Znajdowali się już przy granicy z mroczną doliną. Basior o czarnym futrze nagle zatrzymał się i przed moment nawet nie drgnął.
- Coś wyczułeś? - zapytała zaniepokojona Raquel.
- W okolicy może się znajdować duży smok. - powiedział.
Wadera zmrużyła oczy. Skupiła się i sięgnęła mocą w głąb doliny. Wyczuła żywe stworzenie, było ono natomiast ogromnych rozmiarów.
- Masz rację. Niecałe sto metrów na północ. Skąd wiedziałeś? - pytanie było zadane chłodniejszym tonem przez fakt, że Raquel nie miała się już z czego cieszyć.
Basior spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem, po czym odrzekł:
- Mam swoje sposoby.
Obrócił się i zaczął iść przed siebie. Oniemiała Raq podbiegła do niego dopiero po kilku sekundach.
- Erm... Masz jakiś plan? Znalazłam dwa małe punkty, tylko w linii prostej oddziela nas od nich ta bestia. - poinformowała samca przyciszonym tonem.
- Czy mam plan? - samiec zawiesił się. - Chyba nie zabijemy smoka...
- No raczej. - odpowiedziała Raquel.
"Choć miałabym zapas składników na rok..." - pomyślała.
- Trzeba go ominąć. - powiedział Kuroi.
Wilczyca na moment zamyśliła się. Przeszła jej przez głowę pewna myśl.
- Kuroi, jaką mamy porę dnia? - zapytała.
- Wydaje mi się, że popołudnie, chociaż w tym lesie jest strasznie ciemno, więc trudno stwierdzić. Co to ma do rzeczy?
- Cóż... Myślisz, że moglibyśmy zaczekać do zachodu słońca? O tej porze roku dzień jest krótki, a noc może się nam przydać...
- W jaki sposób? - zapytał.
- Okej, jesteśmy w takiej sytuacji, kiedy nie powinnam skrywać swoich talentów. W nocy mogę zmienić się w niewidzialną, dzięki tej mocy udało mi się tutaj ostatnio przeżyć. Mogłabym bez problemu przemknąć obok każdej istoty, jeśli będę się zachowywać dostatecznie cicho. Poszłabym sama i...
- Jak to sama? - oburzył się nagle Kuroi.
Raquel spojrzała na niego nierozumiejącym wzrokiem.
- O co chodzi, Hone? Dlaczego tak się uparłeś, żeby mi pomóc?
Kuroi milczał.
- No właśnie... Idę po mojego towarzysza sama i niewidzialna. Podobno nie masz mocy, która by ci pomogła, więc tylko utrudniłbyś sprawę. - w jej głosie było już słychać zirytowanie.
Obróciła się, jednak nagłe słowa samca sprawiły, że ponownie skierowała łeb w jego stronę.
- Raquel, zaczekaj... - powiedział z nutą rezygnacji.
- Tak?
<Kuroi? ^^>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz