To miał być zwykły dzień, a mój ostatni trening obrony miał odbyć się wieczorkiem. Jednak nie przewidziałam że podczas jednego ze spacerów ruszy na mnie pewne zwierzę. Był to górski kot, jego piękne kły lśniły gdy spoglądał na mnie. Stanął przed moją osobą jak gdyby chciał mnie sprawdzić , jednak ja dobrze wiedziałam że chce mnie zabić. Tylko czekał aż ruszę tą ścieżką, a nikt ostatnio nie zapuszczał się w góry. Nie dałam się zaskoczyć, od razu przyjęłam pozycję obronną. Chciałam to jakoś rozegrać, musiałam wykorzystać to czego nauczyłam się przez te dni. Teraz nawet nie musiałam w głowie układać sobie schematów, pamiętałam je tak dobrze że wykonywałam je z automatu. Mityczne zwierzę ruszyło na mnie z pazurami a ja uniknęłam jego ciosu, raz po raz skakał na mnie ja ja oddawałam cios za ciosem. Jechałam po najniższej linii obrony , moje pazury wbijały się w ciało górskiego kota. Widać było na nim tylko lekkie zadrapania, zdenerwowany rzucił się na mnie sprężystym skokiem i wtedy usłyszałam miauknięcie. Obok mnie stał dwumetrowy mur z lodu, mruknęłam z dumą i ruszyłam w dół. Nie chciałam więcej takich stworzeń na mojej drodze. Mimo iż bez problemu się z nim rozprawiłam. W lesie do którego się kierowałam, czekała na mnie kolejna niespodzianka. Widziałam jak gryf spogląda na jednego z naszych szczeniąt. Nie byłam na tyle szybka by zareagować więc gryf zabrał młodego i wzbił się lekko w powietrze. Maluch szarpał się tak że spadł, na szczęście nie byli wysoko. Kiedy mnie zobaczył schował się za mnie, a ja doskonale wiedziałam co robić. Dzięki mojemu treningowi , byłam o wiele skuteczniejsza w obronie. Z początku tylko warknęłam na gryfa , lecz on uważał mnie za waderę która nie da rady obronić szczeniaka. Szkoda że w tamtym momencie nie wiedział z kim ma do czynienia. Akcja działa się dość szybko, w locie ruszył na młodego próbując ponownie go złapać. Wtedy to ja złapałam kawałek jego lewego skrzydła. Gryf nie poddawał się tak szybko, podlatywał z wielu stron a ja blokowałam jego ataki i oddawałam, zaciekle broniąc szczenięcia. Byłam na tyle skupiona , że przewidywałam nawet większość ruchów, a znudzona całą akcją ... Kiedy nacierał prosto na mnie, skoczyłam na niego i przygwoździłam go do ziemi łamiąc skrzydło. Wiem że parę wilków polowało na to zwierzę, jednak ja wyjątkowo chciałam by żył... Mimo tego co próbował zrobić. Ważne że obroniłam malucha... Schodząc z gryfa warczałam raz po raz machając nerwowo ogonem. Cieszyłam się że trening był na tyle skuteczny! WOW! Sądzę że wieczorny trening nie jest mi dzisiaj potrzebny i to by było na tyle. Udało mi się poprawić moją kondycję, wreszcie mogę nazwać się Obrońcą Alfy.
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 434
Ilość zdobytych PD: 217
Nagroda za trening: 100 PD + 3 punkty do obrony
Obecny stan:
Brak komentarzy
Prześlij komentarz