Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

poniedziałek, 30 listopada 2020

Od Raquel - „Nie uciekniesz przed przeszłością” cz. 3

Wadera usiadła na kamieniu w laboratorium. Naprzeciwko niej siedział Rodrigo. Raquel wybrała tę część jaskini, ponieważ była większa. Nie wiedziała, czy zmieszczą się w jej sypialni, więc postawiła na pewne i wygodniejsze rozwiązanie.

Trzęsła się z emocji. Jeszcze nie doszła do siebie, nie pozbierała myśli. Miała do zadania tyle pytań, jednak nie potrafiła wydusić z siebie nawet jednego. Siedziała więc tak roztrzęsiona i milcząca, wpatrując się w swoje łapy. Co jakiś czas było słychać odgłosy burzy na zewnątrz. W pewnym momencie jej starszy o rok brat chrząknął, przez co samiczka podniosła na niego wzrok.

- Pewnie zastanawiasz się, co tu robię… - powiedział.

- Co tu robisz, gdzie byłeś, co z matką… - zaczęła recytować wadera.

- Należą ci się odpowiedzi na każde pytanie, Raqi. - po tych słowach Raquel poczuła dreszcz przeszywający jej kręgosłup. Nikt nie zwracał się do niej w ten sposób od bardzo dawna.

Rod wstał i podszedł do siostry. Usiadł obok niej.

- Kiedy wyruszyłem… Sześć miesięcy zajęło mi, zanim natrafiłem na jakikolwiek ślad matki. Od handlarza, który odwiedzał różne watahy, dowiedziałem się, że para wilków odpowiadających opisem naszym rodzicom była w tamtej okolicy kilka miesięcy wcześniej.

- Jak to dwa wilki? Ojciec… Ojciec też? - nie rozumiała Raquel.

- Tak. Też mnie to zdziwiło. Wiem, że nie znałaś ojca i miał swoje za uszami, ale mimo wszystko był dobrym wilkiem. Zanim zniknął, był specyficzny, cichy i wydawał się ponury… Ale troszczył się o nas… - w tym momencie zrobił chwilę przerwy, po czym wrócił do opowieści. - Dobre było to, że szedłem we właściwą stronę. Złe było to, że musiałem sporo nadrobić. Następnie dni podróży spędziłem na biegu z krótkimi przerwami, chciałem jak najszybciej zbliżyć się do rodziców. To była mroźna zima, przez co wędrówka nie była przyjemna. Po kolejnych kilku miesiącach znalazłem się przez przypadek na terenach bardzo specyficznej watahy. Strażnicy złapali mnie i po przepytaniu uznali za szpiega. Nie podobał im się opis dwóch zaginionych wilków, który im przedstawiłem, myślałem, że mi pomogą. Zostałem wtrącony do aresztu. - ponownie urwał. - Raqi, to, co ci opowiem, jest dla mnie… Bolesne.

Jego siostra pokiwała łbem w zrozumieniu. Jaskinię rozświetliło światło błyskawicy.

- Kiedy byłem w areszcie, odwiedzała mnie miejscowa wadera, Ana, z początku mi nie ufała, ale z każdym dniem stawaliśmy się sobie coraz bliżsi. W końcu Ana opowiedziała mi, dlaczego zostałem tam zamknięty. Nasi rodzice byli w tamtej watasze, jednak zostali wygnani za zdradę niedługo przed moim przybyciem.

Raquel zmarszczyła brwi.

- Co? Że co mogli im zrobić nasi rodzice? - zapytała z niedowierzaniem.

- Nie wiem. Próbowałem się dowiedzieć wiele razy, tłumaczyłem, że to mogłoby pomóc, ale… Ale mi nie powiedzieli. Tak, jakby czegoś się bali. Właściwie nie jestem pewien, czy rodzice nadal są żywi… - wyszeptał.

Samica chwilę spędziła na zastanawianiu się. Została nagle zalana falą wspomnień i odpowiedzi na pytania, które męczyły ją od lat.

- Czyli nie znalazłeś rodziców… - stwierdziła niepewnie. - To dlaczego nie wróciłeś do mnie?

Rod sapnął i spojrzał w oczy siostry z wyrazem skruchy. W tej chwili rozległ się kolejny grzmot.

- Wypuścili mnie z aresztu, gdy zdobyłem ich zaufanie. Mogłem wrócić, ale…

- Ana… - zrozumiała siostra i prychnęła.

- Raquel, zrozum… - błagał Rodrigo. - Zakochałem się.

- To co się z nią stało? - zapytała nieco bardziej gniewnym tonem.

Ciemnoszara wadera pierwszy raz była naprawdę zazdrosna. Czekała na starszego brata kilka lat, kiedy on spokojnie mógł do niej wrócić. Problem w tym, że wybrał inną waderę. Nastawienie Raquel zmieniło się jednak nieco, kiedy zobaczyła, że w oczach jej brata zbierają się łzy.

- Miała mi urodzić szczeniaki, ale dopadła ją cholerna choroba. Medycy nie potrafili jej pomóc. Zmarła pod koniec ciąży… - głos wyraźnie mu się łamał.

Samica nie wiedziała, jak ma zareagować. Zrozumiała w tym momencie, że każdemu czasem zdarzają się trudniejsze chwile, nawet takie, które zostawiają w nas stały ślad.

- Rod… Tak mi przykro… - wyszeptała i wtuliła się w bok brata.

Ten otrząsnął się i spoważniał.

- Mam nadzieję, że mi wybaczysz… - powiedział.

- Ta historia jest trudna do przyswojenia, to wszystko jest takie stare i nowe zarazem… - Raquel miała mieszane myśli. - Jednego nie umiem ci wybaczyć… Wtedy w nocy… Obudziłam się, Rodrigo, nie chciałam wam przeszkadzać… Ale zabolało mnie to, że mnie nie pożegnałeś.

Starszy brat głośno wypuścił powietrze.

- Byłem… Byłem na to za słaby. Powiedziałem do Ricardo, że nie chcę sprawiać bólu tobie, a tak naprawdę ja nie chciałem cierpieć. Tak bardzo przepraszam, to było niesłychanie samolubne… Ale wiedziałem, że mógłbym nie wytrzymać tego psychicznie. Tuż zanim nakrył mnie Ric, podszedłem do ciebie. Pocałowałem cię w czoło i szeptem przeprosiłem. Nie potrafiłbym patrzeć na twoje łzy…

Raquel posłała mu delikatny uśmiech zrozumienia tuż przed tym, gdy usłyszeli następny huk burzy. Nagle Rodrigo błysnęło w oczach tak, jakby coś go olśniło.

- Raqi… Gdzie jest Ricardo? - zapytał.

Wadera, która wpatrywała się wcześniej w swoje przednie łapy, skierowała teraz wzrok na oczy brata, lecz nie wydała z siebie ani jednego dźwięku.

Czuła się, jakby serce pękało jej od nowa.

- Nie… - prawie wyszeptał basior.

- Tak… - w głosie samicy było słychać ogromny smutek.

- Ale… Ale jak to się stało…?

Raquel ze szczegółami opowiedziała bratu o najstraszniejszej nocy w jej życiu. Pod koniec historii płakała. Rod objął ją.

- Czyli dla nas obu życie nie było specjalnie łaskawe… - powiedział. - Nie wierzę, że straciłem brata… To musi być jakiś zły sen… Mogłem z wami zostać…

- Mogłeś… I do dzisiaj nie rozumiem, czemu tego nie zrobiłeś… - Raquel odsunęła się od niego, wstała i podeszła do stołu z flakonikami.

***

Noc Rodrigo spędził w jaskini Raquel. Spał w laboratorium, chciał dać siostrze przestrzeń i czas na przemyślenie wszystkiego.

Rzeczywiście było o czym myśleć. Wadera wszystkimi czterema łapami broniła się niegdyś przed własną przeszłością, teraz czuła się, jakby została przygnieciona przez lawinę. Długo nie potrafiła zasnąć. Przewracała się z boku na bok, jednak sen nie chciał jej ogarnąć. Sama nie wiedziała już, czy woli to od koszmarów sennych. Cicho westchnęła. Po godzinach męczenia się z własnymi myślami wstała w środku nocy i cichym krokiem zajrzała do laboratorium. Jej brat, jedyny wilk, który jej pozostał, leżał spokojnie przy jednej ze ścian. Miał zamknięte oczy, jego klatka piersiowa unosiła się miarowo. Spał. Raquel wyczuła mocą jego ciepło i uśmiechnęła się pod nosem.

Mimo wszystko od tej pory jej życie miało zmienić się na lepsze.

KONIEC

1000+

Brak komentarzy

Prześlij komentarz