Samiec uśmiechnął się i poczuł ulgę na widok wadery wracającej ze stworzonkiem na plecach. Cieszyło go, że Renesmee udał się pierwszy krok we wzajemne zaufanie ze zwierzątkiem. Gdy jedank wylądowała i stanęła na jednej z łap, wydała z siebie ciche syknięcie. Capitán dosłyszał je.
- Wszystko dobrze? - zapytał, lekko zaniepokojony. Renesmee uśmiechnęła się.
- Tak, wszystko gra. Najważniejsze, że jest bezpieczne. - odparła, obracając głowę tak, by nosem wskazać stworzonko na plecach. - Chodźmy lepiej do lasu, musimy obejrzeć czy nic jemu nie jest.
Wilki dość szybko znalazły się w jaskini Renesmee. Wadera poleciała tam pierwsza, aby być szybciej na miejscu, Capitán dobiegł tam niewiele po samicy. Nieco zmęczony biegiem przysiadł, obserwując bacznie samicę. W ruchach Renesmee, gdy oglądała stworzonko, było coś dziwnego. Capitán wstał i podszedł nieco bliżej.
- Napewno wszystko w porządku? - zapytał ostrożnie.
- Tak, jest dobrze. - odparła szybko samica, nie spuszczając wzroku z oglądanego lewego boku zwierzątka.
- Przecież widzę, że coś Cię boli. - westchnął Capitán.
Renuś?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz