Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

wtorek, 8 grudnia 2020

Od Samyi Cd. Ice Queen

Długoucha wilczyca spojrzała na pokryte lodem zwierzę. Był to młody okaz leśnego byka.
- Ice, jesteś wielka. - Przyznała z uśmiechem Sam, zachwycona zdobyczą, jaką przyniosła jej biała wadera.
Kremowa samica spojrzała na rozpalone niedawno ognisko. Na szczęście wszystko potrzebne zioła udało się znaleźć u Baia. Cóż, właściwie nie wszystkie, bo jedno z nich biały wilk zdążył już przekazać Tarou. Znalezienie skrzydlatego samca nie było jednak zbyt trudne i wilk nie miał problemu z odstąpieniem Samyi odrobiny potrzebnych jej ziół. Wszystko było więc już przygotowane. Kremowa wilczyca wrzuciła do ogniska mieszankę ziół. Płomienie zatańczyły, wypuszczając w niebo chmurę zielonego dymu. Pierwszy punkt z listy można więc było spokojnie odhaczyć. Następnym krokiem było dodanie do ognia trochę krwi.
- Mogłabyś go już rozmrozić? - Zwróciła się do Ice Queen kremowa wilczyca.
- Już się robi. - Odparła z uśmiechem biała wadera.
Niedługo po zastosowaniu przez samicę swoich mocy, młody leśny byk był już rozmrożony. Sam chwyciła zwierzę za kark i wbiła w nie kły. Czerwona ciecz zaczęła wypływać z powstałych w ten sposób ran. Krew była zimna. Było to dla kremowej wilczycy dosyć dziwne uczucie, ale skoro zwierzę znajdowało się w lodzie, to raczej nie można było tego uznać za nic nadzwyczajnego. Widząc, jak długoucha wadera szamota się, próbując zabrać byka nieco bliżej ogniska. Widząc to Ice postanowiła również chwycić zwierza i pomóc mniejszej koleżance. Samice przytrzymały zwierzę tak, aby krew z rany spłynęła prosto do ognia.
- Okej. Dziękuję. - Powiedziała Samya, gdy wadery odłożyły martwe zwierzę obok.
Aby doprowadzić rytuał do końca, pozostało już niewiele. Zaledwie jeden składnik i formułka dzieliły wilczyce od przywołania ducha. Kremowa wadera z cichym westchnieniem spojrzała na swój ogon. Wiedziała jednak, że nie ma sensu tego przeciągać. Samica z lekkim trudem sięgnęła do końcówki swojego ogona i wyrwała z niego trochę sierści.
- Ał. - Jęknęła, trzymając w zębach swoje futro.
Ice przyglądała się jej bez słowa i z lekkim zaciekawieniem w oczach. Odprawianie rytuału mającego na celu przywołanie ducha nie było raczej codziennym widokiem. Nawet dla Samyi było to swego rodzaju oderwanie od codzienności. Zwykle bowiem to ona stałą z boku, tak jak teraz Queen i pomagała swojej babce. Kremowa wilczyca stanęła przy ogniu i wyszeptała formułę:
- Mors meam. Captivum duos mundos. Audi vocem meam. Ecce venit ad lucem ac vocatio mea.
Wilczyca upuściła swoją sierść, która powoli spadała w ogień. Gdy tylko płomień dosięgnął sierści, rozbłysł jasno, oślepiając na chwilę obie wadery, po czym zmienił kolor na błękitny. Długoucha uniosła wzrok ku niebu. Poszarzałe chmury już od jakiegoś czasu snuły się po niebie. Sam miała jedynie nadzieje, że nie rozpada się, nim duch zdąży się pojawić.
- Co teraz? - Zapytała biała wilczyca.
- Musimy czekać. - Odparła patrząc z nieco nietęgą miną na swoją towarzyszkę Samya.
- Czy to problem? Nie wyglądasz na zbyt pewną.
- To nic. Po prostu trochę martwi mnie pogoda. - Kremowa wilczyca zmusiła się do lekkiego uśmiechu.
Ice odwzajemniła ten uśmiech. Wilczyce usiadły przy błękitnym ogniu. Na szczęście dalej wytwarzał on ciepło, przy którym wilczyce mogły się ogrzać. Oczekiwanie nie trwało bardzo długo. W tym jednak czasie wadery mogły jednak spożytkować upolowanego wcześniej przez Ice Queen leśnego byka. Sam nie ukrywała bowiem, że nie jedła jeszcze nic od rana i głód powoli zaczął dawać się jej we znaki. Wilcza postać pojawiła się w pobliżu po jakiejś godzinie oczekiwania. Sam wstała powoli, miała przy tym okazję na lepsze przyjrzenie się wilkowi. Był to basior. Wysoki, a przy tym strasznie wychudzony. Jego obojętny wyraz pyska i puste spojrzenie nie mówiły absolutnie nic. Kremowa wilczyca cofnęła uszy, nie miała wątpliwości, że przyczyną zgonu wilka było wygłodzenie. Wiedziała jednak, że musiało stać się coś jeszcze, coś, co spowodowało, że dusza tego wilka nie mogła spocząć w spokoju.
- Jak ci na imię? - Zapytała Sam, a duch zwrócił ku niej pysk.
- Zapomniałem swego imienia lata temu. - Odparł beznamiętnie.
Długoucha wadera spojrzała na swoją przyjaciółkę i ich spojrzenia się spotkały. Nie było wątpliwości, że może to nie być do końca prosta sprawa.
- Dlaczego tu jesteś? - Kontynuowała Samya.
- Złożyłem obietnicę, której nie byłem w stanie dotrzymać. - Wzrok ducha powędrował w stronę ośnieżonych szczytów. - Wśród tych białych wzniesień znajduje się grób. Wewnątrz jaskini pokrytej lodem. Otoczony błękitnymi kwiatami. Moją ostatnią obietnicą było złożenie szafirowego naszyjnika na tym grobie. Nie udało mi się jednak tego dokonać. Moje ciało zostało rozszarpane przez koty, a naszyjnik zaginął gdzieś na szlaku. - Wilk spojrzał na swoje łapy. - Wiem, gdzie znajduje się grób. Nie wiem jednak, co stało się z naszyjnikiem. Brak mi też śmiertelnego ciała, które pozwoliłoby mi dokończyć swoje zadanie.
W oczach Sam wilcza dusza wyglądała na naprawdę przygnębioną. Bogowie jedynie wiedzieli, jak długo trwa jego wędrówka pomiędzy światami. Kremowa wadera nie była jednak do końca pewna, czy jest w stanie pomóc duchowi. Wybieranie się w zamieszkałe przez górskie koty góry nie należało do bezpiecznych, zwłasza gdy pogoda z każdym dniem stawała się coraz gorsza. Samya spojrzała na białą wilczycę z nadzieją, że ta podpowie jej jaką decyzję powinna podjąć. Rozum z całych sił protestował przeciw tej eskapadzie. Serce jednak krzyczało, by nie pozostawiać potrzebującego samemu sobie.
- Ice? - Zapytała niepewnie kremowa samica.





Ice Queen?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz