Kzen po chwili odpoczynku wskoczył w krzaki. Raquel dalej leżała w tym samym miejscu.
- Mogłaś nie być taka głupia. Hahaha - był to ten sam głos co przy drzewie z żółtymi owocami. Wilczyca nie miała jak odpowiedzieć, więc tylko cicho jęknęła. Dopiero po kilku minutach zorientowała się, że szary basior przebiegł koło niej. Kzen kierował się ku Plage Sud. Biegł wolniej niż zawsze. Jednakże samcowi też przydarzyło się nieszczęście. Mianowicie potknął się o kamień i wtrynił pyskiem w kamień. Szybko dało się słyszeć okrzyk bólu. Wilk miał też szczęście. Jedynie rozciął sobie skórę na karku. Rozcięcie było tak lekkie, że nawet rana nie krwawiła. Basior usiadł, ciężko dysząc. Raquel zdążyła już wybiec z lasu. Kzen zobaczył ją w oddali, bo zrezygnowała z niewidzialności. Samica bardziej szybko szła niż biegła, ale dość prędko się przemieszczała. Samiec nadal siedział. Widocznie nie zamierzał dalej biec. Minęło aż 15 minuta zanim Raquel tam dobiegła.
- Cz-czemu przede mną uciekasz - wydyszała
- Nie uciekam przed tobą
- To przed cz-czym? - alchemiczka nie usłyszała odpowiedzi. Alchemik zaś odwrócił się i poszedł w dalszą drogę. Jednak wadera nie dawała mu spokoju i poszła za nim.
- Uważaj! - głos znów się odezwał. Możliwe, że były to po prostu jej myśli, ale wątpiła w to. Nie mógł być to Kzen, bo on z kolei nie miał takiego głosu. Wilczyca zaczęła się zastanawiać na co ma uważać, ale nic nie mogła wymyślić. Ponownie spytała się idącego 10 metrów przed nią, Kzen'a lecz on też nie wiedział o co chodzi. W pewnej chwili, zza trawy wyskoczyło małe stworzonko. Była to Lisurka. Alchemik natychmiast naskoczył na zwierzę i je zabił. Następnie podszedł do wadery stojącej kilka metrów za nim i upuścił Lisurkę przy jej łapach.
Raquel??
Brak komentarzy
Prześlij komentarz