Ciemnoszara samica przeklęła w myślach. Przed nią i basiorem stał mroczny byk. Wcześniej nigdy się z takim nie spotkała, wiedziała jednak, że nie są przyjaźnie nastawione do wilków, podobno są nawet mięsożerne.
Kątem oka spojrzała na stojącego obok Hone. Samiec wydawał się tak zdezorientowany jak ona. Była zła na własny los, że z magicznych zdolności nie miała żadnej, która byłaby przydatna w walce. Na szczęście miała wysoki poziom umiejętności, co trochę poprawiało sytuację. Przez głowę Raquel przeszło nawet pytanie, czy jest silniejsza od czarnego wilka obok niej.
Byk prychnął i potrząsnął łbem. Wbił racicę w ziemię, wzbijając przy tym w powietrze kurz. Raquel nie przychodziło do głowy żadne sensowne rozwiązanie oprócz jednego, a musiała działać szybko.
- W nogi! - krzyknęła w miarę cicho, żeby nie przywołać innych stworzeń, po czym pobiegła w kierunku przeciwnym do tego, w którym jeszcze przed chwilą była zwrócona.
Kuroi nie protestował i szybko zareagował. Rzucił się biegiem za Raquel, pozostając nieco za nią.
„A więc jednak jestem szybsza…” - pomyślała.
Obróciła się przez ramię. Byk niestety udał się za nimi. Był niesamowicie szybki i z łatwością skracał dystans między nim a uciekającymi wilkami. Wadera zwolniła, przez co Kuroi ją przegonił.
- Co robisz? - wycisnął przez zęby.
Samica nie odpowiedziała i czekała na byka. Kiedy tylko się zbliżył, błyskawicznie odskoczyła w bok. Zdezorientowane zwierzę zatrzymało się, nie wiedząc, czy biec za samcem, który również przystanął, czy atakować Raquel. Wilczyca skorzystała z okazji i rzuciła się na grzbiet napastnika. Silny byk tarmosił się, przez co miała problemy z utrzymaniem. Pomogła sobie, wbijając w skórę istoty pazury. To działanie poskutkowało rykiem byka.
- Raquel, uważaj! - Kuroi wskazał łapą na coś, co znajdowało się za nią.
Gdy wadera obróciła łeb, spostrzegła kolejnego byka, który w dobrym nastroju na pewno nie był.
- Cholera… - rzuciła Raquel.
Mogła wybrać mniej drastyczne metody. Zamierzała zabić stworzenie, ale teraz musiała bronić się przed kolejnym. Kuroi zaczął biec w jej stronę i rzucił się na drugiego byka. W tym czasie samica została zrzucona z grzbietu pierwszego, lądując twardo na ziemi. Atakujący stanął nad nią i stanął na tylnych nogach, jak gdyby zaraz miał zgnieść wilczycę przednimi. W tym jednak momencie byk zastygnął w miejscu w nienaturalnej pozycji. Hone pokonał jednego intruza i rzucił się z pomocą Raquel. Bez problemu powalił na ziemię istotę, która poruszała się teraz w tak wolnym tempie, że jej ruch trudno było w ogóle dostrzec.
Raquel bolała łapa od nagłego zderzenia z ziemią. Ciężko oddychała i wciąż leżała. Samiec stanął przy niej.
- Wszystko okej? - zapytał, choć chyba znał odpowiedź.
- Halcón… On tu jest… - wyszeptała Raquel.
Dobrze wiedziała, że jedną z mocy jej towarzysza jest spowalnianie ruchu innych na kilka sekund.
<Kuroi?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz