecież wszystkich.
-Czyżby znów sprawka Dzikich Kości...?- Zapytał sam siebie z rezygnacją w głosie Kuroi, zaraz po tych słowach mocno zacisnął zęby, aż tak mocno, że zaraz krew mogłaby skapywać z pyska basiora.
Raquel? :3
Brak komentarzy
Prześlij komentarz