Było popołudnie, Rodrigo pomagał Raquel w laboratorium w ramach podziękowania za jej wcześniejszą pomoc. Jego siostra pracowała nad jakąś miksturą, której nazwy basior nawet nie potrafił wymówić i służył jej jako pomocnik latający za ziółkami znajdującymi się na półkach jaskini. Po czasie oboje poczuli się głodni.
- Chyba pora na obiad... - powiedziała Raquel.
- Racja - odpowiedział Rodrigo. Chwilę się nad czymś zastanawiał. - Masz ochotę na gryfa?
Alchemiczka posłała mu nierozumiejące spojrzenie.
- Pogięło cię, Rod? Gryfa? Chyba chcesz stracić kończyny... - pokręciła łbem.
- Przemyślałem to. Dzisiaj mój ostatni dzień treningu, chcę się sprawdzić w czymś... Trudniejszym.
- Nie zjem gryfa. - stanowczo powiedziała Raquel. - Popatrz na Halcóna.
Rodrigo spojrzał na smoczego towarzysza siostry. Wydawało się, że w połowie jest gryfem.
- Ehh... Rozumiem, do czego zmierzasz. Ale chcę wybrać się w góry i zawalczyć. Idziesz ze mną? - zapytał.
- Mogę się przejść, ale zapolujemy na coś bardziej... Roślinożernego. - postawiła warunek.
***
Rodzeństwo znajdowało się już w górach, szło spokojnie górską ścieżką. Nie wchodzili zbyt wysoko. W pewnym momencie Raquel odezwała się szeptem:
- Dla twojej informacji: blisko jest stworzenie, które może być gryfem.
Rodrigo zrozumiał przekaz. Wadera wskazała mu, w którą stronę powinien iść. Za skałą rzeczywiście znajdował się młody gryf.
- Według mnie to głupie. - powiedziała cicho wilczyca.
Gryf dosłyszał jej słowa i obrócił się w ich kierunku. Rodrigo szybko schował się za skałą. Stworzenie widziało teraz tylko Raquel. W mgnieniu oka rzuciło się w jej stronę. Starszy brat zablokował ten atak, momentalnie stając przed alchemiczką, tworząc żywą tarczę. Następnie rzucił się na gryfa i rozpoczęła się walka.
- Proszę, nie zabijaj go... - Raquel obserwowała wszystko z pewnej odległości, była przejęta.
Rodrigo zręcznie unikał ciosów przeciwnika. Wszystkie sztuczki związane z obroną udawały mu się. Posłuchał siostry i starał się nie krzywdzić gryfa. W końcu tylko zranił go lekko w bok, stworzenie odleciało, krzycząc.
Dumny strażnik zwrócił się w stronę Raquel.
- Na co ci to było? - zapytała zrezygnowana.
- Przynajmniej teraz wiem, że umiem obronić siebie i innych. - powiedział poważnie.
KONIEC
Trening zaliczony!
Brak komentarzy
Prześlij komentarz