Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

wtorek, 8 grudnia 2020

Od Kzen'a do Vaayu

Kzen biegł z lisurką w pysku, nie patrząc na drogę. Była noc. Trudno mu się biegło. W końcu dotarł do lasu watahy. Śnieg lekko rozświetlał drogę, ale na pewno nie miał tak mocnego światła jak latarnia i oczy basiora. Nawet to mu nie pomogło. Wpadł na jakiegoś wilka. Nawet nie widział na kogo, ale był on biały. Samiec nie zamierzał się zatrzymywać. Straciłby rytm biegu.- Czekaj! - wydyszał potrącony wilk. Kzen chcąc, nie chcąc zatrzymał się. Z zarośli wybiegła biała wadera. Alchemik z łatwością rozpoznał w niej Vaayu. Wyglądała na smutną. Samiec upuścił lisurkę i postawił latarnię na ściółce. Z niezadowoleniem wyszeptał:
- Czego? Przerwałaś mi! Źle się to skończy
- Co ty tu robisz - spytała pomimo "groźby"
- Chyba co TY tu robisz? - zwłaszcza nacisnął na "ty"
- Nie jestem śpiąca. Podziwiam księżyc. A teraz: co ty tu robisz?
- No jak to co? Poluję
- W środku nocy?
- Lepiej działam po zmroku
- Te oczy świecą tylko w nocy? - dopytywała dalej
- No... tak... - wilk nie chciał już dalej z nią rozmawiać, więc chwycił rzeczy należące do niego i ruszył dalej. Wilczyca jednak ciągnęła dalej:
- Mogę pójść z tobą?
- Ze mną? - wyjąkał
- Tak, z tobą.
- Oczywiście, że nie. Sama tu przyszłaś, to rusz tyłek i idź sama.
- Czy mi się wydaje, że jesteś jakiś... poruszony lub zdenerwowany?
- Tak. Bardzo dobrze ci się wydaje. A teraz zostaw mnie w spokoju, bo zamierzam bezpiecznie pójść spać! - nie słuchał już dalszych słów Vee. Miał jej na tę noc serdecznie dosyć. Nie obchodziło go, że się bała iść w nocy. Może się nie bała? Nie wiedział tego. Dotarł do jego miejsca snu (dokładnie Clairière Verte) i położył się. Oczywiście nie zapomniał o kolacji upolowanej dla samego siebie. Nawet mu smakowała. Szybko zasnął, pomimo świstu wiatru. Dobrze, że uciekł przed nim, ale i tak ten mierzwił mu dość mocno futro. Już ranek. Śpiew ptaków niósł się daleko. Kzen przeciągnął się i zobaczył postać wychodzącą na Clairière Verte. Na jego nieszczęście była to Vaayu...


Vee??

Brak komentarzy

Prześlij komentarz