- Kim jesteś i co tu robisz? - spytał donośnie nieznajomy.
Vee nie do końca wiedziała co zrobić. Wiedziała, że jest intruzem na terenie jakiejś watahy, ale nie miała pojęcia jak się zachować, aby uniknąć ataku. Wadera zastanawiała się nad odpowiedzią zdecydowanie zbyt długo, bo obcy wilk skoczył w jej kierunku. Bez problemu powalił Vaayu na ziemię i przetoczył się z nią kawałek, na końcu lądując na górze, co uniemożliwiło jej wstanie. Po chwili jednak odsunął się. Vee nie miała pojęcia dlaczego, bo na jego pysku nie było widać żadnych emocji, ale skorzystała z okazji i podniosła się z ziemi.
Dopiero teraz miała okazję przyjrzeć się nieznajomemu. Był to potężny basior, o gęstym szaro-czarnym futrze. Jego dwukolorowe oczy wpatrywały się w waderę.
- Kim jesteś i co tu robisz? Znajdujesz się na terenach Watahy Renaissance - powiedział poważnym, niezdradzającym emocji głosem.
Tym razem Vee nie mogła uniknąć odpowiedzi.
- Jestem Vaayu - zaczęła. - Już jakiś czas temu opuściłam moją dawną watahę, a teraz wędruję i szukam miejsca, żeby się osiedlić - nie do końca wiedziała co odpowiedzieć. - I... Czy byłaby szansa, żebym dołączyła do twojej watahy? - spytała niepewnie.
Nie liczyła na zbyt wiele, bo w przeszłości cały czas jej odmawiano, ale uznała, że warto spróbować. Pomimo tego, że nauczyła się żyć w samotności, to i tak nie czuła się z tym najlepiej.
Basior zlustrował ją wzrokiem.
- To już pytanie do alfy - odparł.
- Mógłbyś mnie do niego zaprowadzić? - w oczach Vee pojawiły się iskierki nadziei.
W odpowiedzi wilk skinął tylko głową. Wadera uśmiechnęła się delikatnie, ale w środku skakała z radości. Nie chciała ulec ekscytacji, ale perspektywa zaprzestania ciągłej wędrówki wydawała jej się zbyt piękna.
- No a ty... Jak masz na imię? - Vaayu zwróciła się niepewnie do basiora.
Rodrigo?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz