-Obudziłeś się, całe szczęście.- Powiedział skrzydlaty najwyraźniej nie zauważając jego wyszczerzonych kłów.
-Spokojnie, nie chcemy ci zrobić niczego złego, chcemy pomóc.- Powiedział drugi. Kuroi schował swoje kły lecz jego brwi były nadal zmarszczone w podejrzliwym wyrazie, a z oczu padł nieprzyjemny wzrok. Nie wiedział kim są te dwa basiory, stawał się jedynie bardziej czujny i gotowy do ataku jeżeli ten byłby konieczny.
- Co robiłeś, że jesteś tak ranny? To nie wygląda jak jakieś tam zadrapanie...
Białooki basior niczego nie odpowiedział, jedynie przeleciał wzrokiem po pomieszczeniu, w którym się znajdował. Wywnioskował, że musi być to jaskinia medyczna lub coś podobnego watahy, do której trafił, jeżeli jest to wataha.
-Skąd tu przybyłeś?- Kolejne pytanie bez odpowiedzi dla medyków.
Po chwili zastanowienia czarny basior postanowił wstać.
-Nie wstawaj!- Dwa głosy medyków powiedziały to w jednym momencie. Jednak Hone nie słuchając ich stanął na łapy, widocznie zachwiał się, ale jakoś udało mu się ustać.
-W twoim stanie powinieneś leżeć i odpoczywać.- Powiedział rudy wilk.
-Nie ważne...- Głos Kuroiego przez krew został prawdopodobnie uszkodzony, był bardzo zachrypnięty, nawet osoba, która znałaby go dobrze i długo mogłaby go nie rozpoznać po głosie. Jednak nie była to pierwsza taka sytuacja, przyzwyczaił się do tego.- Jeszcze żyje... tyle wystarczy by iść dalej.- Dodał z obojętnością w głosie.
Dwójka medyków spojrzała na siebie, a potem ponownie na czarnego basiora w bliznach.
Tarou? xD
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 341
Ilość zdobytych PD: 170
Brak komentarzy
Prześlij komentarz