Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

wtorek, 8 grudnia 2020

Od Tarou Cd. Bai Langa ~ Los naszym panem


Tarou był zaskoczony i cały zarumieniony. Pod wpływem chwili zapomniał o małej ilości miejsca i gwałtownie się odsunął, co zaskutkowało uderzeniem głową o kamienny sufit jaskini. 
- Cholera. - syknął medyk czując ból. 
- Jesteś cały? - spytał z nutą troski Bai Lang. Tarou spojrzał na niego. On także był zarumieniony, lecz jego oczy wskazywały na to, że przejął się reakcją medyka i jego zderzeniem. 
- Tak, jestem cały. - odparł z delikatnym uśmiechem. Po chwili udało im się wyjść z jaskini. Medyk zerknął na zielarza, który rozglądał się wkoło. Momentalnie zarumienił się, przypominając sobie jak blisko się znaleźli i spojrzał w bok, licząc w duchu, że drugi tego nie zauważy. 
- Trochę popadało, lecz większość kałuż zdążyła już wsiąknąć w podłoże. 
- To dobrze. Nie będziemy mieli zbędnego utrudnienia podczas wędrówki. - odparł. 
- W takim razie możemy upolować jakieś śniadanie, a potem ruszać dalej w drogę. 
- Zgoda. A więc co powiesz na coś większego? Może sarna? 
- Pewnie. - odparł Bai. Już po chwili ona samce przemierzały gęstwiny lasu, w poszukiwaniu pożywienia. Minęła dłuższa chwila nim do ich nosów doszedł zapach zwierzyny. Jednak w końcu znaleźli niewielkie stado, które pasło się wśród drzew, na niewielkiej polanie. Nie zajęło im to długo. Już po chwili mogli nacieszyć się posiłkiem w postaci dorodnej sarny. Po "śniadaniu" ruszyli znów w drogę. Tarou wiedział, że drogą powietrzną znaleźli by się na miejscu znacznie szybciej, lecz niestety Bai nie posiadał skrzydeł. Z resztą, czas jest nie ważny. Priorytetem było dostanie się do Hanako i Guree, a następnie nauka ziół. Wadera z pewnością im pomoże.
Minął około tydzień, od rozpoczęcia ich wędrówki, czyli pozostał około jeden dzień drogi. Tarou cieszył się w duchu na tą myśl. Obecnie przemierzali dosyć niewygodny teren. Przez większość czasu trwały deszcze co zaskutkowało znacznemu nawilżeniu gleby, a także osunięciem się jej. W ten sposób powstały rowy, o różnej głębokości. Tarou obecnie szedł dosyć blisko skraju podłoża. Łapy samców były niezwykle brudne. Błoto to naprawdę nieprzyjemna sprawa. 
Tarou szedł z pochyloną głową rozmyślając czy zdążą przed jutrzejszym wieczorem znaleźć się u celu. Nagle poczuł jak grunt gwałtownie osuwa się spod jego łap. Przerażony nie zdążył jakkolwiek zareagować. Razem z dosyć dużą ilością ziemi i błota znalazł się na dole rowu. Bai podbiegł do jego brzegu, lecz nie podszedł zbyt blisko, aby nie skończyć jak skrzydlaty samiec. 
- Tarou?! Cały jesteś?! - spytał. Medyk spojrzał w górę. 
- Tak! - zawołał i wstał z ziemi. Był cały w błocie. Nawet pióra przemokły, co skreśliło możliwość wylecenia z rowu. 
- Trzymaj się tam! Zaraz znajdę sposób by ci pomóc. - zawołał zielarz i zniknął. Tarou kilka razy starał się jakoś wspiąć, lecz za każdym razem osuwał się wraz z błotem. Po chwili oberwał w głowę pnączem. Zaskoczony i nieco obolały spojrzał w górę. 
- Wybacz! - usłyszał zakłopotany głos Bai Langa. 
- Nie szkodzi ! - odparł Tarou. 
- Chwyć się! Spróbuję cię wciągnąć! - odparł. Tarou zrozumiał o co chodzi przyjacielowi, więc złapał w pysk pnącze, uważając, aby go nie przegryźć. Po chwili Bai zaczął go wciągać, a Tarou zaczął podpierać się i odpychać, aby mu pomóc. Już po chwili mógł stanąć na równych łapach. 
- Nie dla mnie takie przygody. - odparł ciężko oddychając. Nie ukrywajmy, poczuł strach nie tylko o siebie, ale i o Baia, aby nie skoczył jak on. Na szczęście wyszli z tego bez szwanku. Nagle podłoże znów zaczęło się osuwać co spowodowało gwałtowne odskoczenie Tarou wprost na Bai Langa. Tym samym obaj wylądowali na ziemi. 
- W-wybacz! - zawołał Tarou, starając się jak najszybciej podnieść. Czerwień pojawiła się na jego pysku, a sam basior zaczął nerwowo spoglądać na boki. - Naprawdę nie chciałem, po prostu się wystraszyłem i jakoś tak wyszło... - spojrzał na zielarza z przepraszającym wyrazem pyska.

Bai Lang? ^^

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 593
Ilość zdobytych PD: 296

Brak komentarzy

Prześlij komentarz