Wręcz relaksowała się z każdą kolejną turą atakowania zwierzyny, podczas gdy dwoje wilków obok niej raczej wolno zipały już. Coś chyba nie byli w formie, skoro to tylko była dziewiąta tura. Albo nie mieli kondycji aż takiej optymalnej. A to tylko 14 saren było.
Po blisko godzinie, musiało być w okolicach południa, oba wilki padły sobie w cieniu na trawę i starały się wyrównać oddechy.
-Wybacz Tsuki... Ale to nie dla mnie- zachichotał słabo wilk bliżej drzewa.
-Moje płuca chcą uciec...- wyjąkała wadera kawałek dalej. Tsuki aż uniosła brew na jej stan. Sama obserwacja fizyczna jasno dawała do zrozumienia, że nie miała za dużo siły fizycznej. Basior z trudem zmienił pozycję na siedzącą. Jego aura wyglądała jakby zaraz miał nawet zwrócić z zaskoczenia widząc, jak szara nawet nie wyglądała na zasapaną i właśnie luźno pchała cielsko sarny w cień.
-Nie mam pojęcia ile ty masz siły ale weź oddaj chociaż część- wymamrotał. Wadera spojrzała na niego przez ramię. W tym stanie jakim był, nawet nie byłby potencjalnym zagrożeniem.- Daj mi chwilę to zaraz pomogę z transportem...
-Ja przepraszam ale chcę obecnie umrzeć- wymamrotała słabo leżąca towarzyszka łowów. Całkiem była wykończona.
-Nie powiem, podzieliłbym z tobą tą myśl- powiedział z nutą sarkazmu zmęczony basior.- Ale zostało tylko przeniesienie tego dziadostwa i koniec, finito. Po tym mam chęć tylko leżenia, niczym pierwszorzędny trup.
-To nie gadaj a regeneruj się szybko- powiedziała obojętnie Tsu.
-Jak to możliwe, że nie masz nawet nierównego oddechu?
-Bo mnie to nie zmęczyło?
Basior aż zrobił większe oczy i była pewna, że chciał się wręcz przeżegnać.
Bai?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 357
Ilość zdobytych PD: 178
Brak komentarzy
Prześlij komentarz