Bai uśmiechnął się delikatnie rozbawiony. Zachowanie Diegore było dla Baiego czymś nowym i niespotykanym, pierwszy raz spotkał takiego wilka jak on.
-Miło mi cię poznać Diego.- Powiedział przyjaźnie, ale przy tym nadal lekko nieśmiale Bai.
-Nawzajem Bai Lang.- Odparł, uśmiechając się biały basior.
-Oh, wystarczy Bai, nie musisz mówić do mnie pełnym imieniem.
-I super.- Diegore Baiowi wdawał się naprawdę bardzo pewny siebie. Zielarz jest jego przeciwieństwem, Lang naprawdę chciałby mieć choćby odrobinę takiej pewności siebie.
-Co się stało, że trafiłeś do jaskini medycznej i jesteś ranny?- Zapytał tonem, w którym było słychać troskę oraz zmartwienie.
Zazwyczaj właśnie takie podejście miał do pacjentów Bai, może to wynikać z tego, że wcześniej większością jego pacjentów były szczeniaki, więc to już pewnie jego takie przyzwyczajenie. W czasie czterech miesięcy przed jego drugimi urodzinami Lang odwiedził dwie watahy, gdzie pomógł paru szczeniakom, ponieważ akurat w tamtym czasie medycy watah byli zajęci.
-Cóż... sterty liści mogą być zdradzieckie.
Zaraz po tych słowach do jaskini medycznej ponownie wszedł skrzydlaty medyk.
-Przepraszam, muszę odłożyć zioła na ich miejsca. Możemy porozmawiać później.- Powiedział zielarz, patrząc na śpiewaka.
-Nie ma problemu.
Bai kiwnął łbem i udał się w stronę półek z ziołami. Udało mu się jeszcze usłyszeć głos Tarou, który mówił coś do Diegore, jednak nie wiedział co dokładnie, bo nie zwrócił na to uwagi.
Diegore? UwU
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 217
Ilość zdobytych PD: 108
Obecny stan: 3830 + 108 = 3938
Obecny stan: 3830 + 108 = 3938
Brak komentarzy
Prześlij komentarz