Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

wtorek, 23 marca 2021

Od Tsuki do Renesmee

Nie patrzyła na swoje pomoce mierzenia czasu kiedy przychodziła kwestia, od jakiego czasu jest w watasze. Kwartał? Więcej, mniej? Na pewno nie pół roku. Hah, ciężko było to określić, wadera zwyczajnie nie przykładała wielkiej wagi do czasu spędzonego w watasze. Zamiast siedzenia przed jakąkolwiek formą kalendarza, samica żyła sobie praktycznie w tym otoczeniu. Nigdy na nic się nie skarżyła - w sumie dalej aż tak nie wydawała się rozmowna albo to kwestia otaczającej ją aury? Kto wie. Istotne było to, że mogła napawać się normalnym życiem. Normalnym, tak na pewno?
Hah, tylko do pewnego momentu.

To było gdzieś na początku miesiąca. W okolicy południa, Tsuki była w trakcie wypełniania obowiązku związanym ze swoim stanowiskiem, kiedy pojawiła się sylwetka strażnika, jakim był Rodrigo. Zwięźle przekazał szarej waderze informacje, że alfa chciałaby z nią jak najprędzej rozmawiać. Niebieskowłosa myślała, że to może chodzi o jakąś misję czy coś w tym stylu, dlatego zaraz już podążała ku jaskini przywódcy. Niemal będąc na miejscu, Ice Queen ukazała się w progu jaskini i zaraz dała znać, żeby przybyła podążyła za nią.
-Alfa powiedziała, że przybyła para wilków w imieniu watahy z propozycją sojuszu. Mają ten sam znak co ty, więc możesz ich znać- poinformowała ją krótko cichym głosem. Tsu kiwnęła głową.
-Tak więc, Wataha Siły Księżyców... Musimy naradzić się- usłyszała głos samicy alfa.
Oho, czyli jednak ktoś z godnej pożałowania watahy jakimś cudem tu zawędrował. Było to ciekawe bo wadera pamiętała istotną informację, że obecna WSK była oporna na nawiązywanie sojuszów bez wcześniejszego wysyłania zwiadów. Coś musiało być na rzeczy, skoro od razu z propozycją współpracy przyszli. Co to wróżyło?
-Och, jesteście już- skrzydlata wadera skierowała swoje słowa do idącej pierwszej Ice, która weszła do miejsca w którym odbywały się rozmowy. Z tego co kojarzyła szara, była to nieco większa salka jaskiniowa niż zwykła i w zasadzie nie posiadała wystroju.- Myślałam, że może byś chciała...
-Co wy tu robicie?- Tsuki odezwała się po wejściu i zobaczeniu przybyłych tak lodowym głosem, że aż wewnętrznie mogło zmrozić. Tamta dwójka wilków na chwilę straciła pozory bycia poselstwem.
-Co TY tu robisz?- Jej żałosny ojciec gwałtownie wstał i ruszył w kierunku samicy. Tsuki natychmiast zajęła pozycję gotowości, gdy on się zbliżał.- Jak śmiesz pokazywać mi się na oczy?
-Trzymaj język za zębami, to nie jest twój dom- warknęła ostrzegawczo.
-Mero!- Erot tonem głosu zamierzał go jakoś opanować ale duma wzięła swoje.
-Ty mała suko- wysyczał ojciec i zaraz podniósł łapę do wykonania ciosu ale Tsuki byłą szybsza. Gwałtownie pochwyciła jego kończynę w zęby i silnym ciosem rzuciła nim w kierunku ściany.
-Żałosny śmieciu, pożałujesz tego- po czym i Erot zamierzał zaatakować samicę ale i jego natychmiast powaliła jednym ciosem.
-Co to ma być?! Pozwalacie mieć w szeregach szalonego wilka, co postradał rozum?!- Mero udał oburzenie po wstaniu w kierunku najwyższej dwójki wilków w hierarchii. - Nasza wataha nie wybaczy takiej zniewagi w kierunku delegacji!
-Proszę się natychmiast uspokoić- beta podniósł głos, podczas gdy rozdzielano trójce od siebie. Tsuki dobrowolnie poddała się zabiegowi ale cały czas wydawała z siebie warczenie.
