Tego samica się bała. Że Kuroi pociągnie temat i będzie próbował dowiedzieć się jak najwięcej. Czy mógł coś jej zrobić za samą wiedzę o Żywych Kościach? Czy mógł coś zrobić innym członkom watahy, gdyby dowiedział się prawdy? Raquel nie miała pojęcia, czy Kuroi Hone i Bai Lang wiedzą coś o sobie nawzajem, jednak czarny basior wydawał się zaskoczony, że alchemiczka posiada wiedzę na temat jego watahy. Postanowiła, że nie powie mu całej prawdy, aby ochronić innych. Nerwowo odchrząknęła.
- Cóż... Pochodzę z dalekiego południa, więc nigdy nie widziałam kogoś takie... - urwała i spojrzała na Kuroi. - To znaczy jednego z was. Ale jestem dość oczytana i mam dobrą pamięć. Napotkałam się kiedyś na legendę o Dzikich Kościach...
Kuroi przymrużył oczy. Wilczyca chciałaby w tamtym momencie wiedzieć, czy basior jej uwierzył. W końcu go nie okłamała, zataiła jedynie najistotniejszy fakt. Zanim cokolwiek odpowiedział, Raquel nagle przystanęła i uniosła łapę do góry, zatrzymując Kuroi.
- Zaczekaj. Coś czuję... Dużo małych stworzeń... Nie rozumiem. - wydukała.
- Gdzie? - zainteresował się Hone.
- Na końcu tego korytarza. Nie wiem, czy stoimy przed kryjówką jakiegoś gatunku, czy znajduje się tam wyjście, ale... Nie wiem, czy którakolwiek z tych opcji jest teraz optymistyczna. Nie mam pojęcia, co to za istoty.
Kuroi milczał ze swoją poważną miną.
- Gutou tam jest. - w końcu oznajmił.
Raquel przekrzywiła łeb. Czyżby komunikował się ze swoim towarzyszem w myślach?
- To... Chcesz tam pójść? - zapytała alchemiczka niepewnie. Poczuła, że dreszcz przeszywa ją do szpiku kości.
<Kuroi?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz