Kuroi spojrzał kontem oka na alchemiczkę.
-Chyba nie mamy innego wyboru.- Odparł.
-Więc chodźmy.- Odparła niepewnie Raquel.
-Miejmy nadzieję, że to nic groźnego i zwieje jak tylko się tam znajdziemy.- Powiedział Kuroi i zaczął iść w stronę końca korytarza.
Alchemiczka szybko znalazła się kilka kroków za nim. Powinni się pośpieszyć, ponieważ Halcón i Gutou w każdej chwili mogą zniknąć z pomieszczenia. 'Ale jednak po co cały czas mieliby nam uciekać? Raczej nie uciekają, a chcą pokazać nam drogę do wyjścia'- pomyślał Kuroi.
Gdy stawiali kroki na kamiennej podłodze, która od czasu do czasu była stworzona z kryształów. Jedynym co nie pokazywało, że jest tu całkowicie cicho były dźwięki ich kroków. Już byli blisko wyjścia z korytarza, jednak Kuroi zmarszczył brwi. 'Kuroi! Nie wchodźcie tam. Tam jest niebezpiecznie. Z moim nowym przyjacielem znajdujemy się w powietrzu nad dosyć dużym spadem, a w jego środku jest dużo dziwnych stworzeń. Od czasu do czasu skaczą bardzo wysoko. Skaczą aż do wąskiej ścieżki dzięki, której można iść dalej'- powiedział głos w głowie czarnego wilka.
-Powiedział, że mamy nie wchodzić.- Oznajmił płatny morderca zatrzymując się tuż przed wyjściem z korytarza.
-Dlaczego? Skąd wiesz?
-Gutou mi powiedział, jest tam siedlisko jakiś niebezpiecznych stworzeń i duży spad. Choć to drugie nie jest aż takie niebezpieczne jak pierwsze. Te stworzenia skaczą aż do wąskiej ścieżki, którą moglibyśmy przejść.- Odparł lekko nieobecnie.
-Możesz kontaktować się z swoim towarzyszem telepatycznie?
-Tak, choć nadal próbuję go nauczyć mowy wilków.- Raquel na słowa basiora kiwnęła głową.
'Kuroi, powiadomię cię gdy tylko się z nimi rozprawię.'- powiedział ponownie Gutou. Kuroi jedynie kiwnął głową. Odwrócił się w stronę Raquel, ale w tym momencie niespodziewanie pojawiło się dziwaczne stworzenia, które leciało w stronę wadery. Miało otwartą paszczę, a w niej dziesiątki kłów, który były naszykowane na to by zaatakować alchemiczkę.
Raquel? :3
Brak komentarzy
Prześlij komentarz