Spotkanie postanowiono zakończyć dla stabilizacji sytuacji, wszyscy zaczęli opuszczać lokum. Po wyjściu, bracia cicho coś uzgodnili, przy czym Erot nagle podszedł w kierunku Tsuki i ruchem pozbywania się odpadku, rzucił małe zawiniątko pod łapy samicy.
-To chyba będzie twoje- splunął z szatańskim uśmiechem. "Zachowaj spokój" powtarzała sobie. Była bardziej niż pewna, że naprawdę chcą się jej pozbyć. Patrząc jednak na nieznany pakunek odnosiła wrażenie, że to coś, co bardzo dobrze zna. Prostym ruchem rozwiązała guz, by móc patrzeć na kawałek ucha co zaczął śmierdzieć rozkładem. Świat wtedy ucichł, jakby zmarł. Kolor futra i charakterystyczny znak wyszarpania...
-Ty...- zaczęła szybciej oddychać. Cały widok stał się czerwony. Pamiętała uczucie, że oni się uśmiechali zwycięsko.- Wy... Zabiliście Yamisa... ZAMORDUJE WAS GDNIDY!
W Tsuki wstąpił niby demon, gwałtownie doskoczyła na dwóch krewnych w jasnym celu zaatakowania. Nie pamięta tylko jak długo zajęło kilku członkom watahy odciągnięcie samicy w której, jak się okazało, były potężne siły rodowitego wojownika. Coś chyba brzmiało jak okrzyki pełne nienawiści i chyba wypowiedzeniu wojny, też chyba było o nakazie pozbycia się jej.
To, co pamięta już bardzo dokładnie to siedzenie w kącie najbliższej jaskini i przytulając jak największy skarb ucho jej opiekuna.
-Tsuki, co to było? Co ja mam z tobą zrobić?- Rene westchnęła oddalona o kilka metrów od szarej. Ona to na pewno musiała być osłupiała potęgą tkwiącą w oznaczonej księżycem.
-Nie obchodzi mnie to- powiedziała głucho.- Możecie mnie wyrzucić z watahy, zabić. Cokolwiek. Tylko... Tylko pozwólcie mi pochować, co zostało z Yamisa- spojrzała wzrokiem pełnych szczerych łez na alfę.- O nic więcej nie proszę. Moje życie jest mi obojętne.
-Tsuki... Dlaczego?- Zapytała zaniepokojona skrzydlata wadera robiąc krok ku niej. Z oczu szarej zaczęły kapać łzy.
-Błagam, pozwól mi go pochować- powtarzała jak mantrę tuląc do swej piersi kawałek ucha.
Wkrótce stała nad prowizorycznym i skromnym grobem, który osobiście wykopała. Z największą starannością wygładzała świeżą ziemię i położyła coś na wzór wiązanki nań. Z namaszczeniem pogładziła łapą po małej imiennej tabliczce. Bydlaki zabili jej najdroższego opiekuna. Nigdy im tego nie wybaczy. Z rozkoszą by ich wybiła w pień za to i za tamto, co jej zgotowali z resztą żałosnej rodziny.
Po oddaniu należytej czci pod kontrolą innego członka watahy, w formie zachowania szczególnej ostrożności z nią, mechanicznym krokiem wróciła do alfy. Renesmee miała wydać wyrok nad losem Tsuki i zdecydować o możliwości sojuszu z Watahą Siły Księżyców. Niebiekowłosej było to absolutnie obojętne. Wzrok miała iście martwy, pozbawiony jakiejkolwiek iskry. Zajęła miejsce siedzące po jednej stronie, naprzeciw siedzieli mocno poranieni Mero z Erotem.
-To twój koniec suko. W końcu- zasyczeli. Nie zareagowała. Patrzyła martwo przed siebie. Przynajmniej godnie pochowała co zostało z jej mistrza ale nie obroniła go na schyłku jego egzystencji. I teraz ona siedzi w oczekiwaniu na swój los. Ale czy tak miało być? Czy to był dobry pomysł, by tu faktycznie dołączyć? Co by Yamis w tej chwili powiedziałby? Czy zganiłby ją za pozostawienie go na łaskę wykonania rzeźni jej ojca i wuja? Miałby jej za złe to wszystko? Czy może też by żałował, że pomógł jej wtedy na początku?
Nie prościej było po prostu dać się zabić już dawno?

<Renesmee?>
+1000

Brak komentarzy

Prześlij komentarz