- Wybacz, to moja wina. - powiedział samiec, podnosząc łeb w stronę wadery.
Po chwili Kuroi usiadł i pomógł podnieść się Raquel.
- To ja siedziałam w krzakach, nie musisz przepraszać. - odparła nieśmiało.
Odchrząknęła nerwowo, żeby przerwać przedłużającą się ciszę.
- Jeśli chciałaś zapolować, taktyka siedzenia w zaroślach może nie być bardzo skuteczna. - odezwał się Kuroi obojętnym tonem.
- Nie polowałam. - odpowiedziała już żywiej wilczyca. - Szukam mojego towarzysza, Halcóna. To mały smok o waniliowym futrze, widziałeś może coś takiego?
Basior na moment znieruchomiał.
- A więc nie masz pojęcia, gdzie jest twój smok? - dopytywał.
Raquel zmarszczyła brwi i przekrzywiła łeb, wpatrując się w czarnego wilka.
- Dokładnie. Spotkałeś go? Bo wydajesz się zaskoczony…
- Nie, nie spotkałem. - urwał.
Zignorował komentarz samicy, która nie odważyła się powtórzyć uwagi. Kuroi Hone nie wyglądał na kogoś, kto cierpliwie opowiedziałby jej o swoich emocjach. Jednak wadera doznała małego zaskoczenia przez to, co usłyszała od niego moment później.
- Pomóc ci go poszukać?
- Ja… Jasne. - zająknęła się.
- Myślę, że powinniśmy się udać na Plage Sud. - w jego głosie było słychać pewność siebie.
Raquel ponownie przekrzywiła łeb. Oboje zaczęli iść szybkim marszem w stronę tego miejsca.
- Dlaczego akurat tam? - zapytała.
Bała się, że Kuroi straci do niej cierpliwość, jednak na jego pysku ciągle malowała się jedynie obojętność. Po chwili odrzekł:
- Przeczucie.
Po tej jakże długiej wypowiedzi szli kilka minut w milczeniu. Mogłoby się wydawać, że było niezręcznie, ale wadera stwierdziła, że bardziej kłopotliwa byłaby wymuszona rozmowa z poważnym towarzyszem. Może kiedyś znajdą wspólny temat, ale na razie skupiali się wyłącznie na odszukaniu małego smoka.
Na plaży było wietrznie. Co prawda na niebie nie zgromadziło się wiele chmur, ale pogoda była dość nieprzyjemna. Fale były dość duże, w oddali było widać, jak rozbijają się o klify.
W pewnym momencie samica zauważyła ślady drobnych łapek na piasku. Szturchnęła basiora i pokazała mu znalezisko.
- Dziwne… Tutaj widzę łapki Halcóna, ale mieszają się ze śladami innego stworzenia… - mruknęła.
- Trzeba się rozejrzeć, może ich znajdziemy… - odpowiedział Kuroi.
- Ich?
Samiec na moment zamilkł, jakby się nad czymś zastanawiał.
- No… Tak, to ślady dwóch stworzeń, wiesz…
- A, rzeczywiście. - powiedziała Raquel.
Skupiła się i użyła swojej mocy. Wyczuwała jedynie samca stojącego obok niej.
- Nie ma go tu. - oznajmiła.
- Skąd wiesz? - tym razem to Kuroi Hone przekrzywił głowę.
Wadera uśmiechnęła się pod nosem.
- Mam swoje sposoby.
<Kuroi? ^^>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz