- Jest blisko, czuję to. - wyznała alfa. Po chwili oba wilki zauważyły owe stworzonko. Biedne nie mogło wydostać się z niewielkiego potrzasku. Otoczone przez wysokie kamienie.
- Boi się. - szepnęła Renesmee. Capitán spojrzał w kierunku stworzenia. Widząc je przez chwilę milczał.
- Pierwszy raz widzę na oczy tak dziwne stworzenie. - wyznał.
- Ja również. - przyznała samica. - Ale pragnę aby było bezpieczne.
- Rozumiem cię. Pomożemy mu.
- Może... Powinnam zbadać je do watahy? - spytała patrząc na basiora.
- Myślę, że to byłby dobry pomysł. Mogłabyś je oswoić. Jednak musimy uważać, a w szczególności ty Rene. Nie wiemy jakie ma zamiary i czy cię nie skrzywdzi. - Alfa uśmiechnęła się.
- Dobrze. Naprawdę nie wiem, jak ci się odwdzięczę.
- To drobiazg. Ruszajmy, zanim sobie coś zrobi. - oznajmił Capitán. Alfa przytaknęła skinieniem głowy. Podeszli do niewielkiego dołu, w którym utknęło stworzonko. Renesmee przyjrzała się mu. Ciągle bezskutecznie starali się wydostać. Renesmee rozłożyła skrzydła.
- Chcesz tam do niego iść? - spytał, a w jego głosie Renesmee usłyszała troskę.
- Chcę mu pomóc. - wyznała i wzbiła się w powietrze, aby następnie wylądować w dole. Stanęła ostrożnie w bezpiecznej odległości od stworzenia. Ono widząc ją spojrzało w jej kierunku.
- Już mały... Wszystko w porządku... Nie mam złych zamiarów... - zaczęła. Stworzonko złożyło uszy. Rene zrobiła krok w przód. Nagle dymek, który oplatał ciałko zwierzątka, przybrał wyrazistego koloru. Po chwili jednak z zielonych kuli, które krążyły wokół jego szyji zagrzała się. Zmieniła swoją strukturę na kształt ostrza i ruszyło na alfę. Renesmee w ostatniej chwili uskoczyła, lecz ostrze zdążyło zranić jej łapę. Mimo to alfa nie odpuszczała. Po chwili przysiadła sygnalizując, że nie chce go skrzywdzić. Stworzonko wytworzyło ogromną ilość dymu, czując go, Renesmee poczuła się senna. Poleciła głową. Po chwili niekontrolowanie przemieniła swoją formę. Ognisty wilk jakim się stała z początku przeraził stworzonko, jednak po chwili to zaczęło spoglądać na jej oczy. W jednym momencie stworzonko uspokoiło się. Rene wróciła do swojej naturalnej postaci. Dymek zbliżył się do niej i otarł o nią. Renesmee uśmiechnęła się. Wzięła stworzonko na grzbiet i wróciła do basiora, który z pewnością się o nią martwił. Gdy Renesmee wylądowała oznajmiła, że jest cała i zdrowa. Jednak wszystko wyszło się, gdy zapomniała o łapie i stanęła na nią. Ciche syknięcie wydobyło się z jej pyska.
Capitán?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 346
Ilość zdobytych PD: 173
Brak komentarzy
Prześlij komentarz