Basior przemierzał nieznane mu drogi. Czuł się nieco zmęczony i ciągle myślał nad kolejnym przystankiem.
- Nie! - powiedział stanowczo. - Jestem już blisko czuje to. - odparł. Po chwili przystanął na moment. Rozejrzał się po okolicy i starał się wyłapać choć odrobinę zapachu innego wilka.
- Wiem, że to gdzieś tu... - Hinata ponownie ruszył. Wiedział, że gdzieś tu będzie cel jego podróży. Wataha jego kuzynostwa. Ona musi tu gdzieś być. Po chwili nie zauważył jednego z odstających korzeni pewnego drzewa. Potkank się o niego, a następnie upadł. Zważając na to, że znajdował się obecnie na niewielkim wzgórzu, zaliczył niezwykle ekscytujący zjazd ku jego podnóży. Basior całkiem ubrudzony błotem westchnął zrezygnowany. Nagle szybko ocknął się i zaczął szukać ważnej dla niego rzeczy. Okazało się, że jest ona na swoim miejscu. Oba piórka, grzecznie znajdowały się na poprzednim miejscu.
- Całe szczęście. - odparł samiec. Znów ruszył przed siebie. Po chwili jego nos wyczuł upragniony zapach. Wilk. Hinata wesołym krokiem zaczął kierować się w stronę źródła. Nim się obejrzał, znalazł się w lesie, a właścicielem, a raczej właścicielką owej woni, która go tu sprowadziła, okazała się biała wadera. Hinata przez chwilę wahał się, czy nie poszukać kogoś innego, gdyż nieco wstydził się wyjść w takim stanie. Cała jego dolna część była pokryta błotem.
- Ktoś tam jest? - usłyszał nagle. Spojrzał ponownie na samice, która ostrożnym korkiem zbliżała się ku niemu. Hinata postanowił się nie ukrywać. Wyszedł zza krzaków, a nieznajoma zatrzymała się i ostrożnie mu przyjrzała.
- Witaj. - zaczął spokojnie, sygnalizując tym tonem, że nie ma złych zamiarów. - Mógłbym się dowiedzieć, czy znalazłem się na terenach watahy Renaissance?
- Tak, obecnie znajdujemy się w lesie, który należy do niej.
- Bajecznie! - zawołał entuzjastycznie Hinata. Nieznajoma przyjrzawszy się mu nieco się cofnęła, na jego okrzyk.
- Wybacz. - zaczął nieco zakłopotany. - Po prostu długo jej szukałem. Jestem kuzynem alfy i podejrzewam, że medyka. Renesmee i Tarou.
- Tak, rozumiem. - odparła wadera. Ja jestem Tristana. Członkini watahy.
- Miło mi cię poznać, ja jestem Hinata.
- Mi również miło. - odparła wadera z delikatnym uśmiechem. - Mogę zaprowadzić cię do alfy.
- Byłbym niezwykle wdzięczny. - przyznał nieco nieśmiało.
- W takim razie proszę za mną. - odparła biała wadera. Hinata ruszył za nią.
- A ty? Długo jesteś w watasze.
- Już dłuższy czas. - odpowiedziała.
- To cudownie. Cieszę się, że Rene udało się spełnić marzenie. Zawsze jej kibicowałem.
- To miłe z twojej strony. - przyznała Tristana.
- Rodzina najważniejsza. - odparł Hinata.
- Masz rację. - przytaknęła z uśmiechem.
- Cóż... Masz jakieś plany względem watahy? - spytał.
- To znaczy? - spytała wadera spoglądając na niego.
- Czy planujesz zostać w niej na stałe, czy to tylko chwilowy przestój.
- Cóż... Raczej nie myślałam o odejściu. Przynajmniej na ten moment. Raczej trudno by mi było zostawić brata samego.
- Rozumiem. Więzy rodzinne są niezwykle silne. Pewnie masz niezwykle oparcie w bracie.
- Tak, zawsze mogę na niego liczyć. - powiedziała z uśmiechem.
- Cieszy mnie to. - przyznał Hinata. Po chwili oba wilki natrafiły na brązowego basiora. Tristana w mgnieniu oka znalazła się przy nim. Hinata domyślił się, że to pewnie jej brat lub może partner.
- Witaj przywitał się nieznajomy basior podchodząc po chwili do Hinaty.
- Witaj. - odparł Hinata.
- To mój brat, Capitán. - wtrąciła samica. Hinata uśmiechnął się do niej z wdzięcznością.
- Miło mi cię poznać.
- Wzajemnie. Co cię do nas sprowadza?
- Prowadzę go do Renesmee. To jej kuzyn. - wyjaśniła Tristana. Capitán spojrzał na biało-niebieskiego samca, a ten skinął głową na znak, że słowa Tristany są prawdą.
- Rozumiem. W takim razie nie będę was już dłużej zatrzymywał. - odparł samiec. Po chwili dwójka wróciła na swój poprzedni kurs.
- Capitán jest tutaj samcem beta.
- Naprawdę? No to gratuluję mu. - powiedział z uśmiechem Hinata.
- Jestem z niego bardzo dumna. - przyznała wadera.
- A co z tobą? - spytał Hinata z uniesioną brwią oraz wesołym uśmiechem.
- Zwykła opiekunka. - odparła samica.
- Nie taka zwykła. - odparł Hinata. Tristana spojrzała na niego. - Każdy jest wyjątkowy na swój sposób. Podobnie jest ze stanowiskami. Poczekaj, aż jakaś para wilków doczeka się pociech. Będziesz miała pracy w brut.
- Obecnie mamy jedynie dwa szczeniaki.
- To już sukces. - przyznał Hinata wesoło.
- Tak, ale są to szczeniaki spoza watahy.
- Rozumiem. To naprawdę cudowne, że daliście im drugi dom. - przyznał Hinata.
- Też tak uważam. Są niebywale rozkosze.
- Uwierzę ci na słowo. - zaśmiał się Hinata. Po chwili przyjrzał się nieco Tristanie, aby następnie podążyć wzrokiem przed siebie.
Tristana?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz