Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

czwartek, 19 listopada 2020

Od Tsuki ~ "Skrwawiony księżyc", cz. 3 (+16)



Wataha Bliźniaczych Księżyców nie istniała, zamiast niej została utworzona Wataha Siły Księżyców.
Alfa w końcu postawił na swoim, tym samym odtrącając dziedzictwo byłej alfy, postąpił jak chciał jego ojciec, wcześniejszy przywódca. To był moment, kiedy wataha podzieliła los Lacrimosy - jej świetność odeszła na dobre. Nawet jeśli wilk powtarzał, że dopiero teraz jest potężna.

Yamis się nie patyczkował.
To właśnie ten stary wilk ukierunkował rozwój wadery, która właśnie weszła w okres nastoletni, mając na koncie okrągły rok egzystencji na ziemi. Basior powtarzał, że nie pozwoli aby nauki jego świętej pamięci siostry znikły bezpowrotnie. Kiedy nie opatrywał jej najnowszych ran od reszty watahy, która uważała ją za wyrzutka, mówiąc najdelikatniejszymi słowami, uczył ją wykorzystywać swoje mocne strony, które posiadała. Nikt by nie zgadł, że natura obdarowała ją znacznie silniejszymi zmysłami, które pod okiem opiekuna nawet zwiększała. Albo moce, które byłyby na wagę złota lub nawet nieocenione w starciu.
-Gdyby Lacrimosa żyła, zdecydowanie chciałaby ciebie w każdej walce. Mogłabyś już na starcie przechylić szalę zwycięstwa po naszej stronie i znacznie skrócić czas walk- powiedział pewnego dnia w trakcie treningu.
Tsuki mogła wtedy śmiało powiedzieć, że tylko Yamis trzymał ją o zdrowych zmysłach dzięki nie mu nie zrobiła sobie krzywdy, jak to często myślała.

*

-Obiad- mruknęła Akela podsuwając kawałek mięsa najmłodszej córce. Część sarny do zaspokojenia głodu, nic więcej. Dorosła już jakiś czas temu stwierdziła, że obowiązkiem rodziców jest zapewnienie dachu nad głową i jedzenia swoim młodym, standardowe potrzeby.
Nie pałała miłością do swojego potomstwa. Tsuki odczuwała to dotkliwie z malutkiego kąta jaskini, który jej przypadł, podczas gdy starsze siostry dostały nieco większe przestrzenie jak i posiłki- to za sprawą ojca. Obiło się jej o uszy, że uważał starsze za pewnik przyszłościowy, dlatego też potrzebowały znacznie więcej niż taka "niedorajda" jak ona. Miała to gdzieś, tak naprawdę. Yamis kilkakrotnie jej wspominał o szybkim opuszczeniu watahy dla własnego dobra. Jednak czy roczny wilk i nie do końca wyszkolony, może przetrwać nieznane warunki świata i potencjalną długą tułaczkę? Nie. Właśnie dlatego Tsuki musiała zagryźć zęby i wytrzymać.
Jeszcze ten jeden rok.
Księżyc zdawał się iskrzyć swym blaskiem.

Obserwowała niedostrzeżona przez Acrellę, jak ćwiczy. Nawet z dużego dystansu widziała jej trudności- najstarsza z ich trójki miała kłopoty z równowagą przy gwałtownych skrętach tułowia w biegu. Średnia z kolei była słaba z kwestią oceny dystansową, ponieważ przykładowy rzut nie umiała nie spartolić. To dodawało poczucia wyższości nad siostrami dla Tsuki, gdyż same jej wyostrzone zmysły umiały jasno i precyzyjnie określać sytuacje.
Słyszała jak Mero i jego znacznie starszy brat Erot ćwiczyli te dwie wadery. Najmłodsza zdawała sobie sprawę, że, o jaka szkoda, Erot ślepł na jedno oko i był coraz łatwiejszym celem. Unikała ich, zwłaszcza basiorów- kontakty rodzinne ograniczyła do absolutnego minimum. Erot był nieobliczalny w obyciu i chociaż starała się być silna to przy nim nie raz mentalnie panikowała.

To wydarzyło się popołudnia w czasie obiadu. Trzy młode wadery miały już po półtora roku na karku i były w okresie nastoletnim. Acrella i Thalia były zajęte rozmową we dwie i olewania istnienia najmłodszej siostry, podczas gdy Tsuki ignorowała ich totalną zlewkę. Stwierdziła, że nie będzie kontaktowała się z osobnikami bez własnego mózgu, jak Thalia która wręcz ślepo naśladowała Acrellę. Smutne to i chore.
Kiedy przybył Erot, wszyscy jak na komendę zajęli dystansowane miejsca na posiłek i w milczeniu jedli. Tuż po tym wyszli i zajęli się sobą. Bracia usiedli obok wejścia do jaskini, Akela z Acrellą i Thalią gdzieś znikły a Tsuki siedziała na uboczu ale wychwytywała wszystko ze swojego położenia.
-Zaczynam tracić resztki cierpliwości do Yamisa- usłyszała słowa wypowiedziane z pogardą od wuja.
-Co znowu?- Mero przewrócił oczyma.
-Po prostu: żyje. Szczerze czekam z utęsknieniem na dzień jego zgonu. Hehe, z chęcią bym dopomógł. To stary, bezwartościowy typ, który jest trzymany tylko ze względu na pokrewieństwo z byłą alfą. Faworyzacja, nie ma co- splunął Erot.
-Aaa, tak. Gdyby nie ona to ojczulek byłby dowódcą- przypomniał sobie Mero, który wstał i kierował się gdzieś.- Masz rację bracie, nic wartego uwagi.
Tsuki aż się wyprostowała na te określenia. Instynkt aż ryczał o bronienie honoru jej opiekuna. Żaden gnój nie będzie obrażał kogoś dla niej ważnego. Wstała i z patrząc spod byka skierowała się głównie w stronę dziada, który właśnie podążał wzrokiem za młodszym bratem. Spojrzał z góry na młodą waderę, która stała wręcz napięta dobre dwa metry przed nim.
"Pamiętaj trzymać jak najkorzystniejszy dystans"- złota zasada przetrwania.
-A ty czego tu?- Zapytał się pogardliwie Erot bratanicę.
-To niesamowite z jaką lekkością i braku szacunku mówisz o kimś, kto przysłużył się watasze przez lata. Uważasz się za lepszego?- Odezwała się spokojnym głosem, chociaż jej oczy mówił co innego. Efekt przypominał jeżdżenie widelca po talerzu.
-Jak śmiesz się tak do mnie odnosić? Nie wiesz kim jestem?- Erot wstał ze zmrużonymi oczyma, chcąc zapewnić sobie wielkość.
-Mówisz o nędznym połączeniu krwią czy o byciu żałosnym staruchem o tak niskim poczuciu własnej wartości, że musi sobie ją podbudowywać terrorem?- Spojrzała na niego kpiąco.- Twój czas się kończy. Stajesz się coraz słabszy.
-Zamknij mordę!- Mero przypomniał o swoim istnieniu ale ucichł na gest brata. Erot zwęził oczy.
-No no. Wyszczekana jesteś jak na bezwartościowego śmiecia.
-Jak słodko, że mówisz o sobie- odparła wręcz cukrowo.
Erot zabronił się wtrącaniu Merowi, chyba tylko przez wzgląd na dumę. Młody tylko patrzył całkiem zdumiony jak ta wilczyca, którą nazywał nikim, rzuciła się na Erota do starcia, bezkonkurencyjnie pogrążając go w zaledwie dwie minuty. Patrzyła twardym wzrokiem na starego pryka, który ośmielił się bluzgać pod adresem jej opiekuna.
-Coś podobnego- splunął Erot.
Oddychał ciężko, gdyż nie spodziewał się takiej prędkości i precyzyjnych ruchów w kierunku jego wszelkich słabości. W życiu by nie powie, że Tsuki faktycznie była dobra w walce. Zamiast tego, postanowił pokazać, że to jednak wygrał ten pojedynek i przywołał spod szarej wadery niejaką sprężynę ziemi, która podbiła młodą w powietrze. W ciągu sekundy zarejestrowała całość sytuacji i wszelkie zakończenia- wszystko dlatego, iż wybicie odsłoniło swoją ostrość.
"Jeśli spadnę na to, to już po mnie" pomyślała. Musiała wybrać mniejsze zło. Dlatego odbiła się i wylądowała bezpośrednio przed Erotem, który na to szybko podciął jej łapy, tym samym powalając na ziemię. Przygwoździł łapą jej kark i natychmiast wgryzł się w jej grzbiet. Atakował kłami skórę, chcąc się przebić jak najgłębiej dla ukarania tej bezczelniej główniary. Tsuki wydawała z siebie dźwięki bólu ale za nic nie zamierzała wierzgać, ponieważ to by tylko pogorszyłoby sprawę. Basior kontynuował niszczenie grzbietu młodej samicy, aż w końcu pociągnął skórę do góry, niemal całkiem odrywając jej sporej wielkości płat. Krew sikała z ran.
-Bracie, wystarczy- przerwał sucho Mero.- Dość ją ukarałeś.
Obaj odeszli jak gdyby nic, zostawiając leżącą i niezmiernie poważnie ranną Tsuki na ziemi w jej własnej krwi. Oddychała bardzo płytko, obraz stawał się rozmazany. Dobrze wiedziała, że rozorany grzbiet jest w stanie makabrycznym, sporą część nie czuła, zatem i nerwy zostały trwale uszkodzone albo całkiem zniszczone. Yamis lada chwila ją znajdzie...
Księżyc został zalany krwistą posoką.

CDN.
1000+

Brak komentarzy

Prześlij komentarz