Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

środa, 25 listopada 2020

Od Kzen'a ~ Quest 3

Kzen przemierzał brzeg Lac de Cristal. Nudziło mu się, więc poszedł na tą "wycieczkę". Kierował się on do Forêt Ombragée. Słońce powoli zachodziło, ale gdy basior dotarł do skraju lasu, tylko nieliczne promienie przedostawały się do mrocznej ściółki. Drzewa miały poszarpane gałęzie, a niektóre korzenie wystawały jak w horrorze. Sam Kzen nie wiedział po co tam idzie. Możliwe, że chciał głębiej poznać te tereny. Gdy samiec przemierzał Forêt Ombragée, nastała noc. Zrobiło się wilgotno i naprawdę mrocznie. Alchemik się nie bał, ale gdy usłyszał donośny jęk, natychmiast stanął i się obrócił. Serce zaczęło mu walić mocniej. Może nie wiedział, iż w nocy można było słyszeć krzyk zmarłych? Może Kzen nie wiedział, że może już stamtąd nie wrócić? Kilka jęków się powtórzyło i im bliżej do północy, tym głośniejsze i częstsze były te odgłosy. Basior prawie dostał zawału serca, gdy coś zaszurało w ściółce. Okazało się jednak, że był to Kitsune. Nieszczęśnik był z niego. W końcu alchemik padł na ziemię i uniósł tylko głowę. On nawet nie wiedział gdzie jest! Niezwykłe jest to, że udało mu się zasnąć. Jednakże nie spał długo. O północy usłyszał ciężkie dyszenie nad nim. Wilk lekko otworzył oczy, a nad nim stała niby nic Zagubiona Dusza. Kzen odskoczył. Stworzenie od razu wydało dziwny dźwięk i pobiegło w mrok. Możliwe, że Dusze bały się światła, bo Kzen trzymał w pysku jasną latarnię, a jego oczy żarzyły się jaskrawą żółcią. Samiec zaczął się wycofywać tyłem. Po sekundzie wydarł się:- Cholera! - z jego oczu polały się nawet łzy. Ziemia zlała się krwią, a Kzen jęczał z bólu. Gdy odwrócił się zobaczył, że jego biedna tylna łapa utknęła w pułapce na niedźwiedzie. Wilk miał szczęście. Jedynie dolna część łapy została urażona. Nie zastanawiając się dłużej, samiec na resztkach sił wyszarpnął łapę z pułapki. Prawie nie mógł nią ruszać. Znów padł na ziemię z wrażeniem, że się zaraz wykrwawi. Na jego szczęście obok niego leżał martwy niedźwiedź. Kzen szybko oderwał mu kawałek skóry i przyłożył do rany. Niestety zakażenie zdążyło się wedrzeć. Gdy alchemik spojrzał przed siebie, bardzo się przestraszył. Przed nim było mnóstwo tego typu pułapek.
- O... o co t-t-t-tu ch-ch-chodzi? - wymamrotał, a następnie kulejąc skierował się wzdłuż "śmiertelnej ścieżki". Przy niektórych pułapkach leżały martwe niedźwiedzie, a przy niektórych tylko zakrzepnięta krew. Droga nie była zbyt długa, toteż basior zawrócił na sam początek i zaczął się zastanawiać po co to wszystko. Siedział tak długo, ale jego obmyślania przerwał głos. Kzen szybko wskoczył za drzewo. Po kilku minutach na miejsce jego męk przyszli... ludzie. Gadali coś między sobą, a jeden nawet przeklął. Nawet nie zauważył, że przy nich stał wilk. Zaczął on węszyć. Po chwili odłączył się od ludzi i skierował za drzewo. Jednak nikogo tam nie było. Basior widocznie wlazł na pień. Zdradziły go ślady krwi. Wadera, bo była to wadera, rzuciła się na drzewo i chapnęła Kzen'a za ogon. Niestety nie powiodło się jej. Samiec miał za krótki ogon. Ludzie odwrócili się i podeszli do wilczycy. Dość prędko zobaczyli ich obserwatora. Jeden z nich wyciągnął strzelbę i skierował ją na wilka. Kzen ani myśląc zeskoczył z drzewa i leciał na złamany kark w stronę... nie widomo, w którą stronę. Wrogowie zaniechali pościgu. Alchemik postanowił znów tam podejść. Miał nadzieję, że tym razem ta wadera go nie wyniucha. Tak się też stało. Samica siedziała grzecznie. Wilk zobaczył, iż ludzie zbierają pułapki i odchodzą. Okazało się, że to było tylko jednodniowe polowanie na niedźwiedzie. Kzen zapomniał już o łapie i skierował się do wyjścia. Jeśli w ogóle wiedział gdzie ono jest...

Quest zostaje zaliczony ! Gratulacje 

NAGRODA: 30 pkt doświadczenia i 45 monet 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz